Rosyjska striptizerka włamała się do siedziby Google'a
Świat pełen jest szalonych ludzi. Do takich należy między innymi striptizerka Vera Svechina. Włamanie się do siedziby internetowego giganta i zostawienie po sobie „śladu” to nie pierwszy ani nie najbardziej dziwaczny wyczyn pani Very.
21.04.2011 19:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Świat pełen jest szalonych ludzi. Do takich należy między innymi striptizerka Vera Svechina. Włamanie się do siedziby internetowego giganta i zostawienie po sobie „śladu” to nie pierwszy ani nie najbardziej dziwaczny wyczyn pani Very.
Wydarzenie, które sprawiło, że informacja o rosyjskiej striptizerce trafiła na łamy Gadżetomanii, miało miejsce w zeszłym miesiącu. Vera Svechina szła za niewidomym pracownikiem Google'a aż do siedziby firmy. Następnie zostawiła tam rosyjską książkę i list do Sergeya Brina i Larry’ego Page’a. Podobno wiadomość nie zawierała pogróżek.
Dość dziwne zachowanie, prawda? Dla osób, które znają poprzednie wyczyny pani Svechiny, nie jest to zaskoczenie. Rosjanka ma na koncie między innymi prześladowanie Marka Pincusa – CEO Zyngi. Poza obraźliwymi wpisami na blogu oraz zastraszającymi telefonami Vera Svenchina utrzymywała, że Zynga to pomysł ukradziony jej rodzinie. Twierdziła również, że zarząd firmy Google zlecił zabójstwo jej ojca.
Zobacz także
Rewelacje skrajnie nieprawdopodobne, ale jeszcze nie niemożliwe. Svechina przeszła jednak samą siebie, zgłaszając przestępstwo, którego rzekomo dopuściła się firma Google. Mianowicie internetowy gigant miał wysyłać wiadomości do mózgu striptizerki nakazujące popełnić jej samobójstwo.
Cóż, pani Svechinie życzę powrotu do zdrowia, a specjalistom od ochrony pracującym dla Google'a powodzenia w szukaniu nowej pracy.
Źródło: Gizmodo • Business Insider