Posiadanie książek może grozić śmiercią?!
Dużo książek na półkach świadczy przeważnie o wykształceniu i oczytaniu ich właściciela. Co można jednak powiedzieć o czytelniku, który w swoim domu obok literatury stawia granaty z czasów II wojny światowej?
Dużo książek na półkach świadczy przeważnie o wykształceniu i oczytaniu ich właściciela. Co można jednak powiedzieć o czytelniku, który w swoim domu obok literatury stawia granaty z czasów II wojny światowej?
Pewna mieszkanka hrabstwa Volusia w stanie Floryda używała do przytrzymywania swoich książek na półkach autentycznego granatu ręcznego sprzed ponad 70 lat. Cała sprawa wyszła na jaw, gdy jej sąsiad przypadkowo wyciągnął zawleczkę. Z relacji prasowej wynika, że "dosyć szybko zorientował się, że coś jest nie tak", i włożył ją na miejsce. Natychmiast wezwano policję.
Po przyjeździe stróżów prawa okazało się, że sąsiadka używała materiału wybuchowego jako podpórki do książek przez wiele lat. Co więcej, w posiadaniu kobiety był jeszcze jeden granat (widać lubiła czytelniczą rozrywkę) – oba stanowiły pamiątkę po zmarłym mężu, który walczył na wojnie.
Dzięki sprawnej reakcji policji nikt nie ucierpiał, a oba granaty zostały zdetonowane przez saperów. W akcji uczestniczył specjalny, zdalnie sterowany robot. Krater po wybuchy miał ok. pół metra głębokości - można sobie tylko wyobrazić, jakie mogły być skutki ludzkiej głupoty, gdyby cały incydent skończył się inaczej.
Źródło: clickorlando