"On latawcem białym na ... szosie"

"On latawcem białym na ... szosie"

"On latawcem białym na ... szosie"
Katarzyna Kieś
28.03.2009 23:28

Parafrazując słowa starej piosenki, śpiewanej przez zespół Wawele, przedstawiam wam dziś jeden z najdziwniejszych pomysłów na napędzanie samochodu. Wprawdzie temat pojawił się w sieci jeszcze pod koniec zeszłego roku, ale warto go odgrzebać, ponieważ pomysł jest dziwny; prawie dziwaczny. Ktoś tak nieźle bujał w obłokach, że wymyślił latawiec do czterech (trzech) kółek.

Parafrazując słowa starej piosenki, śpiewanej przez zespół Wawele, przedstawiam wam dziś jeden z najdziwniejszych pomysłów na napędzanie samochodu. Wprawdzie temat pojawił się w sieci jeszcze pod koniec zeszłego roku, ale warto go odgrzebać, ponieważ pomysł jest dziwny; prawie dziwaczny. Ktoś tak nieźle bujał w obłokach, że wymyślił latawiec do czterech (trzech) kółek.

Trójkołowy samochód przyszłości napędzany byłby na trzy możliwe sposoby:

  • windsurfingowo - bo jak inaczej nazwać napęd za pomocą olbrzymiego latawca, który fruwa wysoko nad maszyną i pozwala jej jechać tym szybciej, im silniej dmucha wiatr?;
  • energią elektryczną (kiedy wiatru nie ma lub jest za słaby, by utrzymać latawca w górze)  w dwóch wariantach: w każde z kół wbudowany byłby silnik elektryczny, a baterie ładowane byłyby albo podczas normalnej jazdy bez wykorzystywania wspomagania ze strony latawca (siły toczenia kół), albo podczas windsurfowania (wykorzystanie siły wiatru).

A teraz wyobraźmy sobie zatłoczone miasto, zakorkowane jak się da. I te trójkołowce - każdy z latawcem nad sobą - bo akurat dmucha jak trzeba. I wyobraźmy sobie, że wiatr zmienia kierunek, szarpie olbrzymimi płachtami, które plączą się, opadają na pojazdy i przechodniów... Katastrofa lądowa po prostu.

Źródło: Ecoble

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)