Rosyjscy gracze wyrzucają nas z serwerów, więc my... nie grajmy w pro‑rosyjskie gry!
Gry z Rosji? Nie gram!
18.08.2014 | aktual.: 18.08.2014 21:35
Polacy, którzy pojawiają się na rosyjskich serwerach Battlefielda 4, szybko są z nich wyrzucani. Powód? Akcja “#jedzjabłka”, która była protestem wobec nałożenia na Polskę rosyjskiego embargo na import jabłek. Niestety, nie dość, że rosyjski szlaban zaszkodził sadownikom, to jeszcze namieszał w świecie gier.
Powyższy obrazek to zimny kubeł na głowę tych, którzy myślą, że politykę można oddzielić od gier. Nie, nie można. Nie da się przecież zaprzeczyć, że całe to wyrzucanie polskich graczy nie ma żadnego politycznego podłoża.
Nie możemy więc się oszukiwać, że to, co dzieje się na Ukrainie, nie dotyczy zwykłych ludzi w Polsce i że gry to tylko rozrywka, bez podziału na granice. O ile sam wcześniej byłem przeciwnikiem mieszania rozrywki do takich spraw, to teraz widzę, że Rosjanie sami zaczęli.
A skoro tak, to nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy Rosjanom nie odpowiadać. Jak?
Bojkotując rosyjskie lub pro-rosyjskie tytuły
Na przykład Areal. Na pierwszy rzut oka to gra, która jest tylko “duchowym spadkobiercą S.T.A.L.K.E.R.-a”. Wywołała sporo kontrowersji na Kickstarterze, gdzie zresztą ich (udana) zbiórka została zawieszona. Twórcom zarzucano kradzież materiałów i fakt, że… sami wpłacali pieniądze na swoją produkcję.
Teraz ekipa zbiera fundusze na własnej stronie internetowej. Jeszcze wcześniej, gdy byli na Kickstarterze, pochwalili się listem pochodzącym rzekomo od Władimira Putina. Podobno prezydent Rosji wsparł finansowo grę, pogratulował autorom i zaprosił ich na Kreml.
Dodajmy, że studio pokazało list pod koniec lipca, a więc gdy sytuacja na granicy rosyjsko-ukraińskiej była mocno napięta. Nie wyobrażam więc sobie, żebyśmy wspierali lub interesowali się grą, której twórcy wykorzystują poparcie Putina. Szczególnie teraz. Na dodatek studio jest ukraińskie, więc to wyjątkowo bezczelne zachowanie.
Bojkot powinien też objąć World of Tanks. To białoruskie studio, ale w perfidny sposób podlizujące się rosyjskim graczom - wykorzystując komunistyczne symbole.
Ale co w tym złego, przecież to gra nawiązująca do konfliktów z II wojny światowej? - można zapytać.
Ano to, że swastyki już brakuje. Twórcy głupio tłumaczyli się, czemu hasła sławiące Stalina są, a nazistowskich symboli nie ma i nie będzie:
Choć Józef Stalin jest postacią kontrowersyjną, a jego postępowanie wywołuje u wielu osób bardzo mocne reakcje i jest surowo oceniane, to Wargaming nie neguje jego wkładu w przezwyciężenie faszyzmu zagrażającego Europie i światu w XX wieku oraz jego roli jako jednego z przywódców koalicji antynazistowskiej. Zdajemy sobie sprawę, że część członków naszej globalnej Społeczności może się czuć urażona nazwiskiem Stalina, i rozumiemy taką reakcję, jednak staramy się wiernie przedstawić tamtą epokę.
Prawda, że absurdalne? Wiernie przedstawia się epokę, tyle że bez niemieckich “nawiązań”. Pyszne!
Co najważniejsze, my, gracze, na taki bojkot możemy sobie pozwolić. Nie zaszkodzi on ani gospodarce, ani stosunkom międzynarodowym. Co najwyżej pospieramy się “we własnym sosie”. I pokażemy, że wsparcie dla putinowskiej polityki to coś, czego w Polsce i na zachodzie się nie akceptuje. Także wśród graczy.
Naprawdę to nic nie kosztuje, niczym na nie grozi. Dlatego warto sprawdzić stanowczo powiedzieć: “wspierasz rosyjską politykę? Sorry, nie kupuję twojej gry”. Albo: nie gram razem z Tobą.