"Profesjonalna" obsługa

"Profesjonalna" obsługa

"Profesjonalna" obsługa
Szymon Adamus
12.07.2009 10:27

Pamiętacie kwiatki klientów dużych sklepów elektronicznych? Oj czego to ludzie nie wygadują myśląc, że się znają. Tylko, że to działa w dwie strony. Sprzedawcy czasem też nie miała zielonego pojęcia o czym gadają... ale pozory muszą być.

W pełnej wiadomości kilka przykładów z mojego życia. Dodawajcie swoje.

Pamiętacie kwiatki klientów dużych sklepów elektronicznych? Oj czego to ludzie nie wygadują myśląc, że się znają. Tylko, że to działa w dwie strony. Sprzedawcy czasem też nie miała zielonego pojęcia o czym gadają... ale pozory muszą być.

W pełnej wiadomości kilka przykładów z mojego życia. Dodawajcie swoje.

Mój ulubiony temat na jaki trafiam w dużych sklepach to rozdzielczości. O Boże ile ja kiedyś straciłem czasu na wyjaśnianie sprzedawcy w czerwonej bluzce różnic między 1080p, a 1080i. A wyszło od pytania o natywną rozdzielczość matrycy, po którym szanowny kolega zrobił minę jakby właśnie trafił na egzamin z fizyki kwantowej... ustny... przed rektorem i całą uczelnią... bez spodni.

    • No, ale tu jest naklejka HD - *powiedział z przekonaniem na koniec.

*- HD Ready, a nie Full HD - *odpowiedziałem spokojnie.

- A to jest jakaś różnica?

Hmm. No jest.

TV Resolution 720p vs 1080i 1080p Plasma LCD DLP

Innym razem kupowałem, na moje nieszczęście, laptopa z Blu-ray. W sumie wszystko już o tym modelu wiedziałem przed przyjściem do sklepu, ale chciałem:

  1. się upewnić,
  1. sprawdzić wiedzę sprzedawcy.

Pytam go więc o napęd.* Blu-ray.*

Tylko odczyt?* Nie, także zapis.*

Na pewno?* Na pewno.*

100 procent?* No... sprawdzę.*

5 minut później.

Tylko odczyt.

Zacząłem więc też pytać o kartę graficzną, zainstalowany system, dodatkowe oprogramowanie, wsparcie techniczne... w końcu skończyłem, bo więcej sprzedawca patrzył w monitor komputera (oficjalna strona producenta) niż na mnie.

Komputer kupiłem... ale w sieci. 300 złotych taniej. Był następnego dnia.

Fot. stuartpilbrow/Flickr
Fot. stuartpilbrow/Flickr

Całkiem niedawno miałem też cyrki z Blu-ray'em w wypożyczalni. Wiele tego na półkach nie było, ale kilkanaście filmów się o dziwo znalazło. Wziąłem dwa tytuły i podchodzę pewnym krokiem do kasy. Pani zza lady patrzy na mnie niewidzącym wzrokiem, wygląda jakby kontemplowała sens życia po czym rzuca:

- Ale to ma być na pewno Blu-rjej?

- Na pewno.

- Bo Pan, wie że to pójdzie tylko na Blu-rjej i HD DVD?

- HD DVD?

- No takie DVD.

- eee ale to na tym nie ruszy. Tylko na Blu-rjej... znaczy -ray.

-  Tak. Tylko na Blu-rjej i HD DVD.

- Nie ważne.

- Czyli Blu-rjej?

- Tak.

- 40 złotych.

Tak zgłupiałem, że po przyjściu do domu wrzuciłem szybko płytę do odtwarzacza by się upewnić czy aby na pewno zadziała. Zadziałała. Ale tylko na Blu-rjej.

Fot. parislemon/Flickr
Fot. parislemon/Flickr

Kilka jeszcze takich sytuacji miałem, ale zostawię na inny raz robiąc miejsce na Wasze przygody. Wpisujcie w komentarzach.

Oczywiście na koniec trzeba jeszcze znaznaczyć, że tak jak nie wszyscy klienci to skończeni idioci, tak i nie wszyscy sprzedawcy nie mają bladego pojęcia o tym czym handlują. Te głupie wyjątki są po prostu zabawniejsze.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)