Nowa Tesla Model S 90D: samochód jak komputer. Upgrade i overclocking zmienia go w rakietę
Elon Musk znowu zaskoczył: zaprezentował nową Teslę S o osiągach lepszych od sportowych samochodów i ciekawy pakiet modernizacyjny. Dzięki niemi stare samochody zyskają nowe możliwości.
18.07.2015 18:26
Tuning czy overclocking?
Najnowsza wersja elektrycznej Tesli S spowoduje szybsze bicie serca niejednego wielbiciela motoryzacji. Model S P90D wraz z pakietem Ludicrous Speed rozpędzi się do 100 kilometrów w czasie zaledwie 2,9 sekundy! To szybciej, niż w niejednym sportowym modelu, ale interesujące są tu nie tylko same osiągi, ale przede wszystkim sposób, w jaki udało się je uzyskać.
To, co robi Tesla kojarzy mi się mniej z samochodowym tuningiem, a bardziej ze znanym z komputerów overclockingiem. W jaki sposób podkręcono osiągi samochodu? Szczegółowo opisuje to serwis Samochody Elektryczne:
Aby poprawić przyspieszenie (…) Tesla postanowiła zwiększyć maksymalny prąd rozładowania pakietu z około 1300 do około 1500 A. Dotychczasowy limit 1300 A wynikał ponoć nie tyle z fizycznych możliwości akumulatorów, lecz poziomu zabezpieczeń. Zmniejszając margines między dopuszczalnym prądem rozładowania, a wartością prądu, która powoduje uszkodzenie pakietu, Tesla jest w stanie osiągnąć jeszcze lepsze przyspieszenie. (…) Jeżeli pakiet jest w stanie dostarczać 1500 A, to rzeczywiście odcinanie na poziomie już 1300 A byłoby dla osób poszukujących najwyższych osiągów marnotrawstwem.
Stary samochód, nowe możliwości
To jednak nie wszystkie nowości. Kolejną jest możliwość dokupienia nowego, pojemniejszego pakietu akumulatorów, z czego mogą skorzystać również właściciele starszych modeli Tesli S. W praktyce oznacza to nie tylko utrzymywanie dotychczasowych osiągów, ale – w przypadku kilkuletnich modeli – poprawienie możliwości samochodu.
Przypomina mi to działania np. producentów smartfonów, którzy po wprowadzeniu danego modelu na rynek dbają o to (no dobrze, powinni dbać, ale nie wszyscy to robią), by dostarczyć użytkownikowi aktualizacje oprogramowania, dzięki którym urządzenie przez długi czas od zakupu będzie oferować pełnię możliwości. Albo nowe funkcje, jeśli software’owa zmiana na to pozwoli.
Oczywiście maksymalne przedłużanie użyteczności sprzętu nie jest producentom na rękę, bo tracą okazję do wciśnięcia użytkownikom kolejnego modelu, ale to już zupełnie inna historia. Ważne jest to, że mechanizmy znane z rynku smartfonów czy – w mniejszym zakresie – komputerów, trafiły również do samochodów.
Samochód jak wino – im starszy, tym lepszy?
Nie ukrywam, że bardzo mi się to podoba. Samochody, zaprojektowane tak, by zwiększać swoje możliwości wraz z postępem technologicznym wydają się ciekawym pomysłem. Z drugiej strony czy oferta Tesli dotycząca akumulatorów naprawdę jest tak przełomowa?
Z punktu widzenia funkcjonalności to trochę tak, jakby w klasycznym samochodzie producent zaoferował możliwość dokupienia trochę pojemniejszego zbiornika paliwa.
Nie wiem, czy Tesla będzie kontynuować ten kierunek rozwoju i czy inni producenci pójdą w jej ślady, ale gdyby podobne działania stały się standardem, w dziejach motoryzacji otwarłby się nowy rozdział – samochód wraz z upływem czasu zamiast starzeć się, zyskiwałby nowe możliwości.