Polskie gry są wszędzie [Gadżetomaniak w podróży]
Możecie się śmiać, ale znalezienie pirackich gier w Sajgonie.. wróć, Ho Chi Minh do najprostszych nie należy.
W zasadzie to nie planowałem wyprawy w poszukiwaniu polskich gier na wschodzie. Zupełnym przypadkiem w Phnom Penh – stolicy Kambodży zapytałem się o Wiedźmina. Przyniesiono mi coś, co wyglądało, jak kolejna edycja specjalna tej gry z dodanymi postaciami Spider-Mana, Roszpulki i chyba Kapitana Ameryki.
Bomba, co?
W Sajgonie już tak prosto nie było. Owszem, na targu da się tu kupić podróbki prawie wszystkiego. Można kupić filmy i seriale na Blu-rayu i DVD, ale gier nie.
Serio. Łaziłem, pytałem i na słowa video game wszyscy kręcili głowami. Jeden z handlarzy wysłał mnie nawet do sklepu z oryginałami. Było tam i PS4 i Xbox One, ale polskich gier zero. Szukałem dalej.
- Tutaj za bardzo nie mamy gier – łamaną angielszczyzną tłumaczy mi całkiem ładna sprzedawczyni. – Ciężko znaleźć – dodaje. I faktycznie – nie ma. Jak kamień w wodę. Jedyny sukces to oferta kupienia piratów na Wii. Inne konsole i PC zostają skwitowane wzruszeniem ramion.
Już miałem się poddać, gdy okazuje się, że źle szukałem. To nie stoiska z pirackimi filmami, ale handlarze elektroniką mogą coś mieć. Co prawda paru z nich kręci głowami, ale jeden każe mi poczekać. – 5 minut – mówi, i podnosi telefon. Czekam.
Faktycznie, za parę minut pojawia się młody chłopak. Ze sobą ma tylko katalog. Proszę o pokazanie płyt, licząc na jakieś fantastyczne ilustracje, ale on kręci głową. – Wybrać, ja potem przynieść – mówi stanowczo.
Przeglądam katalog i proszę państwa – polskie gry prawie w komplecie. I Wiedźmin i produkcje Techlandu, Anomaly, a nawet Afterfall: Instanity. Brakuje mi jednak City…
Sniper, Ghost Warrior – mówię i imituję ruch celującego żołnierza z okładki. – Sniper 2 – też nic. W końcu załapuje, przewraca parę stron i pokazuje mi Sniper Elite.
Gry City są w Sajgonie bezpieczne.