Rakiety JASSM dla polskich F‑16, czyli czego boją się Rosjanie?
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
15 grudnia zostanie zawarta umowa, dzięki której Polska kupi 40 pocisków manewrujących JASSM, a wstępna decyzja zakłada, że cena tej broni może sięgnąć nawet 500 mln dolarów. Za co zapłacimy taką kwotę? Szukając odpowiedzi w polskich mediach znalazłem dużo komentarzy, a mało faktów, dlatego postanowiłem to sprawdzić. Czym jest JASSM, jak działa i co potrafi?
TSSAM, czyli pocisk manewrujący dla wszystkich
W połowie lat 80. W Stanach Zjednoczonych rozpoczęto prace nad zbudowaniem nowego pocisku manewrującego. Plany były bardzo ambitne – zakładano budowę pocisku, zdolnego zaspokoić potrzeby zarówno lotnictwa wojskowego (USAF), marynarki i sił lądowych, co znalazło odzwierciedlenie w nazwie programu - Tri-Service Standoff Attack Missile (TSSAM).
Pocisk miał służyć niszczeniu punktowych celów – w tym również umocnionych – a ponieważ planowano zastosować w nim konwencjonalną głowicę o masie 450 kilogramów, wymagana była wysoka precyzja trafienia. Planowano ją uzyskać poprzez kilkuelementowy system naprowadzania.
W początkowej fazie lotu miało to być tzw. naprowadzanie bezwładnościowe, gdzie pocisk porusza się po zaplanowanej wcześniej trajektorii, a dzięki akcelerometrom i żyroskopom oblicza wszelkie odchylenia i odpowiednio koryguje swój lot. Do precyzyjnego określania pozycji pocisku miał służyć również GPS, a w końcowej fazie lotu – tuż przed uderzeniem w cel – za naprowadzanie odpowiadała kamera termowizyjna.
Program TSSAM przez długi czas był chroniony tajemnicą wojskową – w Polsce po raz pierwszy poinformowano o nim w 1995 roku. Zgodnie z tamtymi doniesieniami TSSAM, czyli wyprodukowany przez Northropa pocisk AGM-137, miał być odpalany na niewielkich wysokościach, charakteryzować się właściwościami stealth i mieć zasięg do 320 kilometrów. Podczas prac na optymalnym kształtem kadłuba pocisku wykorzystano m.in. eksperymentalny samolot Tacit Blue, a pocisk miał zostać wprowadzony na uzbrojenie amerykańskiego lotnictwa na przełomie wieków.
Umarł TSSAM, niech żyje JASSM
Nigdy do tego nie doszło – budowa pocisku, który mógł być wystrzeliwany zarówno z samolotów, jak i z naziemnych wyrzutni MLRS została przerwana. Skasowanie programu nie oznaczało jednak zaprzepaszczenia prawie dziesięciu lat prac badawczo – rozwojowych. Wykorzystano je w nowym programie, którego celem było stworzenie – tym razem tylko na potrzeby USAF i lotnictwa marynarki – pocisku manewrującego o obniżonej wykrywalności.
Rozpoczęty w 1995 roku program Joint Air-to-Surface Standoff Missile (JASSM) był początkowo realizowany przez dwie rywalizujące firmy - Lockheed Martin (pocisk AGM-158) i McDonnell Douglas (pocisk AGM-159). W 1998 roku zdecydowano o wyborze konstrukcji Lockheeda, a już w 2001 roku przeprowadzono w warunkach poligonowych udane ataki na umocnione cele. Co ciekawe, pocisk okazał się skuteczniejszy, niż zakładano. Do zniszczenia testowego bunkra wystarczyło jedno, a nie – jak przewidywano wcześniej – dwa trafienia.
Pocisk manewrujący JASSM - specyfikacja
Pocisk AGM-158 waży nieco ponad tonę, ma 4 metry długości, a rozpiętość jego rozkładanych po odpaleniu skrzydeł sięga 2,4 metra. Lecąc na małej wysokości może dostarczyć 454-kilogramową głowicę na odległość około 370 kilometrów (dokładny zasięg nie został ujawniony).
Układ naprowadzania jest podobny, jak planowano w projekcie TSSAM – bezwładnościowy, korygowany za pomocą odpornego na zakłócenia GPS-u. Około 8 sekund przed uderzeniem w cel uruchamiana jest kamera, rejestrująca obraz o rozdzielczości 256 na 256 pikseli. Kamera wykonuje kilkanaście zdjęć, które pozwalają na ostateczne skorygowanie toru lotu pocisku, co zapewnia precyzję trafienia rzędu 2,5 metra.
