Microsoft Internet Explorer to jedna z najpopularniejszych przeglądarek internetowych na świecie. Nie ważne, czy jest to spowodowane wątpliwą jakością aplikacji, czy też sposobem jej dystrybucji. Co ciekawe, IE8 byłby pewnie znacznie lepiej zabezpieczoną przeglądarką chroniącą prywatność swoich użytkowników, gdyby nie pieniądze. A konkretniej, wpływy z reklam.
Microsoft Internet Explorer to jedna z najpopularniejszych przeglądarek internetowych na świecie. Nie ważne, czy jest to spowodowane wątpliwą jakością aplikacji, czy też sposobem jej dystrybucji. Co ciekawe, IE8 byłby pewnie znacznie lepiej zabezpieczoną przeglądarką chroniącą prywatność swoich użytkowników, gdyby nie pieniądze. A konkretniej, wpływy z reklam.
Okazuje się bowiem, iż ekipa stojąca za "ósemką" chciała w swoim produkcie wprowadzić wiele zabezpieczeń, których celem miało być chronienie osób używających tej przeglądarki przed naruszeniami ich prywatności. Chęć dźwignięcia się na rynku poprzez dobry produkt przegrała jednak z chęcią utrzymania większych zysków finansowych.
Jeden z kierujących zespołem Microsoftu, zajmującym się reklamą w internecie, miał podobno wpaść w złość, słysząc o wprowadzanych funkcjonalnościach. Miały one obniżyć sprzedaż reklam w sieci, co oczywiście negatywnie odbiłoby się na budżecie Microsoftu i innych firm.
Ostatecznie, wprowadzono jedynie jedną z planowanych zmian - InPrivate Filtering, czyli narzędzie do filtrowania skryptów do śledzenia ruchu w sieci. Opcja ta jednak została również zmodyfikowana, przez co użytkownik musi ją samemu włączyć przy każdym uruchomieniu przeglądarki - a miała działać na stałe.
Tym oto sposobem, zamiast dostać przeglądarkę chroniącą użytkowników (jak chcieli tego developerzy), nasza prywatność znowu okazała się być mniej ważna niż pieniądze dla molocha, jakim jest Microsoft.
Źródło: ReadWriteWeb
