Rozrywka dla debili. Nowy Tomb Raider: będziesz grał w tę grę?
Cały przemysł growy poszedł do przodu w ostatnich latach i niektóre tytuły zaczęły już mieć nawet jakiś przekaz, ale co rusz któryś z producentów postanawia wrócić do wspaniałych czasów braci Marx i pokazać coś, co jest ideowym odpowiednikiem filmów o rzucaniu w siebie tortami. Tak może być z nową grą o Larze Croft.
Cały przemysł growy poszedł do przodu w ostatnich latach i niektóre tytuły zaczęły już mieć nawet jakiś przekaz, ale co rusz któryś z producentów postanawia wrócić do wspaniałych czasów braci Marx i pokazać coś, co jest ideowym odpowiednikiem filmów o rzucaniu w siebie tortami. Tak może być z nową grą o Larze Croft.
Pani archeolog odmłodniała
Całe dorosłe życie walczyłem o to, żeby gier nie traktować jak rozrywki dla dzieci ani dla upośledzonych umysłowo. Pokazywałem gry wartościowe, tłumaczyłem, co jest w nich dobrego, wyjaśniałem, jak można je interpretować (chociaż niestety gier, które można interpretować, jest stanowczo za mało).
W oryginale Tomb Raider to niezła gra zręcznościowa na motywach filmów przygodowych, która to gra wśród rówieśników mojego syna cieszy się nawet jakąś popularnością. Ładna pani wspina się po kolumnach, trochę strzela, nie ma przesadnego okrucieństwa, pozwalam Jaśkowi w to grać.
Ale po tym, co zobaczyłem w nowym Tomb Raiderze, ręce mi opadły. Historia młodej Lary, która musi przeżyć w niesprzyjających okolicznościach, to całkiem niezły koncept. Koncept, o którym autorzy zdają się zapominać, skoro implementują w grze takie sceny jak ta poniżej i kolejna, którą zobaczycie, przewijając ten tekst.
Śmiech przez łzy
I bardzo się obawiam, że będę przy tej grze z tej niezamierzonej groteski rechotał. A tłum dziennikarzy widzących w grach tylko krew i przemoc będzie zalewał się łzami, że oto kolejna gra dla debili.
Mam uzasadnione podejrzenia, że w tym wypadku ci dziennikarze będą mieli rację.
Jakub "Cubituss" Kowalski
Artykuł pochodzi z blogu Zagraceni.pl. Republikacja za zgodą autora.