Co istotne, pocisk może uderzyć w cel w różny sposób – atakując cele powierzchniowe uderza płasko, pod kątem 40 stopni. W przypadku umocnionych, „twardych” celów kąt uderzenia sięga 70 stopni. Możliwy jest również wybór zachowania głowicy pocisku – eksplozja może nastąpić przy uderzeniu lub ułamek sekundy później, gdy głowica wbije się w cel, co zwiększa szansę na zniszczenie np. bunkra (na poniższym filmie taki rodzaj ataku widać w 0:45).
JASSM Reliability
Za co płaci Polska?
Polska rozpoczęła starania o zakup 40 pocisków JASSM i przed kilkoma dniami amerykański Departament Stanu zgodził się na sprzedaż tej broni. Co istotne, w amerykańskim komunikacie pojawiła się kwota 500 mln dolarów, co od razu zaowocowało licznymi komentarzami w polskich mediach. Nie brakło zarzutów, że po prostu przepłacamy i porównań transakcji z warunkami, jakie zapewniła sobie Finlandia, która za 70 rakiet wynegocjowała 255 mln dolarów. Polska rzeczywiście przepłaca?
Aby to oceniać warto pamiętać, że w komunikacie jest podana maksymalna, nieprzekraczalna wartość kontraktu, wynegocjowana na szczeblu rządowym. Jego rzeczywista wartość – jak podaje już teraz m.in. Lockheed – będzie znacznie niższa. Potwierdził to 4 listopada wiceminister obrony Czesław Mroczek:
Czesław Mroczek, wiceminister obrony narodowej:
Negocjujemy cenę dwa razy niższą od tego co było w komunikacie amerykańskim za rakiety i za modernizację oprogramowania samolotów F-16. Prosty przekaz – nie będzie więcej niż zapłacili Finowie.
Istotna jest wspomniana przez wiceministra kwestia F-16. Polski kontrakt oznacza nie tylko zakup samych rakiet, ale modernizację polskich Viperów, obejmującą modyfikacje, zmiany w oprogramowaniu, testy i certyfikację modernizowanych samolotów oraz nowe możliwości komputera pokładowego, który będzie obsługiwał standard UAI (Universal Armament Interface), pozwalający na łatwą integrację z uzbrojeniem nowej generacji, jakie pojawi się w przyszłości. F-16 może przenosić dwa pociski JASSM.
Odstraszanie już działa?
Do czego służą pociski JASSM? Ze względu na ich wysoką cenę i precyzję trafienia przeznaczone są do atakowania najważniejszych celów, jak ośrodki dowodzenia, lotniska czy wyrzutnie rakiet balistycznych. W wypowiedzi dla serwisu Defence24.pl Joseph Breen z Lockheed Martin stwierdził:
Joseph Breen, Lockheed Martin:
Potencjał odstraszania jakie daje ten system uzbrojenia zmusza przeciwnika aby dwa razy przemyślał każde agresywne działania, ze względu na możliwości jakie daje JASSM. Możliwość precyzyjnego rażenia bardzo wartościowych celów i dowolnego ich wyboru. To daje strategiczne możliwości odstraszania.
Wygląda na to, że potencjał odstraszania zaczyna działać już teraz – stacjonujące na Białorusi rosyjskie myśliwce miały trafić do bazy lotniczej w Baranowiczach. Zdecydowano jednak o skierowaniu ich ponad 200 kilometrów dalej na wschód, do Bobrujska.
Oficjalnym powodem są kwestie logistyczne, jednak zdaniem m.in. analityka wojskowego Aleksandra Alesina, rosyjskie samoloty odsunięto od polskiej granicy, aby w przyszłości nie znalazły się w zasięgu polskich pocisków manewrujących. Warto przy tym zauważyć, że już teraz Polska wyraziła zainteresowanie zakupem JASSM-ER (Extended Range), których zasięg wynosi 900 kilometrów. Te – na razie – są produkowane wyłącznie na potrzeby amerykańskiego lotnictwa.
Na zakończenie warto zauważyć, że JSSAM nie jest jedynym, dostępnym na rynku, uzbrojeniem tego typu. Podobne możliwości - w tym większy zasięg okupiony o połowę wyższą masą - oferuje m.in. opracowany przez Niemcy i Szwecję pocisk Taurus KEPD 350. Pociski tego typu zostały również opracowane przez Wielką Brytanię i Francję (Storm Shadow) oraz Turcję (SOM).
W artykule wykorzystałem informacje z serwisów Global Security, Obserwator Polityczny, Defence24, Designation Systems oraz czasopism "Lotnictwo" 1/1995 i "Nowa Technika Wojskowa" 10/2005.