Relaksujący film podczas borowania?
Jasne, że można korzystać z laserowego usuwania próchnicy, albo specjalnych, bezinwazyjnych past, które leczą zęby bez konieczności wiercenia w nich dziur. Ale jeśli jesteście jednak fanami tradycyjnych metod dbania o jamę ustną (przez tradycyjne rozumiem wiertło i zastrzyk znieczulający, a nie na wpół ślepego kowala po dwóch głębszych), to może zainteresuje was wynalazek duńskiej firmy relaxView.
27.10.2007 08:00
Według Duńczyków jedyne czego nam trzeba podczas trzygodzinnej sesji wiercenia dziur w trzonowcach, to dobry film wyświetlany na małym ekranie przypominającym okulary.
Byleby tylko lekarz nie postanowił puścić dla żartu horror Dentysta. Już lepiej Maratończyka… a nie. To też nie najlepszy pomysł.
Jasne, że można korzystać z laserowego usuwania próchnicy, albo specjalnych, bezinwazyjnych past, które leczą zęby bez konieczności wiercenia w nich dziur. Ale jeśli jesteście jednak fanami tradycyjnych metod dbania o jamę ustną (przez tradycyjne rozumiem wiertło i zastrzyk znieczulający, a nie na wpół ślepego kowala po dwóch głębszych), to może zainteresuje was wynalazek duńskiej firmy relaxView.
Według Duńczyków jedyne czego nam trzeba podczas trzygodzinnej sesji wiercenia dziur w trzonowcach, to dobry film wyświetlany na małym ekranie przypominającym okulary.
Byleby tylko lekarz nie postanowił puścić dla żartu horror Dentysta. Już lepiej Maratończyka… a nie. To też nie najlepszy pomysł.
Widoczny na zdjęciu ekran relaxView 3.0 mimo niewielkich rozmiarów symuluje 1,5 metrowy ekran VGA (640 x 480 pikseli) obserwowany z odległości trzech metrów. Całość waży zaledwie 65 gramów i pozwala na dostosowanie rozmiaru do konkretnej twarzy. Przenośny ekran sprawdza się też znakomicie w domu, z odtwarzaczami DVD czy konsolami do gier. Kosztuje 399 euro. Za 40 euro więcej możecie też kupić nowszą wersję 4.0.
Źródło i fot.: prweb.com