Odkryto kapsułę czasu. Kompletny P‑40 Kittyhawk z 1942 roku znaleziony na Saharze
Sądzicie, że w czasach, gdy usługi Google’a są w stanie pokazać szczegółowo niemal każdy zakątek naszej planety coś jeszcze może się na niej ukryć? Okazuje się, że tak – nawet gdy leży na płaskim, jednorodnym terenie. Polska ekspedycja, poszukująca na Saharze ropy, odkryła niedawno niezwykłą kapsułę czasu – samolot RAF-u, który po upadku przeleżał nienaruszony od drugiej wojny światowej. Co w nim znaleziono?
11.05.2012 | aktual.: 10.03.2022 14:33
Sądzicie, że w czasach, gdy usługi Google’a są w stanie pokazać szczegółowo niemal każdy zakątek naszej planety coś jeszcze może się na niej ukryć? Okazuje się, że tak – nawet gdy leży na płaskim, jednorodnym terenie. Polska ekspedycja, poszukująca na Saharze ropy, odkryła niedawno niezwykłą kapsułę czasu – samolot RAF-u, który po upadku przeleżał nienaruszony od drugiej wojny światowej. Co w nim znaleziono?
W czasie drugiej wojny światowej w walkach nad północną Afryką wzięły udział amerykańskie samoloty Curtiss P-40. Dostarczone w ramach sojuszniczej pomocy do Wielkiej Brytanii zostały wcielone do RAF-u jako P-40 Kittyhawk.
W czerwcu 1942 roku sierżant Dennis Copping wystartował lekko uszkodzonym Kittyhawkiem. Jego celem było inne lotnisko, na którym samolot miał zostać naprawiony – podczas wcześniejszej misji odniósł niewielkie uszkodzenia od ognia broni przeciwlotniczej.
Zobacz także
Prawdopodobnie podczas lotu nad pustynią sierżant Copping stracił orientację, co po wyczerpaniu paliwa zmusiło go do lądowania w przygodnym terenie na egipskiej pustyni, kilkaset kilometrów od najbliższej osady. Sądząc po kondycji samolotu, lądowanie było dość twarde. Choć większość płatowca jest w dobrym stanie, odpadło m.in. śmigło, który leży kilkanaście metrów od niego.
Pilot przeżył awaryjne lądowanie. Znalezione ślady wskazują, że próbował zrobić sobie ze spadochronu jakieś schronienie, wymontował również z samolotu radio i baterie. Najprawdopodobniej próby nawiązania łączności spełzły na niczym i pilot próbował ratować się, wyruszając w nieznanym kierunku. W pobliżu samolotu nie ma jego szczątków ani jakichkolwiek śladów wskazujących, że zmarł w tym miejscu.
Jak stwierdził jeden z historyków wojskowości, samolot jest odpowiednikiem odnalezienia grobowca Tutanchamona. Jest w nim komplet dokumentów serwisowych i narzędzi, całość wyposażenia jest oryginalna i w chwili znalezienia była nierozgrabiona. Do naszych czasów w niezłym stanie zachował się po prostu taki samolot, jaki wystartował do lotu w 1942 roku – to unikat na światową skalę (w tym artykule opisaliśmy inną kapsułę czasu - budynek zamknięty przez 100 lat).
Samolot trafi najprawdopodobniej do londyńskiego Royal Air Force Museum. Wielka Brytania podjęła już starania o odzyskanie wraku, z którego, po zabezpieczeniu przez egipską armię, ze względów bezpieczeństwa wymontowano broń i amunicję (zostało to pokazane na jednym z poniższych filmów). Mam nadzieję, że angielskie muzeum będzie działać szybko. Jak stwierdził jeden z Polaków, którzy odkryli samolot, jego stan systematycznie się pogarsza - na wieść o znalezisku uaktywnili się szabrownicy, którzy wyciągają sobie z niego różne "pamiątki".
Rozpoczęto również poszukiwania pilota, jednak jak stwierdził Paul Collins, brytyjski attaché wojskowy w Egipicie, szanse na znalezienie jego szczątków są bardzo małe. Rozpoczęto ponadto poszukiwania najbliższej rodziny sierżanta Coppinga, aby przekazać jej pamiątki po pilocie. Miejsce lądowania samolotu zostanie prawdopodobnie oznaczone jako grób wojenny. Pełną galerię z miejsca znalezienia wraku możecie obejrzeć na tej stronie.
Źródło: Daily Mail