Polacy znowu najlepsi! Łazik marsjański Hyperion 2 pokonał międzynarodową konkurencję
Tegoroczna edycja konkursu University Rover Challenge ponownie została zdominowana przez Polaków, którzy zdobyli pierwsze i trzecie miejsce. Jak wykorzystać te sukcesy?
02.06.2014 | aktual.: 10.03.2022 11:14
Polacy na University Rover Challenge
Konkurs University Rover Challenge (URC) to doroczna impreza organizowana przez Mars Society od 2007 roku. Jej celem jest wyłonienie najlepszego skonstruowanego przez studentów łazika, który ma spełniać wymagania opracowane z myślą o misji na Marsa.
Scenariusz zawodów zmienia się z roku na rok, jednak można je podsumować jako próby związane z mobilnością w trudnym terenie i możliwością prowadzenia różnych doświadczeń. W tej międzynarodowej imprezie od kilku lat coraz większe znaczenie zyskują Polacy. Zaczęło się od sukcesu, jakim w 2010 roku mogli pochwalić się konstruktorzy z białostockiego Magma Team, który zdobył wówczas trzecie miejsce.
Rok później udało się poprawić ten wynik. Triumfatorem URC 2011 okazał się zespół z Politechniki Białostockiej, który pokonał konkurentów dzięki łazikowi Magma 2. W 2013 roku Polacy ponownie zwyciężyli: pierwsze dwa miejsca przypadły zespołom z Białegostoku i Wrocławia, o czym informowaliśmy w artykule "Polskie łaziki marsjańskie najlepsze na świecie! Dwie polskie drużyny na podium".
Faworyci nie zawiedli oczekiwań
Po tej serii sukcesów polscy konstruktorzy należeli do faworytów tegorocznego URC. Ponownie nie zawiedli. Pierwsze miejsce, drugi rok z rzędu, zdobył zespół z Białegostoku, prezentujący udoskonalony łazik Hyperion 2. Na miejscu trzecim uplasowała się Legendary Rover Team z Rzeszowa.
Opis zadań stawianych w tym roku przed konkursowymi łazikami wydaje się podobny jak przed rokiem. Pojazdy musiały m.in. pokonywać strome podjazdy, manewrując tak, by zaliczyć poustawiane po drodze bramki. Ich zadaniem było również pobranie próbek gruntu i odnalezienie w nich śladów życia oraz pomoc dla astronautów.
Mimo podobieństw w opisie zadania były jednak znacznie trudniejsze niż przed rokiem. Jak komentuje opiekun naukowy projektu dr hab. inż. Kazimierz Dzierżek, Prodziekan ds. Promocji i Współpracy Wydziału Mechanicznego Politechniki Białostockiej:
W tym roku zadania były 2-3 razy trudniejsze niż w poprzednich latach. Prawie żadnej konkurencji nie dało się uczestnikom wykonać na 100 procent.
Dobrze studentom Wydziału Mechanicznego PB poszło zadanie polegające na pobraniu próbki w terenie i znalezieniu w niej życia – 90 punktów. (...) Tuż po zakończeniu konkurencji Terrain Traversing Task (jazda po trudnym marsjańskim terenie) drużyna Politechniki Białostockiej na swoim profilu na Facebooku napisała: „Już po traversingu. Póki co jesteśmy jedyną drużyną, której udało się pokonać podjazd z kamieniami. Najwyżej położona bramka też nie stanowiła dla nas wielkiego problemu. (...)”.
Najbardziej dramatycznie wyglądały informacje wysyłane po Astronaut Assistance Task (pomoc astronaucie). Wtedy drużyna napotkała problemy techniczne. W trakcie dostarczania pakietów ratunkowych astronautom uszkodzona została przekładnia w jednym z członów manipulatora. Nie pozwoliło to na wykonanie w wyznaczonym czasie całego zadania. Mimo popsutego manipulatora udało się jednak dostarczyć narzędzia do dwóch z czterech astronautów.
Gratulując sukcesu konstruktorom łazików, warto przypomnieć, że w tym roku Polska będzie gospodarzem europejskiej edycji konkursu Rover Challenge. Zmagania łazików z naszego kontynentu będziemy mogli śledzić 5-7 września. Sukcesy Polaków dotyczą również innych aspektów misji na Marsa. Niedawno opublikowaliśmy wywiad z Leszkiem Orzechowskim z zespołu Space is More z Politechniki Wrocławskiej, który zakwalifikował się do ścisłego finału Inspiration Mars Student Design Contest (więcej na ten temat znajdziecie w artykule “Polski projekt misji na Marsa. Astronauci zamieszkają w zbiorniku paliwa”).
Krajowa specjalizacja?
Patrząc na te osiągnięcia, nie mogę pozbyć się ponurej refleksji. Opisywany powyżej sukces jest kolejnym z serii, więc trudno mówić o przypadku. Na polskich uczelniach istnieją zespoły zdolne nawiązać wyrównaną, a nawet zwycięską walkę z najlepszymi z całego świata. W tej dziedzinie jesteśmy w pierwszej lidze, a sukces na światową skalę udało się osiągnąć przy nakładach sięgających zaledwie kilkuset tysięcy złotych, uzyskanych w ramach projektu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego "Generacja Przyszłości" i dzięki sponsorowi, PKO BP.
Co udałoby się zdziałać, gdyby dofinansować tę branżę kwotami, jakie wyrzuca się na deficytowe stadiony czy choćby dzierżawę samochodów dla urzędasów z ZUS-u? Wiem, zabrzmiało to jak tani populizm. Nie chodzi mi jednak o narzekanie na władzę, tylko o zwrócenie uwagi na fakt, że szkoda byłoby nie wykorzystać takiej szansy i poprzestać jedynie na studenckich projektach.
Polska nie jest w stanie samodzielnie finansować dużych misji kosmicznych, o wyprawie na Marsa nie wspominając. Ale dlaczego nie skupić się na tym, co naszym konstruktorom nieźle wychodzi? I wyspecjalizować się np. w produkcji najlepszych na świecie łazików, na które - biorąc pod uwagę plany różnych krajów - będzie coraz większe zapotrzebowanie? A jeśli nie na całe pojazdy, to na różne rozwiązania, na które można byłoby sprzedawać licencje?
Uciekam w krainę fantazji? Być może. Ale widząc tegoroczne sukcesy studentów z Białegostoku i Rzeszowa, obawiam się, że te osiągnięcia mogą pozostać niewykorzystane i za parę lat pozostanie po nich jedynie kilka wspomnień i parę pamiątkowych statuetek. Oby nie. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, a potencjał polskich konstruktorów zostanie spożytkowany w możliwie najlepszy sposób.