Prawdopodobna specyfikacja netbooka od Google!
Internet to takie stworzenie, w którym nic się nie ukryje. Bardzo mocno tyczy się to gadżetów, komputerów i ich podzespołów. No i tak właśnie się stało. Redaktorzy portalu IBTimes twierdzą, że dotarli do prawdopodobnej specyfikacji netbooka od Google, czyli gBook. Jeśli okaże się ona prawdziwa, to dostaniemy bardzo nietypowe, ale zarazem rewelacyjne urządzenie!
29.12.2009 | aktual.: 14.03.2022 09:06
Internet to takie stworzenie, w którym nic się nie ukryje. Bardzo mocno tyczy się to gadżetów, komputerów i ich podzespołów. No i tak właśnie się stało. Redaktorzy portalu IBTimes twierdzą, że dotarli do prawdopodobnej specyfikacji netbooka od Google, czyli gBook. Jeśli okaże się ona prawdziwa, to dostaniemy bardzo nietypowe, ale zarazem rewelacyjne urządzenie!
Problem polega na tym, że nie wspominają oni o tym, gdzie zdobyli takie informacje. Twierdzą nawet, że specyfikacja jest jak najbardziej oficjalna i została ogłoszona przez Google. Szkoda, że umknęło to innym, największym serwisom branżowym. Ale kto wie... może rzeczywiście coś w tym jest. Google gBook ma wyglądać następująco:
- 10,1-calowy ekran HD Ready, multitouch
- platforma nVidia Tegra(http://gadzetomania.pl/28464,nvidia-obiecala-ze-tegra-2-pojawi-sie-w-2010-roku)
- procesor ARM
- 2GB pamięci RAM
- 64GB na dysku SSD(http://gadzetomania.pl/28361,intel-szykuje-dyski-ssd-o-pojemnosci-600gb)
- WiFi, 3G, Bluetooth, 3,5mm jack
- Ethernet, czytnik kart pamięci
- kamera internetowa
Netbook ma być sprzedawany bezpośrednio przez Google, a jego cena nie ma przekroczyć 300 dolarów. Możliwe jest także, że w Stanach Zjednoczonych pojawi się on w ofercie sieci komórkowych (zupełnie, jak Nokia Booklet 3G).
Teraz zastanówmy się, czy coś takiego w ogóle jest możliwe. Po pierwsze, nie wiemy, czy będzie to Tegra 1.0, czy 2.0. Po drugie, moje wątpliwości budzi procesor ARM, ale nVidia jeszcze nie podała specyfikacji swojej nowej platformy (jeśli chodzi o drugą generację), więc wszystko jest możliwe.
Najgłupsze moim zdaniem jest jednak to, że komputerek ma być wyposażony w dysk SSD. Z jeden strony tanio, oszczędnie i w ogóle fajnie, a z drugiej... taki dysk, który pewnie stanowi jakieś 60 procent wartości laptopa. Niestety, jest to wymóg konieczny, bo tylko z takimi twardzielami będzie współpracował system operacyjny Chrome OS. W związku z tym, obawiam się, że cena 300 dolarów pozostanie tylko marzeniem.
Źródło: PCBlog