Oto laptop dla graczy, na którym Cyberpunk 2077 śmiga niemal bezproblemowo. Ale nie to jest w nim najciekawsze

Oto laptop dla graczy, na którym Cyberpunk 2077 śmiga niemal bezproblemowo. Ale nie to jest w nim najciekawsze

Oto laptop dla graczy, na którym Cyberpunk 2077 śmiga niemal bezproblemowo. Ale nie to jest w nim najciekawsze
Adam Bednarek
22.12.2020 11:57

Funkcja, którą zwykłe laptopy mogłyby pożyczyć od tych gamingowych? Testowany przeze mnie Hyperbook SL504 RTX 2070S pozwala udzielić zaskakującej odpowiedzi. Cecha znajduje się… z tyłu obudowy.

Jestem konsolowcem. Nie agresywnym, dlatego nie biorę udziału w internetowych ustawkach "PC vs. fani Sony/Microsoftu". Zamiast tego stoję z boku ze Switchem - co raczej dobrze opisuje moją grową naturę.

Tłumaczę się z prostego powodu: ulżyło mi, że w "Cyberpunka 2077" mogłem zagrać na porządnym gamingowym laptopie. Jak chodzi hit CD Projekt RED na konsolach szczególnie starej generacji dobrze wiemy: niespecjalnie. Doszło nawet do sytuacji, że Sony wycofało produkcję ze swojego cyfrowego sklepu. Takie rzeczy nie dzieją się często.

A na Xboksie One wcale nie jest lepiej:

Przede wszystkim gra wydawała się wtedy działać w tragicznie niskiej rozdzielczości. Wszystko było rozmyte, niewyraźne, jak za mgłą. Do tego płynność animacji mocno kulała. Nie jestem Digital Foundry, nie miałem nawet jak tego zmierzyć, ale na oko podczas rozgrywki było to ok. 20-kilku klatek na sekundę. Podczas jeżdżenia po mieście - nawet ok. kilkunastu. Różowo nie było.

Tymczasem mając na pokładzie procesor i7-10875H, RTX 2070 Super, 16GB RAM (2x8GB 3000MHz) oraz dysk Samsung 1TB 970 EVO mogłem cieszyć się nie tylko śliczną grafiką (a naprawdę Cyberpunk 2077 potrafi pod tym względem zachwycić), ale też względnie komfortową rozrywką.

Piszę względnie, bo zdarzyło się, że "Cyberpunk 2077" gubił kilka klatek, niepokojąco zwalniając - np. w scenach przerywnikowych. To raczej kwestia błędów samej gry. Z tego, co widziałem po instalacji ostatniego patcha, jest dużo lepiej pod tym względem. Choć kilka złych rzeczy łatka też dodała...

Hyperbook SL504 RTX 2070S aż tak bardzo nie atakuje swoim gamingowym charakterem. Wiecie, o czym mówię: czasami sprzęty dla graczy lubią efekciarsko się świecić. Niektórym się to podoba, nie mam nic do tego, ale dla mnie to tanie gadżeciarstwo.

Sprzęt polskiego producenta - co nie oznacza, że konstrukcja jest oryginalna, bo pod nazwą Hyperbook występują sprzęty, które znajdziemy w ofercie innych sprzedawców, z ich logo - nie jest może aż tak elegancki i wyważony jak w przypadku droższego Razer Blade 17 Pro, ale i tak nie czułem tej typowej gamingowej nuty.

Obraz

Owszem, klawiatura się świeci, a wywietrzniki kojarzą się ze sportową furą, jednak mimo wszystko Hyperbook trafił w moje gusta. Jest nienachalny, prosty, wręcz klasyczny. Szczególnie za sprawą ekranu: bardzo dużego - 15,6 cali - i trochę zaskakująco prostego Samsunga OLED. Mimo nie tak małej belki na dole, będącej częścią obudowy, wyświetlacz wydawał się smukły, lekki, a przy tym po prostu przyjemny w korzystaniu.

"Cyberpunk 2077" i Hyperbook SL504 RTX 2070S to więc bardzo dobre połączenie. Gdyby nie spora cena, czyli ok. 8 tys. zł, mógłbym zapytać kolegów konsolowców: i warto się męczyć na słabszych maszynach?

Wybaczcie te złośliwości, ale o nie nie trudno, kiedy długo oczekiwana produkcja rusza ci na maksymalnych ustawieniach i poza nielicznymi przypadkami działa porządnie. Ale mimo tych sprzętowych fajerwerków zauważyłem uwagę na coś zupełnie innego.

Zwykle ładowarkę i wszelkie inne porty, do których podpinamy akcesoria, w laptopach znajdują się z boku. W przypadku Hyperbook SL504 RTX 2070S jest inaczej. Cała baza umiejscowiona jest z tyłu.

Obraz

Ten wydawać by się mogło kosmetyczny manewr ma bardzo dużą zaletę - estetyczną. Nie widać kabli, bo wszystkie zakrywa ekran. Dzięki czemu można je po prostu zrzucić i są niewidoczne dla naszych oczu.

Proste? Jeszcze jak.

Nie oznacza to, że z boku nic nie może być podłączone. Ale nie musi - np. myszkę równie dobrze możemy wpiąć w porty znajdujące się w bocznych częściach obudowy, jak i schować ją za ekranem.

Nawet jeśli nie jest to oryginalna koncepcja stojąca za Hyperbook SL504 RTX 2070S - bo nie jest - to i tak ten prosty trik bardzo mi się spodobał. Zacząłem się zastanawiać, dlaczego inni producenci nie idą tą drogą.

I to nie tylko ci od gamingowych sprzętów, ale też zwykłych, codziennych, mniej wymagających.

Patrzę na swój służbowy laptop i już denerwuje mnie wystająca ładowarka. Pomyślałem, że chciałbym komputer, który robi to tak, jak Hyperbook SL504 RTX 2070S. Czemu jednak nie jest to powszechna koncepcja?

Tak wygląda tył laptopa
Tak wygląda tył laptopa

Wytłumaczył mi to Piotr Urbaniak z serwisu dobreprogramy.pl:

Logika nakazuje odsunąć najgorętsze komponenty, a więc profesor i grafikę - oraz oczywiście ich chłodzenie - jak najdalej od nadgarstków. Czyli w głąb konstrukcji, patrząc z perspektywy użytkownika. Wrzucenie portów na tył sprawia, że najcieplejszy segment laptopa jest przeniesiony pod klawiaturę. To nie najrozsądniejsze rozwiązanie.

Przyznam jednak, że nie czułem, aby Hyperbook SL504 RTX 2070S specjalnie mnie grzał. Owszem, wentylatory (i to całkiem spore, jak widać) są w lekko niefortunnym miejscu - wywiew leci prosto na dłonie, w zależności od tego, w której ręce trzymamy myszkę i ręce.

Spojrzałem na tę wadę przychylniejszym okiem, bo aura nie rozpieszcza. Ale wyobrażam sobie ciepłe lato i dodatkowe ogrzewanie bardzo ciepłym dmuchającym powietrzem. Już tak przyjemnie by pewnie nie było.

Rozumiem niedoskonałości takiego rozwiązania. Nie zmienia to jednak faktu, że nie spodziewałem się, iż to właśnie gamingowy Hyperbook SL504 RTX 2070S zmusi mnie do zastanowienia, czy najpopularniejsza konstrukcja laptopów jest dla mnie najwygodniejsza. Mam co do tego wątpliwości. A po obcowaniu z Hyperbook SL504 RTX 2070S chciałbym mieć chyba większy wybór.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)