Satyryk spotkał w Warszawie Marka Zuckerberga, szefa Facebooka. Nikt w to nie uwierzył
Z Markiem Zuckerbergiem rozmawiały wczoraj w Warszawie dwie ważne persony – minister Michał Boni i twórca internetowego ASZ Dziennika, Rafał Madajczak. W relację tego drugiego Internet długo nie mógł uwierzyć, bo i jak wierzyć człowiekowi, który zawodowo zmyśla newsy, kiedy twierdzi, że właśnie gadał na warszawskiej ulicy z twórcą Faceboka?
Z Markiem Zuckerbergiem rozmawiały wczoraj w Warszawie dwie ważne persony – minister Michał Boni i twórca internetowego ASZ Dziennika, Rafał Madajczak. W relację tego drugiego Internet długo nie mógł uwierzyć, bo i jak wierzyć człowiekowi, który zawodowo zmyśla newsy, kiedy twierdzi, że właśnie gadał na warszawskiej ulicy z twórcą Faceboka?
Rafał Madajczak już na Gadżetomanii występował, ale jeśli go nie znacie, to przypominam: to dziennikarz i twórca internetowego magazynu satyrycznego ASZ Dziennik, zawierającego tylko i wyłącznie zmyślone newsy. ASZ Dziennik lansuje się też nieprawdziwymi, ale za to bardzo zabawnymi, nagłówkami na Facebooku i Twitterze. I jest obecny w tygodniku "Wprost".
Breaking: Rozmawiałem z turystą Zuckerbergiem
Wczoraj satyryk spotkał w centrum Warszawy Marka Zuckerberga. Twórca Facebooka przechadzał się z żoną i ochroniarzami, nie niepokojony przez warszawiaków. W mediach o jego przyjeździe do stolicy nie było ani słowa. Rafał oczywiście do Zucka podszedł, zadał kilka banalnych pytań i nawet usłyszał kilka banalnych odpowiedzi.
Najpierw poprosił o zdjęcie, by mieć dowód (to był słuszny kierunek myślenia, jak się potem miało okazać), ale Zuck odmówił. Więc zdjęcia nie ma. Jest tylko wspomnienie konwersacji, która przebiegła bardzo zwyczajnie. Satyryk dowiedział, że twórca Facebooka jest na wakacjach (co potem okazało się nie do końca prawdą), że Polska mu się podoba i że przyjechali tylko na jeden dzień. Nie było to niemiłe spotkanie, ale też trudno ekscytować się nadmiernie taką rozmową.
"Przez cały czas zachowywał się jednak jak typowy nerd. Właściwie tak, jak to ja byłbym w tej rozmowie szefem Facebooka, a nie on" – opowiada Madajczak w naTemat. Skoro nic ciekawego nie usłyszał, wrzucił tylko tweeta i suchą informację na Facebooku, a następnie zajął się innymi sprawami.
Foto, gdzie foto?
Co zrobić w takiej sytuacji i jak tu nie zwariować? "Uratowało mnie, że nie odebrałem tego "spotkania" jako szansy na medialny lans w telewizjach śniadaniowych. Nie grzałem sprawy. Zrobiłem ze dwa retweety szczególnie zabawnych reakcji i tyle" – mówi mi Madajczak. "Niemniej bardzo ciekawe było czytanie tego typu komentarzy. W pełni tych ludzi rozumiałem. Okazało się, że ASZ Dziennik może być czasem obciążeniem" – dodaje.
Dopiero wieczorem, dobrych kilka godzin po tym przypadkowym spotkaniu okazało się, że to prawda - Zuck był w Warszawie. Pojawiła się oficjalna informacja o rozmowie u Boniego. "Pan zmienił świat, tworząc media społecznościowe" – miał powiedzieć nasz minister do Zuckerberga. Też dobrze. Boniemu wszyscy uwierzyli, bo zrobił sobie zdjęcie z najsłynniejszym geekiem świata. Madajczak przerobił je na mem.
"Może trzeba było jednak zrobić własne zdjęcie i po prostu uciec? Telefonu przecież by ci nie zabrali..." - sugeruję. "Miałem taką myśl, ale przeważył strach przed zrobieniem z siebie kretyna" - słyszę w odpowiedzi. To chyba znak, że pytania zrobiły się za głupie. Ale w sumie o co pytać gościa, który zamienił trzy słowa z Zuckerbergiem?
Z żadnego z dwóch znanych w mediach spotkań, które w Warszawie odbył Mark Zuckerberg, nie wynikło nic ciekawego. Być może pisanie o tym nie ma tutaj sensu, bo oba zdarzenie nie miały większego znaczenia (chociaż Dziennik Internautów ma swoją interpretację, w której spotkanie w ministerstwie nabiera sensu). Ale z drugiej strony – nie co dzień Zuckerberg przechadza się z żoną po Warszawie i spotyka satyryka, o którego internetowej sławie nie ma pojęcia.
Oby tylko za kilka miesięcy nie okazało się, że znów zostaliśmy okłamani i Facebook przejął ASZ Dziennik.