OFF Festival, Opener, Woodstock: świetna okazja do promocji konsol zmarnowana. Też brakuje wam gier na dużych imprezach?

OFF Festival, Opener, Woodstock: świetna okazja do promocji konsol zmarnowana. Też brakuje wam gier na dużych imprezach?

Zdjęcie publiczności pochodzi z serwisu shutterstock.com
Zdjęcie publiczności pochodzi z serwisu shutterstock.com
Adam Bednarek
08.08.2014 00:45

Polscy wydawcy jak jeden mąż odpuszczają tego typu wydarzenia. To duży błąd.

Myli się ten, kto myśli, że dzisiejsze polskie muzyczne festiwale to tylko muzyka. Owszem, jest najważniejsza, ale obok scen również dzieje się dużo. Będąc na OFF Festivalu możecie poczytać książki, obejrzeć film, spotkać się z pisarzami. Na Openerze pójdziecie na spektakl. Niemuzycznych atrakcji nie brakuje też na Woodstocku.

A co z grami?

Tych na festiwalach nie ma. No dobrze, nie do końca, bo np. na OFF Festivalu znalazło się malutkie stoisko ze starymi konsolami i retro produkcjami. I, co dla niektórych może być zaskoczeniem, zawsze ktoś w nim siedział: oglądał lub sam grał.

Gry na muzycznych festiwalach, albo ogólnie wielkich plenerowych imprezach, to nie jest niepotrzebny wymysł. To fajny sposób na spędzenie wolnego czasu w chwili, kiedy nie ma dla nas interesującego koncertu albo gdy po prostu chcemy odpocząć.

Dlaczego nie możemy zrobić tego przy konsoli?

Obraz

Pamiętacie mocny, celny tekst Piotra Gnypa: “Drodzy gracze, jesteście głupi”? Sporo w nim racji:

oznacza to, że marketing, czyli przekazywanie informacji o produkcie w Waszym przypadku nie ma sensu. Wy i tak wszystko wiecie, a Wasze media branżowe przekażą każdą nawet najmniejszą pr-owo-produtową informację, bo zwykle inaczej nie potrafią.

Piotr pisał do graczy, którzy oburzali się, że na konferencji prasowej pojawił się celebryta. Że w kampanii reklamowej występuje aktor, który na co dzień nie ma pojęcia o grach, ale się o nich wypowiada. Trochę oberwało się tym, którzy myśleli, że hardkorowi gracze to pępek świata.

A tu proszę, wcale tak nie jest. Widzi się też tych, którzy grami mogą się dopiero zainteresować. Ba, patrząc na niektóre akcje wydawców czy dystrybutorów, można odnieść wrażenie, że to ci "nieodkryci" są ważniejsi.

Stereotypowy gracz

Tylko wiecie dlaczego wielu graczy nadal będzie uważało się za tych najważniejszych? Bo tak samo “wąsko” myślą nie tylko oni, ale też sami wydawcy gier w Polsce. I to przez ich działania taki pogląd istnieje.

Obraz

Zobaczcie, jak promuje się u nas gry i konsole. W wielkich marketach wystawia się kilka sztuk sprzętu, do tego od czasu do czasu zatrudnia celebrytę - Oliwiera Janiaka albo Natalię Siwiec. Napisali na Pudelku? Wspomniał o nas znany bloger? OK, zadanie wykonane, kampania okazała się sukcesem.

Błąd.

To cały czas jednotorowe myślenie. Obrany jeden kierunek, a przy tym zamknięcie się na nowych klientów. Potencjalnych graczy możemy znaleźć w centrum handlowym, w plotkarskim serwisie, ewentualnie przed telewizorem. I tylko tam - myślą polscy wydawcy.

Dlaczego Sony wraz z Microsoftem nie wychodzą do ludzi? Tego lata takich okazji było dużo, mowa właśnie o letnich festiwalach. Dla wydawców to jednak mało interesujące miejsca. Dziwna, głupia polityka, przez którą konsole w Polsce nie są tak popularne, jak mogłyby być.

Obraz

Tym bardziej że lepszego okresu na promocję wybrać nie można - początek nowej generacji. Świetna okazja do zaprezentowania nowych możliwości, pokazania świeżych, obłędnie wyglądających gier.

Dziwi to wszystko tym bardziej, że kiedyś się dało. Sony jeździło z TVN-em na Projekt Plaża. Microsoft chwalił się Xboksem 360 na takich imprezach jak Creamfields, Wrocław 2012 Festival, Przystanek Woodstock, Tunnel Electrocity czy Coke Live Music Festival i Opener.

Nawet jeśli założymy, że taka promocja nie jest już potrzebna, bo graczy jest już wiecej, to i tak szkoda, że nie traktuje się gier jak np. książki - mogą być pokazywane wszędzie, można je zebrać w każde miejsce, także na festiwal muzyczny. Jestem na wakacjach, ale i tak w każdej chwili mogę zagrać partię w FIFĘ z obcą mi osobą. Bo czemu nie?

No cóż - bo dla polskich wydawców to nie czas i miejsce.

Obraz

Dużo mówi się o stereotypowym myśleniu graczy, że są zamknięci, boją się wyjścia do mainstreamu. Mam jednak wrażenie, że podobnie działają rodzimi wydawcy. Szkoda, bo bez ich działań trudno będzie sprawić, żeby w Polsce grało więcej osób.

To według ich, niekoniecznie graczy, gry mają być tylko w mieszkaniu albo na imprezie graczy. Broń Boże wyjść z konsolą do ludzi. A przynajmniej tak to teraz wygląda. Szkoda, jednak to oni tracą na takim podejściu najwięcej.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)