Procesor Pentium: zapowiadało się na wielką porażkę Intela. Jest z nami już 20 lat!
20 lat temu w sklepach pojawiły się pierwsze procesory Pentium. Dwa modele, taktowane zegarem o częstotliwości 60 i 66 MHz i wykonane w technologii 800 nm okazały się prekursorami wyjątkowo długowiecznej marki. Początki były jednak bardzo burzliwe, a ówczesne działania producenta procesorów trudno nazwać inaczej, niż marketingowym harakiri. Poznajcie historię, która wstrząsnęła w posadach firmą Intel.
23.03.2013 | aktual.: 13.01.2022 12:15
20 lat temu w sklepach pojawiły się pierwsze procesory Pentium. Dwa modele, taktowane zegarem o częstotliwości 60 i 66 MHz i wykonane w technologii 800 nm okazały się prekursorami wyjątkowo długowiecznej marki. Początki były jednak bardzo burzliwe, a ówczesne działania producenta procesorów trudno nazwać inaczej, niż marketingowym harakiri. Poznajcie historię, która wstrząsnęła w posadach firmą Intel.
Wszystko zaczęło się… nie, nie od przełomowej technologii czy rewolucyjnego produktu, ale od marketingu. W czasach krzemu łupanego mądre głowy w Intelu doszły bowiem do wniosku, że na rynku producentów podzespołów komputerowych warto się czymś wyróżnić. Chodziło o to, by marka stała się rozpoznawalna nie tylko dla maniaków technologii czy serwisantów komputerowych, ale również dla zwykłego użytkownika, pracowicie wklepującego pod DOS-em kolejne komendy.
Jednocześnie Intel postanowił zwiększyć świadomość marki u producentów sprzętu – chodziło o to, by firmy montujące pecety wiedziały, że konsumenci chętniej kupią ich produkt, gdy w środku znajdą procesor Intela.
Intel Inside jest wszędzie
W tym właśnie celu Intel założył fundusz MFD – fundusz działań marketingowych, który Merrill Chapman w historii tej firmy określił bez ogródek funduszem łapówkarskim. Założenia były proste – fundusz służył do przekazywania producentom sprzętu co miesiąc około 6 proc. od przychodów Intela ze sprzedaży mikroprocesorów.
Oczywiście, nie ma nic za darmo. Intel nie żałował kasy pod warunkiem, że producenci umieszczali na swoich produktach i – co równie ważne – w reklamach, logo Intel Inside. Transfer pieniędzy przebiegał w dość subtelny sposób: Intel udostępniał dla każdego z producentów konto, z którego firmy komputerowe mogły finansować własne działania marketingowe. Takie, jak np. poniższa reklama:
Gateway 2000 computer all-in for $1499! (commercial, 1997)
Tkwił w tym jednak kolejny haczyk – każda z reklam, finansowanych z tych środków, musiała przed emisją trafić do Intela, gdzie następowało jej ostateczne zatwierdzenie. Co więcej, włączenie do oferty produktów z procesorami innymi, niż oferowane przez Intela, skutkowało natychmiastowym wykluczeniem z programu.
Metody Intela okazały się niezwykle skuteczne. W krótkim czasie firma nie tylko wymiotła z rynku konkurencję, ale zadomowiła się w świadomości konsumentów – od ponad dwóch dekad nie ma chyba osoby, która nie kojarzyłaby logo Intel Inside. Poza reklamami partnerów, Intel prezentował je również we własnych reklamach, wykorzystujących motyw ludzi w strojach laboratoryjnych - Bunny People - oraz charakterystyczny dżingiel.
Intel Pentium - Commercial 1994
Wprowadzone na rynek 22 marca 1993 roku procesory wydawały się strzałem w dziesiątkę i znikały z półek niczym świeże bułeczki. Tak było do czasu, gdy pewien matematyk ujawnił światu straszliwą prawdę: Pentiumy nie potrafią liczyć!
Posłańcem, przynoszącym światu tę nowinę okazał się profesor matematyki z Lynchburg College, Thomas Nicely, który latem 1994 roku analizował za pomocą swojego komputera z procesorem Pentium sumy odwrotności dużego zbioru liczb pierwszych i zauważył, że wyniki różnią się od oczekiwanych. Dla pewności powtórzył obliczenia na komputerze z procesorem 486, uzyskując poprawne rezultaty, co jako źródło problemów wskazywało procesor Pentium, a konkretnie koprocesor FPU.
Kryzysowy PR? Intelu, robisz to źle!
Informacje, umieszczone przez Nocelya w Internecie zostały początkowo przez Intela zignorowane, a aby zatuszować sprawę, firma postanowiła zatrudnić matematyka w roli konsultanta. W rezultacie profesor podpisał umowę, w której drobnym druczkiem zawarto klauzulę poufności, zobowiązującą go do zachowania milczenia w kwestii wykrytych problemów.
Mleko jednak już się rozlało, a rozgoryczeni nabywcy intelowskiego cudu techniki zaczęli masowo testować swój sprzęt pod kątem występowania błędu, ujawniającu kolejne wpadki procesora Pentium. I właśnie wówczas Intel zrobił to, co zrobił, czyli z premedytacją strzelił sobie w stopę.
Zamiast, jak Steve Jobs w przypadku problemów iPhone’a 4 rozładować rozgoryczenie kilkoma gładkimi zdaniami, Intel stwierdził, że problem jest, ale nie warto się nim przejmować:
Błąd pojawia się tylko raz na 9 miliardów przypadkowo dobranych kombinacji danych. Przeciętny użytkownik arkusza kalkulacyjnego spotka się z tym drobnym błędem średnio raz na 27 tysięcy lat użytkowania komputera.
Problem w tym, że szybko pojawiły się odmienne wyliczenia – w związku z aferą IBM obwieścił, że wstrzymuje montaż procesorów Pentium w swoim sprzęcie, ponieważ popularny arkusz kalkulacyjny pracując dziennie przez 15 minut z powodu błędnych obliczeń procesora poda niewłaściwy wynik raz na 24 dni.
Złe miłego początki
24 dni w porównaniu z 27 tysiącami lat brzmiało znacznie poważniej, a dodatkowym problemem okazał się fakt, że Intel zdawał sobie sprawę z błędu przed wypuszczeniem procesora na rynek i nic z tym nie zrobił. Wizerunkowa wpadka przerodziła się tym samym w marketingową katastrofę, podsycaną deklaracjami, że firma nie zamierza wymieniać procesorów na wolne od wad i planuje sprzedać wszystkie, wyprodukowane do tej pory i obarczone błędem.
Burza, jaka rozpętała się po tych deklaracjach sprawiła, że ktoś w Intelu w końcu oprzytomniał. Firma zadeklarowała wymianę procesora każdemu klientowi, który wyrazi taką potrzebę, obiecała wycofanie z rynku wadliwych produktów i wyłożyła dodatkowe środki na reklamę.
Koszt całej afery zamknął się – według cen z połowy lat 90. – w kwocie 500 milionów dolarów. Komputerowy boom z tamtego okresu sprawił jednak, że Intel szybko nadrobił te straty, a paskudny debiut Pentiuma popadł w zapomnienie w obliczu ogromnego sukcesu tej marki w kolejnych latach.
Źródło: Merrill Chapman, Gdyby głupota miała skrzydła