Pierwszy lot Oriona. Sukces NASA, ale to nie ten statek zabierze ludzi na Marsa
Za nami pierwszy lot statku kosmicznego Orion. To pierwszy w historii załogowy statek zdolny do dalekich lotów w Kosmos, sięgających poza orbitę Księżyca.
08.12.2014 | aktual.: 10.03.2022 10:44
Udany lot
Nieco po 13 czasu polskiego w piątek, 5 grudnia, rozpoczęła się pierwsza misja statku kosmicznego Orion. Statek został wyniesiony w Kosmos przez rakietę Delta IV Heavy. Po wyniesieniu na niską orbitę Ziemi Orion okrążył naszą planetę, a następnie – dzięki napędowi zapewnianemu przez ostatni moduł rakiety - osiągnął punkt znajdujący się około 5,8 tys. kilometrów od Ziemi. Od 42 lat żaden statek kosmiczny zdolny do transportu ludzi nie odleciał tak daleko.
Orion Soars on First Flight Test
Podczas lotu na pokładzie Oriona zamiast załogi znalazło się około 1,2 tys. różnych czujników, monitorujących wszelkie aspekty kosmicznego lotu, w tym m.in. przejście przez jeden z pasów Van Allena, czyli przestrzeń zwiększonego promieniowania.
Na wysokiej orbicie Orion dwukrotnie okrążył Ziemię, po czym rozpoczął powrót. W czasie deorbitacji rozpędził się do 32 tys. kilometrów na godzinę, a ze względu na ogromną prędkość powierzchnia wchodzącego w atmosferę statku rozgrzała się do około 2,2 tys. stopni Celsjusza.
Orion Parachutes Feature
Twórcy Oriona wybrali dla niego sposób lądowania, przetestowany ponad 40 lat temu w czasie programu Apollo – po wyhamowaniu i wyrzuceniu spadochronów statek wodował, spadając do Pacyfiku około 1000 kilometrów od San Diego, a zarazem zaledwie 2,5 km od planowanego miejsca upadku. W czasie misji wszystkie systemy działały prawidłowo, a pierwszy lot Oriona zakończył się sukcesem.
Dwa przemówienia
Misja jest zwieńczeniem wieloletnich prac. Do historii przeszło pamiętne wystąpienie z 1961 roku, w którym prezydent Kennedy nakreślił śmiały plan eksploracji Kosmosu i lądowania na Księżycu.
Jestem przekonany, że nasz naród powinien postawić sobie za cel, aby do końca tego dziesięciolecia umieścić człowieka na Księżycu i sprowadzić go bezpiecznie z powrotem na Ziemię.
Dziesięć lat temu amerykański prezydent George Bush wygłosił podobne, choć chyba mniej znane przemówienie, w którym przedstawił kilkuetapowy plan eksploracji Kosmosu, wraz z planowanym zakończeniem ery wahadłowców i powrotem ludzi na Księżyc.
Opracowany przez firmę Lockheed Martin projekt Oriona pokonał w 2006 roku innych konkurentów i został wybrany przez NASA jako przyszłościowy statek kosmiczny. Budując Oriona NASA upiekła kilka pieczeni przy jednym ogniu:
- stworzyła funkcjonalnego następcę wahadłowców, dzięki czemu można było skasować program Orbitalnego Samolotu Kosmicznego,
- zapewniła sobie możliwość transportowania ludzi i sprzętu (powstanie wersja bezzałogowa Oriona) na ISS i uniezależnienia się w tej kwestii od Rosjan,
- zbudowała statek kosmiczny, zdolny do wykonywania dalekich, załogowych misji – na Księżyc, a w dalszej perspektywie jako część misji na Marsa.
Większy brat statku Apollo
Pod względem ogólnych założeń Orion przypomina powiększony statek Apollo, jednak kapsuła, która poleciała w piątek na odległość 5800 kilometrów od Ziemi była w gruncie rzeczy jedynie częścią docelowej konfiguracji Oriona.
Była to zbudowana przez Amerykanów część załogowa – kabina, w której w czasie lotu będą znajdować się ludzie. Konieczna jest jeszcze tzw. część serwisowa, czyli drugi moduł, zwierający napęd i niezbędną w czasie długiej misji aparaturę.
Ten właśnie moduł będzie dziełem Europejskiej Agencji Kosmicznej i najprawdopodobniej zostanie zbudowany na bazie europejskiego statku kosmicznego ATV, który lata obecnie z misjami zaopatrzeniowymi na ISS.
Wykorzystana podczas testu rakieta Delta IV Heavy również nie jest docelowym nosicielem Oriona. Tę rolę zaplanowano dla rakiety SLS, jednak jej rozwój, ze względu na ciągłe cięcia budżetowe, bardzo się przedłuża. Jeśli uda się dotrzymać aktualnego harmonogramu, pierwszy lot SLS odbędzie się dopiero za trzy lata.
To już było?
Na koniec warto zastanowić się, dlaczego w latach 60. od pomysłu do lotu na Księżyc wystarczyło zaledwie osiem lat, a obecnie, przy znacznie doskonalszej technologii, powtórzenie tego wyczynu zabierze znacznie więcej czasu?
Odpowiedzią wydaje się większa w tamtym czasie skłonność do ponoszenia ryzyka. Decydenci byli gotowi zaryzykować życiem astronautów, byle tylko potwierdzić swój prymat w globalnym wyścigu kosmicznym. Sądzę również, że na większe ryzyko niepowodzenia gotowa była również ówczesna opinia publiczna. W dzisiejszych czasach akceptacja dla ewentualnej porażki i ofiar wydaje mi się znacznie niższa, niż w apogeum zimnej wojny.
Warto przy tym zwrócić uwagę na fakt, że misja Oriona – choć niewątpliwie jest ważnym sukcesem – to tak naprawdę powtórka misji Apollo 8, która miała miejsce w 1968 roku, na dodatek z trójką astronautów na pokładzie. Co istotne, choć media prezentują Oriona jako statek, którym polecimy na Marsa, nie jest to prawdą - Orion ma być wykorzystany podczas marsjańskiej misji jako kosmiczna taksówka, dostarczająca astronautów do właściwego statku, którym wyruszą w długą podróż.
W takim kontekście planowany, załogowy lot na Marsa wydaje się bardzo odległym przedsięwzięciem. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem i nie nastąpią opóźnienia, NASA ma zamiar wysłać na Czerwoną Planetę załogową misję dopiero w czwartej dekadzie XXI wieku.