Ekrany zakładane na głowę nikogo już nie dziwią. Mnie nie dziwi także fakt, że póki co słabo się przyjmują. Są nadal za duże, za drogie i za mało praktyczne by na szeroką skalę ziścić marzenie o przenośnym wyświetlaczu pomagającym w życiu codziennym. Nie znaczy to jednak, że wizja jest zła. Wyobraźcie sobie na przykład możliwość sprawdzania poczty elektronicznej lub odpowiadania na SMS-a w trakcie mycia naczyń czy zakupów w markecie.
Dzięki nowej wersji siatkówkowego projektora firmy Brother Industries jesteśmy o krok bliżej do takich gadżetów.
Nie jest to typowe urządzenie tego rodzaju. W tym przypadku nie mamy do czynienia z małym ekranem LCD, ale specyficznym projektorem. Ekran skanera naświetla siatkówkę światłem o małym natężeniu, następnie skanuje ją z dużą prędkością. Użytkownik postrzega powidok światła skanowanego na siatkówce jako obraz. Innymi słowy mini projektor wyświetla obrazy wprost na naszym oku.
W porównaniu z prototypem z roku 2005 twórcom udało się zmniejszyć rozmiary urządzenia (podobno do 1/1000 pierwowzoru). Póki co projektor musi być podłączony kablowo do zewnętrznego modułu pozwalającego na te cuda. Twórcy obiecują jednak, że do 2010 roku, kiedy to projektor ma pojawić się na rynku, moduł zostanie zespolony z główną jednostką bez zwiększenia jej rozmiarów.
Fajnie byłoby za dwa lata idąc ulicą oglądać ulubione filmy, a w przerwie sprawdzić wpisy w kalendarzu. Bez konieczności podnoszenia komórki czy palmtopa.
Źródło i fot.: techon.nikkeibp.co.jp, engadget.com