Pomógł policji - stracił za to komputer
Pan Krzysztof przez przypadek ściągnął na swój komputer dziecięcą pornografię. O sprawie poinformował policję. Ta zarekwirowała laptopa w październiku i nie oddała go do dziś. Urządzenie służyło mężczyźnie do pracy. Bez niego musiał zawiesić działalność.
16.02.2010 13:51
Pan Krzysztof przez przypadek ściągnął na swój komputer dziecięcą pornografię. O sprawie poinformował policję. Ta zarekwirowała laptopa w październiku i nie oddała go do dziś. Urządzenie służyło mężczyźnie do pracy. Bez niego musiał zawiesić działalność.
Krzysztof Kacprzak z miejscowości Karsko niedaleko Gorzowa Wielkopolskiego zgłosił się na policję cztery miesiące temu. Ściągał z internetu komedie i przez przypadek trafił na dziecięcą pornografię. Kłopoty zaczęły się po dwóch dniach:
Stwierdziłem, że zgłoszę ten fakt na policję. Zadzwoniłem na komisariat policji w Myśliborzu. [Było to w] sobotę, a w poniedziałek dowiedziałem się, że w moim domu są policjanci, którzy rekwirują laptopa.
Przemysław Kimon z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie powiedział telewizji Polsat:
W takich sytuacjach potrzebujemy przesłuchać osobę, która zawiadamia nas o takiej sytuacji i jeżeli ma jakiś materiał dowodowy, musimy go zabezpieczyć.
Problem polegał na tym, że nikt pana Krzysztofa o rewizji nie zawiadomił. Nikt nie powiedział mu, kiedy komputer zostanie zwrócony. W rezultacie mężczyzna musiał zwinąć swój interes:
Ja miałem otworzoną firmę świadczącą usługi budowlane. Mieszkam w małej wsi, gdzie nie ma dostępu do internetu. Miałem internet bezprzewodowy, to było moje jedyne narzędzie pracy i jedyny chleb, bo w ten sposób pozyskiwałem zlecenia na swoje usługi. Zarówno policja, jak i prokuratura o tym wiedziały.
Nie zareagowały jednak w żaden sposób na te informacje. Właściciel komputera zawiesił działalność. Umowa terminowa zmusza go nadal do płacenia za dostęp do sieci 120 złotych miesięcznie.
Czytając o problemach pana Krzysztofa przestaję się dziwić, że Polacy tak niechętnie informują o wielu przestępstwach policję. Jeśli sami nie są poszkodowani wolą się nie wychylać. Na wszelki wypadek.
Źródło: Interia.pl