Ognie świętego Elma - uważaj, będzie burza
Pojawiające się zwłaszcza na końcach masztów wyładowania eletryczne zaobserwowali już dawno temu żeglarze - i nadali im miano "ogni świętego Elma", od imienia świętego, który nie bał się piorunów. Niezbyt często udaje się zaobserwować to zjawisko, ale jeśli się pojawi - lepiej wynieść się z danego miejsca i przygotować na burzę z piorunami.
25.06.2012 17:00
Pojawiające się zwłaszcza na końcach masztów wyładowania eletryczne zaobserwowali już dawno temu żeglarze - i nadali im miano "ogni świętego Elma", od imienia świętego, który nie bał się piorunów. Niezbyt często udaje się zaobserwować to zjawisko, ale jeśli się pojawi - lepiej wynieść się z danego miejsca i przygotować na burzę z piorunami.
Ognie św. Elma to niewielkie, ciągłe, dość ciche wyładowania, pojawiające się na różnych przedmiotach - a czasami nawet na dłoni - przed burzą. Towarzyszyć im może dźwięk syczenia lub świstu, sporadycznie jednak tylko o większym natężeniu. Najczęściej można je zaobserwować w górach i na morzu, dlatego żeglarze od dawna już je znają i wiedzą, że zwiastują nadejście burzy.
Wyglądać mogą na przykład tak:
Wyładowania te są niegroźne, jednak jeśli się pojawiają, to znak, że jest spora szansa na uderzenie w tym miejscu pioruna. Ognie św. Elma wskazują bowiem, że dany obszar ma spory potencjał ładunków elektrycznych, które mogą zaraz zostać wyrównane uderzeniem pioruna. Lepiej więc jest spokojnie się wynieść gdzieś, gdzie tych wyładowań nie ma.