Obrońcy praw zwierząt oburzają się na grę planszową. “Pragniemy edukować, a nie katować” - mają rację?
Według organizacji Straż dla Zwierząt w Polsce gra planszowa o nazwie “Skup Żywca” poniekąd promuje złe traktowanie zwierząt. Taki typ myślenia znamy aż za dobrze - i niestety jest bardzo szkodliwy.
10.12.2014 | aktual.: 10.03.2022 10:43
Na okładce gry planszowej “Skup Żywca” widzimy “złą” świnię, znudzoną krowę i niezadowolonego barana. Nie ma się co oszukiwać - zaprezentowane zwierzaki mają zostać sprzedane i przerobione na jedzenie. Obrońcom praw zwierząt z profilu Straż dla Zwierząt w Polsce to się nie podoba - autorzy na facebookowym profilu przytaczają opis gry:
Zadaniem graczy jest kupowanie i sprzedawanie krów, świń, owiec oraz kur na wiejskim targowisku. Należy bacznie obserwować jakie zwierzęta kupowane są przez przeciwników i podejmować decyzje pozwalające zarobić na zwierzętach więcej niż inni gracze.
I apelują o “rozwagę w kupowaniu pod choinkę gier dla dzieci, pragniemy edukować a nie katować”.
"Skup żywca" oburza
Zgadzają się z tym komentujący. Oto parę opinii:
wspaniale, zróbmy jeszcze grę w stylu ,, moja własna rzeżnia" albo ,, mały rzeźnik" i wychowujmy małych psychopatów....
jakieś jaja.... mało to zabawne. I w taki właśnie sposób zabijamy w dzieciach szacunek do zwierząt...a to przecież one są naszą przyszłością- smutne to i przerażające
Czekam na symulator Auschwitz. Kto zrobi większy obóz ten wygrywa.
Jaki to producent ? Może jakaś petycja? List zbiorczy ?
The Smiths - Meat is Murder (Live @ Oxford Apollo, 18.3.1985)
I to jest bardzo dobry przykład na to, jak reaguje się na rzeczy, które nie zgadzają się z poglądami danego środowiska. Jeśli większości coś nie pasuje - zakazać! Zdelegalizować! Jak śpiewał Dezerter: “zawsze znajdzie się ktoś, kto lepiej wie, co jest dobre, a co złe!”.
Oburzenie na “Skup Żywca” tak naprawdę niczym nie różni się od oburzenia na klocki o Powstaniu Warszawskim czy brutalne gry, które według niektórych powinny być sprzedawane wyłącznie osobom dorosłym.
No bo przecież “uczą” dzieci “złego”. “Niewłaściwego”. Że zabijanie zwierząt jest w porządku, że wojna to dobra zabawa, że przejeżdżanie ludzi samochodem bawi.
Gra nie jest nauczycielem!
Zawsze mnie to dziwiło, bo uważam, że to rodzic/opiekun powinien edukować. Gry planszowe i komputerowe to tylko narzędzie. Jak nóż. Jeśli zostanie źle wykorzystany, to może skaleczyć albo nawet zabić. Nie oznacza to jednak, że sam w sobie jest zły i powinniśmy zabronić używania go.
Taka gra jak “Skup Żywca” może być przecież świetnym przykładem na to, jak nie powinno traktować się zwierząt. Podkreślać, że owszem, z świnki jest kiełbasa, dlatego trzeba ją sprzedawać, ale to nie oznacza, że można wozić ją do rzeźni w skandalicznych warunkach. Albo można też pokazać tradycję. Opcji jest całe mnóstwo i zależy od wyobraźni rodzica. No bo to przecież w jego “interesie” jest odpowiednie i właściwie wychowanie dziecka.
Nie inaczej jest z klockami o Powstaniu czy grami. To rodzic powinien dobierać gry, filmy, zabawy, które docierają do dziecka. To jego obowiązek tłumaczyć, wyjaśniać, ewentualnie chronić.
Dziwię się, gdy ktoś pisze: “gra sprawi, że dzieci staną się psycholami i zaczną katować zwierzęta”. Bzdura! Przecież głupia ilustracja nie ma takiej mocy!
Rodzicu, zainteresuj się!
Albo: “Od dziecka powinniśmy wpajać szacunek do zwierząt. Ta gra nie uczy tego”. Jak pisał Paweł Zarzeczny, powołując się na cytat z jednego z prezydentów USA: „Jak komuś za gorąco, to niech wyjdzie z kuchni”. Jeśli ktoś uważa, że dana gra nie uczy, to niech jej nie kupuje. Albo spróbuje wykorzystać ją jako naukę.
No, chyba że “planszówka” albo konsola jest jedynym nauczycielem życia. Wtedy nieświadome dziecko może opacznie zrozumieć pewne rzeczy. Ale to nie wina twórców zabawek, tylko rodzica, który zostawił dziecko samemu sobie.
Bo dzisiaj wielu myśli, że to gry wychowują. Szkoła wychowuje. Internet wychowuje. Robi to źle, więc pretensje są do gier, szkoły, Internetu. Zapomina się o tym, że to rodzic ma tłumaczyć i być drogowskazem. Tyle że łatwiej zrzucić odpowiedzialność na grę planszową lub konsolową. Tak jakby dziecko nie było rodzica, tylko… “wszystkich”.
Dlatego wolimy zakazywać, żeby oczyścić sumienie. Ukrywać niewygodną dla nas prawdę. Gdy pojawi się coś, co nie jest zgodne z naszymi poglądami - wywalić. Tyle że to zawsze będzie wina rodzica, jeśli dziecko skatuje zwierzaka albo pomyśli, że zabijanie jest fajne. Rodzica, a nie gry.
Dyskusja - tak, zakazywanie - nie.