Polacy robią grę o katastrofie rosyjskiego okrętu. Rosjanie na to: zróbmy grę o Katyniu!
Mordowanie polskich oficerów strzałem w tył głowy to dobry pomysł na grę? Zdaniem niektórych Rosjan – wyśmienity. Zwłaszcza jako odpowiedź na polską grę o katastrofie okrętu podwodnego Kursk.
23.05.2015 | aktual.: 10.03.2022 10:17
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kholat - śmierć wyprawy Diatłowa
Wygląda na to, że Rosja działa inspirująco na polskich twórców gier. Od kilku miesięcy śledzimy postępy w pracach nad grą Kholat bielskiego studia IMGN.pro. Będzie to survival horror, oparty na tajemniczych wydarzeniach, które rozegrały się w 1959 roku na miejscu, znanym dzisiaj jako Przełęcz Diatłowa.
W niewyjaśnionych okolicznościach zginęła tam grupa dziewięciu rosyjskich studentów z Uralskiego Instytutu Politechnicznego w Swierdłowsku. Prowadzone po tej tragedii śledztwo niczego nie wyjaśniło, a jako sprawców tragedii typowano przez lata lokalne plemiona, infradźwięki, wojskowe eksperymenty, UFO, lawinę albo atak yeti.
KHOLAT “The Light is On” Trailer
Zatonięcie Kurska
Do nieco nowszych, również tragicznych wydarzeń nawiąże nowa gra katowickiego studia Jujubee założonego przez byłych pracowników CD Projekt RED, Traveller’s Tales i Infinite Dreams. Ponownie będzie to gra survivalowa (tylko z tym kojarzymy Rosję?), jednak tym razem tłem rozgrywki ma być katastrofa nuklearnego okrętu podwodnego Kursk, do której doszło w 2000 roku na Morzu Barentsa.
W katastrofie zginęło 118 rosyjskich marynarzy. Przebieg tej tragedii, jak i jej przyczyny nie zostały jednoznacznie wyjaśnione, wiadomo jednak, że na pokładzie doszło do wybuchu, okręt opadł na dno, a część załogi przez nieustalony czas żyła w ocalałych przedziałach Kurska i zginęła prawdopodobnie w wyniku późniejszego pożaru.
KURSK - Reveal Teaser - First Person Perspective Adventure & Survival Game by Jujubee!
Nie sposób przy tym nie wytknąć arogancji i nieudolności rosyjskich władz, które – w imię imperialnych bredni – najpierw okłamywały własnych obywateli o samym fakcie katastrofy, a później odrzuciły międzynarodową pomoc, która prawdopodobnie mogła dotrzeć na miejsce katastrofy gdy na pokładzie wciąż byli żywi ludzie. Przez kolejne dni Rosjanie próbowali bezskutecznie dostać się do wraku. Gdy w końcu pogodzili się z tym, że nie potrafią i poprosili o pomoc norweskich i brytyjskich specjalistów, na ratunek dla załogi było już za późno.
Katyn: Shoot the Polish Officer
Informacje o planach polskiego studia nie spotkały się w Rosji z entuzjastycznym przyjęciem. Pamięć o tragedii Kurska wciąż jest tam żywa – żyją rodziny i najbliżsi, pamiętający ofiary tamtej katastrofy i wcale się im nie dziwię, że pomysł może się im nie podobać. To kwestia indywidualnej wrażliwości, ale chyba nie czułbym się dobrze z myślą, że rodzinna tragedia jest dla kogoś okazją do zabawy.
Sądząc po komentarzach rosyjskich użytkowników - nie są zachwyceni. The Moscow Times przytacza kilka komentarzy, gdzie wśród mniej lub bardziej wyważonych głosów krytyki pojawiła się również propozycja działań odwetowych w postaci rosyjskiej gry Katyn: Shoot the Polish Officer.
Nie wszystko co wolno, wypada robić
Naczelna zasada blogowania głosi, że w tym miejscu powinienem napisać jakąś mocną, kontrowersyjną opinię, co do której nikt nie mógłby zostać obojętny. Problem w tym, że byłoby to nieuczciwe, bo wydaje mi się, że – broniąc prawa Polaków do robienia gry o czym tylko chcą – rozumiem racje drugiej strony.
Czy my – Polacy – albo ktokolwiek inny, mamy prawo robić grę o tej tragedii? Uważam, że mamy, tak samo jak James Cameron miał prawo nakręcić łzawą opowieść o Titanicu, studio GSC Game World miało prawo uraczyć nas serią S.T.A.L.K.E.R., opierając fabułę na katastrofie w Czarnobylu, a The Creative Assembly grą Total War: Rome II z bitwą, nawiązującą do wyrżnięcia w Lesie Teutoburskim przez Germanów trzech rzymskich legionów.
Total War: Rome II - The Battle of Teutoburg Forest Trailer
Problem polega na tym, że nie wszystko, do czego mamy prawo, wypada robić. Nie mogę się zgodzić na postawienie w jednym szeregu nieszczęśliwego wypadku i ludobójstwa. Katastrofa Kurska i zamordowanie polskich oficerów przez zbrodniarzy z NKWD nie są dwiema wariantami tej samej historii i trzeba być albo głupcem, albo mieć ogromne pokłady złej woli, by położyć je na jednej szali. Wiem przy tym, że moja zgoda nie ma tu żadnego znaczenia i jeśli ktoś się uprze, to taką grę zrobi.
Kwestia smaku
Tylko co będzie następne? Treblinka Manager? A może symulator gwałtu? No tak, te pomysły zostały już zrealizowane lata temu. W pierwszym przypadku jako seria gier indie – choć wówczas tak to się nie nazywało – znanych jako KZ Manager, a w drugim w postaci japońskiej gry Rapelay. Świat się od tego nie zawalił, a gry nie odniosły wielkiego sukcesu.
Sonderkommando Revolt - reup
Bo w gruncie rzeczy wszystko sprowadza się do herbertowskiej kwestii smaku i troski o wrażliwość innych. Czy uwaga ta odnosi się również do studia Jujubee i gry rozgrywającej się na pokładzie Kurska?
W żadnym wypadku nie twierdzę, że Jujubee nie powinno zrobić gry o Kursku. Do tego o jej fabule i założeniach wiadomo zbyt mało, by odnieść się do nich sensowny sposób. Poza tym studio zauważyło kontrowersje wokół swojego pomysłu i opublikowało na Facebooku wyjaśnienia w których twórcy gry zaznaczają, że podchodzą do tematu z szacunkiem.
Mimo wszystko nie jestem pewny, czy nawiązanie do wydarzeń z końca XX wieku to dobry pomysł. Dzieje świata pełne są katastrof i wojen, które stanowią doskonały fundament dla gier i filmów. Zazwyczaj nie budzą wielkich emocji - czas leczy rany i rozmywa bolesne wspomnienia. Gdy tragedia jest jednak całkiem świeża i żyją ludzie, których bezpośrednio i stosunkowo niedawno dotknęła, zastanowiłbym się dwa razy przed wykorzystaniem jej w celach rozrywkowych.
W artykule wykorzystałem informacje z serwisów The Moscow Times, Game Pressure i Gamasutra.