Polak wygrał kolejny ranking! Stracił dane w najgłupszy sposób
Polacy ostatnio są dobrzy we wszystkim oprócz piłki nożnej. Kolejne międzynarodowe nagrody dostaje film "Ida", Sylwester Wardęga i jego pies rządzą YouTubem. Okazuje się, że naszej głupoty też nadal nikt nie jest w stanie prześcignąć.
22.12.2014 13:08
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Skoro grudzień, to rankingi. Tysiące rankingów podsumowujących absolutnie wszystko, co tylko podsumować się da. Firma Kroll Ontrack, która zajmuje się odzyskiwaniem danych, ogłosiła listę 10 najbardziej absurdalnych przypadków utraty danych.
Psy, hakerzy i wodospady
Lista rzeczywiście pełna jest bardzo dziwnych przypadków. Otwiera ją strażak, który walczył z ogniem tak skutecznie, że aż zalał sobie wodą telefon, pełen rodzinnych zdjęć. Wyżej od niego jest aparat zalany w wyniku kolizji promu, pendrive pogryziony przez psa (na szczęście udało się go wyjąć z psiego pyska), tablet Microsoft Surface praktycznie rozbity na malutkie kawałki (przyczyna katastrofy nieznana), serwer, który odpłynął podczas powodzi, a także hakerzy atakujący... hotel.
Całą przetłumaczoną listę znajdziecie w Dzienniku Internautów, a my tymczasem przejdźmy do tego, co najlepsze, czyli pierwszej trójki. Na trzecim miejscu znajduje się pracownica Kroll Ontrack, która w najgłupszy możliwy sposób utopiła smartfona podczas korzystania z toalety. Włożyła go do tylnej kieszeni, skąd się wyślizgnął i wpadł do klozetu. Jeszcze lepsza od niej była pewna turystka, która robiła zdjęcia islandzkiego wodospadu. Na skutek silnego podmuchu wiatru kobieta została oblana wodą – ona i jej smartfon.
Polak, który nie zgadzał się z laptopem
Na pierwszym miejscu firma zdecydowała się umieścić klienta z Polski, który przyniósł zepsutego laptopa. I wcale nie potraktował go tak jak Zbigniew Ziobro, uszkodzenie zostało dokonane w dużo prostszy sposób.
"Laptop nie reagował na moje polecenia. Kompletnie się ze sobą nie zgadzaliśmy, więc straciłem panowanie nad sobą i mocno go uderzyłem otwartą dłonią" – opisał swój problem. Co ciekawe, facet trafił idealnie w dysk twardy i udało mu się go uszkodzić tak skutecznie, że połowy danych nie dało się w ogóle odzyskać.
A my możemy dopisać kolejny punkt do listy rzeczy, które Polska wygrała w tym roku. Teraz jeszcze tylko nagroda Darwina i będzie komplet.