Nowa wersja Google cenzuruje Nirvanę, gwiazdy porno i... żółte prysznice

W pierwszej połowie września Google zaprezentował kolejną wersję swojej wyszukiwarki. Wraz z nowymi funkcjami pojawiły się jednak kolejne zarzuty o cenzurowanie zapytań internautów.

Jenna Jameson (Fot. Flickr/cliff1066/Lic. CC by)
Jenna Jameson (Fot. Flickr/cliff1066/Lic. CC by)
Wojtek Wowra

W pierwszej połowie września Google zaprezentował kolejną wersję swojej wyszukiwarki. Wraz z nowymi funkcjami pojawiły się jednak kolejne zarzuty o cenzurowanie zapytań internautów.

Od kilku tygodni (a w Polsce od kilku dni) działa usługa Google Instant. Generuje ona wyniki wyszukiwania w czasie rzeczywistym. Przy większości fraz użytkownik od razu widzi powiązane linki, czasami nawet zanim jeszcze skończy pisać.

W niektórych przypadkach funkcję tę jednak wyłączono. Internauta nie widzi żadnych sugestii. Wyniki pojawiają się dopiero po wciśnięciu klawisza Enter. Jak więc widać, cenzura Google'a nie jest bezpośrednia.

Wielki Brat z Mountain View próbuje raczej ukryć przed oczami użytkowników pewne kontrowersyjne frazy, które mogłyby prowadzić do wyświetlenia nieprawomyślnych treści. Niektóre zablokowane słowa są jednak bardzo dziwne.

W Sieci można znaleźć regularnie aktualizowaną czarną listę fraz kluczowych, których Google nie lubi. Znajdują się na niej takie kojarzone z pornografią słowa, jak "amateur", "anal" czy "bisexual". Oprócz tego da się tu znaleźć imiona i nazwiska gwiazd porno.

W wielu wypadkach Mountain View jednak przesadza. Wyłącza sugestie dla haseł "4chan", "blonde action", "google is evil", "smells like teen spirit" (ktoś w Google'u chyba nie lubi Nirvany :P), "webcam" czy "yellow showers" (nie wiem, czym zawiniły żółte prysznice).

Jednocześnie mnóstwo sugestii pojawia się po wpisaniu słów "church of satan", "clitoral", "erection", "fascist" (słowa powiązane z rasizmem i nazizmem są zablokowane), "foursome" (Google, jak widać, dopuszcza seks w czwórkę, "threesome" jest na cenzurowanym :P).

Dzięki Google Instant można również bez problemu zobaczyć sugestie dotyczącego tego, jak popełnić samobójstwo ("how to commit suicide"), a nawet ludobójstwo ("how to commit genocide"). Do niedawna na czarnej liście brakowało nawet heroiny i marihuany.

Rzecznik Google'a stwierdził, że firma nie prowadzi jednolitej czarnej listy z kontrowersyjnymi frazami. Być może właśnie dlatego nieoficjalna lista zawiera mnóstwo dziwacznych słów. Niektóre są pewnie blokowane automatycznie, inne trafiły tam, bo pracownik miał kiepski dzień ;).

Źródło: ReadWriteWeb

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Gadżetomania
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.