Ostrożnie i bez paniki. Kontrola rodzicielska w Internecie
03.12.2013 18:16
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nie możemy i nie powinniśmy izolować dzieci od Internetu, ale powinnością każdego rodzica jest kontrolowanie miejsc, do których zaglądają jego pociechy. Jak ułatwić sobie to zadanie?
- Szanse i zagrożenia
Internet to nieokiełznany, a niekiedy niebezpieczny żywioł, który – czy tego chcemy, czy nie - stał się nieodłączną częścią naszego społeczeństwa, naszej kultury czy wręcz całego życia. Choć przeciętny Kowalski wykorzystuje go w celach rozrywkowych, to potencjalne korzyści płynące z surfowania po sieci są znacznie większe. Jak pokazały badania przeprowadzone na zlecenie Departamentu Handlu Stanów Zjednoczonych, Internet pozwala dzieciom rozwinąć naturalne zdolności, ułatwia komunikację i oddaje do dyspozycji doskonałe środki artystycznej ekspresji.
Oczywiście, z Internetem wiążą się zagrożenia. Media regularnie o tym wspominają, choć robią to zwykle w kontekście pedofilii – co można uznać za dramatyczne spłycanie problemu. Owszem, istnieje ryzyko, że nasza pociecha natknie się na czacie na Zosię_13, która naprawdę jest Wojtkiem_55, ale nie jest to coś, co powinno przyprawiać rodziców o bezsenność.
Jeżeli pozostawimy dziecko samo w sieci, ryzykujemy, że rozbuduje słownictwo o wulgaryzmy, zostanie poddane pornograficznej terapii szokowej, uzależni się od Internetu, ograniczy swoje zdolności komunikacji interpersonalnej albo przynajmniej ściągnie i uruchomi zawirusowany plik. To zagrożenia mało medialne, ale znacznie bardziej powszechne, toteż nie należy ich lekceważyć. Jak można się przed nimi zabezpieczyć?
- Z rodzicem za plecami
Najskuteczniejszym sposobem kontrolowania tego, co pociecha robi w sieci, jest towarzyszenie jej w zabawie przy komputerze. Nie możemy jednak być przy dziecku zawsze i w każdej sytuacji ani sprawdzać go na każdym kroku, gdy wkroczy w wiek nastoletni. Wówczas z pomocą przychodzą rozwiązania technologiczne, opracowane przed laty oraz rozwijane do dziś.
Najprostszym narzędziem prewencji są filtry stron internetowych, które pozwalają zablokować albo pojedyncze witryny, albo całe obszary sieci (np. posiadające w nazwie słowo „sex” czy „przemoc”). Dziś wszystkie popularne przeglądarki posiadają już opcję „Parental Control”, przeznaczoną właśnie dla troskliwych rodziców.
Jeśli chcemy, możemy zainwestować kilkadziesiąt czy kilkaset złotych w bardziej rozbudowane programy, takie jak Safe Eyes, Bsecure Online czy Salfeld Child Control, które zablokują możliwość zmiany ustawień, pobierania plików i uruchamiania programów, a nawet prześlą na e-mail raport o aktywności dziecka w sieci. Istnieją także programy do pobrania w formie aplikacji na telefon, umożliwiające wygodną, mobilną kontrolę rodzicielską domowego komputera.
Nowe metody nadzoru pojawiają się wraz z nowymi technologiami, a zabezpieczenia tworzone z myślą o dzieciach są już wbudowywane w podzespoły i urządzenia peryferyjne komputerów. Przykładem jest Linksys Smart Wi-Fi, czyli modem, który umożliwia nie tylko blokowanie stron w całej domowej sieci za pomocą przeglądarki, smartfona lub tabletu, ale również pozwala określać, w jakich godzinach dany użytkownik będzie mógł korzystać z sieci. Dzięki temu możemy się upewnić, że dziecko nie surfuje samotnie po Internecie, kiedy nie jesteśmy w stanie poświęcić mu wystarczająco wiele uwagi.
Osobnym segmentem Internetu są portale społecznościowe, z których płynie zagrożenie nie tylko w postaci wspomnianej już Zosi_13, ale również osób, które mogą zastraszać dziecko lub próbować wyłudzić od niego osobiste informacje, np. adres czy daty urodzenia rodziców. Na rynku są dostępne liczne programy mające zapobiec takim przypadkom: MinorMonitor, ZoneAlarm SocialGuard czy uKnowKids, informujące o potencjalnie niebezpiecznych znajomościach na Facebooku czy Twitterze.
- Nie wyręczaj się technologią
Niezależnie od tego, ile pieniędzy wydamy na nowoczesny sprzęt czy zaawansowane programy, warto pamiętać, że najważniejsze jest po prostu wychowanie. Rodzic powinien nauczyć syna czy córkę, że nie należy wdawać się w rozmowy na osobiste tematy z nieznajomymi ani pobierać i uruchamiać podejrzanych programów. Dziecko musi poznać zagrożenia płynące z Internetu, aby móc się przed nimi bronić.
Rzecz jasna, trudno obwiniać nawet najbystrzejszego dziesięciolatka np. o to, że zaufał przyjaznej, uprzejmej osobie, podającej się za jego rówieśnika. Można jednak zapewnić mu większe bezpieczeństwo za pomocą kilku prostych i darmowych sztuczek.
Zacznij od umieszczenia komputera w pokoju, w którym spędzasz wolne chwile, i ustawienia go w taki sposób, abyś widział ekran, siedząc na kanapie czy w fotelu. Pozwól dziecku korzystać z Internetu tylko wtedy, kiedy ktoś będzie miał na nie oko, a najlepiej ustal godziny, w których sieć będzie do jego dyspozycji. Zablokuj komputer loginem i hasłem, tworząc konta zarówno dla siebie, jak i dla syna czy córki. Znaj hasło dziecka, lecz nie pozwól mu poznać swojego.
Jeżeli zakładasz potomkowi skrzynkę e-mailową lub konto w portalu społecznościowym, upewnij się, że w loginie nie przekażesz informacji o wieku dziecka - Daniel_2002 będzie łatwym celem dla wszelkiego rodzaju oszustów. Regularnie sprawdzaj e-mail i profil potomka, kontrolując jego nowe znajomości czy wymianę listów. Sprawdzaj także historię przeglądania w wyszukiwarce.
- Ostrożnie i bez paniki
Pewnie zdajesz sobie sprawę, że żadne, nawet najbardziej ścisłe zabezpieczenia nie zapewnią twojemu dziecku stuprocentowego bezpieczeństwa w sieci. Zawsze może przytrafić się ta jedna pozornie nieszkodliwa znajomość, zawsze możemy niechcący zostać przekierowani na stronę z nieodpowiednimi treściami.
Nie demonizuj jednak Internetu. Związane z nim ryzyko istnieje, ale wystarczy zdrowy rozsądek i szczera rodzicielska troska, aby uniknąć największych zagrożeń. Internet to „drugi świat”, a zatem jeśli pozwalasz dziecku wyjść na plac zabaw, teoretycznie ryzykując np. złamanie ręki, powinieneś umożliwić mu również surfowanie po sieci. Zagrożenia bowiem są częścią życia i można się z nimi tylko pogodzić – oczywiście nie rezygnując przy tym z podstawowych środków ostrożności.
Michał Puczyński