O tragicznej ewolucji Duke'a słów kilka

Począwszy od kwietnia mieliście okazję przyjrzeć się tragicznej agonii studia odpowiedzialnego za kreację najsłynniejszego Dolph Lundgren-Wannabe w historii gier wideo. Studio 3D Realms odeszło, a wraz z nim wielki Duke. Zainspirowany artykułem z bloga* New Enthusiast* chciałbym przedstawić burzliwą ewolucję gry, której nie było.

Najpiękniej wspominać będziemy debiut Duke Nukem Forever, czyli pierwszy trailer z E3 roku 1998-go. Trzeba przyznać, że graficy wycisnęli ostatnie soki z silnika graficznego, znanego choćby z drugiej części Quake'a.

Po trzech latach milczenia, a raczej wieczności (dla fanów serii) oczekiwania na DKF deweloperzy wypluli na świat kolejną zajawkę, która prezentowała się jeszcze lepiej. Posiadacze komputerów* PC* drżeli na myśl o pieniądzach, jakie trzeba było wyłożyć na sprzęt, który mógłby udźwignąć tak wyglądającą produkcję. Cóż, bez obaw - gra i tak się nie ukazała.

Mijały lata. Gracze zapomnieli o siwiejącym już blondasku z bicepsem większym, niż* Hummer Pudzianowskiego*. Pojawili się nowi herosi, równie charyzmatyczni, co* Duke*. *3D Realms *nie mogło pozwolić na taki obrót sytuacji. W 2007 roku pojawiła się kolejna, bardzo uboga zajawka Duke Nukem Forever.

Właśnie wtedy wielu graczy postawiło krzyżyk nad grą, na którą czekano wiele lat.

Finalny fragment rozgrywki mieliście przyjemność obejrzeć kilka dni temu. Co z tego, skoro twórcy* DNF* w dobie kryzysu pożegnali się z pracą. Na otarcie łez zostawili kilka artworków, tapety i filmik, który - niestety - rozczarowuje.

Po tak wielu latach obietnic, pełnych nadziei na kolejnego miażdżącego shootera od* 3D Realms* stało się najgorsze. Gra ponownie przepadła. Zaś my, gracze, zostaliśmy tylko z kilkoma trailerami.

Sprawą powinna trafić do programu Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie.

Źródło: New Enthusiast