O czym marzy NASA?
Wahadłowce się kończą, na wystrzelenie Teleskopu Webba nie ma pieniędzy. Czym więc będzie zajmować się NASA? Albo czym chciałaby zajmować się NASA w przyszłości? Nie zgadniecie, ale naukowcy z Agencji rozmyślają głównie nad rakietami napędzanymi antymaterią.
31.01.2011 10:00
Wahadłowce się kończą, na wystrzelenie Teleskopu Webba nie ma pieniędzy. Czym więc będzie zajmować się NASA? Albo czym chciałaby zajmować się NASA w przyszłości? Nie zgadniecie, ale naukowcy z Agencji rozmyślają głównie nad rakietami napędzanymi antymaterią.
Antymateria od dawna budzi emocje. Złożona jest z antycząstek, czyli cząstek elementarnych podobnych do występujących w materii, ale ich ładunki elektryczne mają przeciwne znaki. W momencie kontaktu antymaterii ze zwykłą materią obie cząstki ulegają anihilacji. Cała masa ulega przemianie w energię, więc teoretycznie nie istnieje paliwo bardziej wydajne niż antymateria, a jak wiadomo, do gwiezdnych wojaży potrzeba dużych ilości paliwa. Na razie antymateria jest praktycznie niedostępna - co prawda można wytwarzać antycząstki w akceleratorach, ale są to ilości zbyt małe, by napędzać choćby model rakiety.
Bardziej realna jest na razie częściowa rezygnacja z zabierania przez rakietę paliwa. Energii do poruszania kosmicznych pojazdów mogłyby dostarczać naziemne stacje wysyłające silne wiązki mikrofal lub promieniowania laserowego. Pod wpływem wiązki środek pędny zabrany przez rakietę rozgrzewałby się błyskawicznie, osiągając większą prędkość niż w przebiegu reakcji chemicznych. W podobny sposób można by wykorzystać światło słoneczne, skupiane przez lustra bądź soczewki na przykład na zestalonym metanie. Materiałem pędnym może być metaliczny wodór - pod olbrzymim ciśnieniem, gaz ten przekształca się w ciało stał, jednak...
....naturalny metaliczny wodór występuje na Jowiszu. Gdyby udało się go otrzymać na dużą skalę i gdyby metaliczna postać okazała się trwała pod normalnym ciśnieniem, świetnie nadawałby się do napędzania rakiet. Po podgrzaniu przechodzący ze stanu stałego w gazowy wodór uwalniałby ogromną ilość energii. Do rutynowych czynności przy obsłudze kosmicznych instalacji przydałby się autonomiczny, swobodnie poruszający się w przestrzeni kosmicznej robot. Podczas misji promu kosmicznego w roku 1997 NASA testowała zdalnie sterowanego, kulistego robota wyposażonego kamery.
Teraz agencja pracuje nad mniejszą i bardziej samodzielną wersją - Mini AERCam (Autonomous Extravehicular Robotic Camera) do zastosowania na stacji kosmicznej ISS. Ma sam odłączać się od bazy, manewrować w interesującym rejonie, unikając przeszkód, dostarczać odpowiednich zdjęć, wracać do bazy, dokować i uzupełniać zasoby energii. Oprócz tego myśli się o "włazokombinezonie" (suitport) - kombinezonie instalowanym na zewnątrz łazików poruszających się po powierzchni Księżyca czy obcych planet. Astronauta wchodziłby do wnętrza kombinezonu przez otwór w plecach, po czym otwór ten byłby szczelnie zamykany, co umożliwiałoby odłączenie się od pojazdu.
A dalej? Po zakończeniu działań na zewnątrz łazika kombinezon ponownie przyłącza się do pojazdu, a astronauta z niego wychodzi. Takie rozwiązanie pozwala tracić mniej powietrza niż przy typowych, zajmujących dużo miejsca śluzach powietrznych. Unika się także zanieczyszczenia wnętrza łazika potencjalnie szkodliwym pyłem. NASA już testuje prototyp takiego rozwiązania. Czy coś konkretnego wyjdzie z tych planów? Na co NASA dostanie pieniądze, dowiemy się jeszcze w tym roku. Inwencji jej jednak nie brakuje, przyznacie.