Seks-gadżety wróciły na targi CES na dobre. Co podbije rynek w 2021 r.?
Choć targi CES 2021, jak wszystkie wydarzenia ostatnich miesięcy, odbyły się wyłącznie online, nie mogło na nich zabraknąć producentów, w pewnym momencie przez organizatorów wyklętych – twórców seks-gadżetów.
17.01.2021 | aktual.: 06.03.2024 22:21
To była głośna sprawa. W 2019 r. w ostatniej chwili wycofano prezentację Ose, mikro robota-wibratora firmy Lora DiCarlo. Urządzenie, które miało zadebiutować na targach dwa lata temu masuje kobietę i – ucząc się jej - wykonuje ruchy takie, jakie sama wykonywałaby w trakcie pieszczot. Ose był wyjątkowym sprzętem w tej branży, co docenili organizatorzy CES – Consumer Technology Association (CTA).
Firma dostała nagrodę innowacyjności w kategorii robotów i dronów. Ale dopiero w 2020 r. Najpierw gadżet został okrzyknięty "niemoralnym". Mniej zorientowanym przypomnijmy – Targi CES odbywają się od lat w Las Vegas, jednym z najmniej moralnych miast na świecie.
Rok temu branża sextech oficjalnie została przywrócona na targi. Trafiła do strefy w strefie Health and Wellness. Przedstawicieli nie było zbyt wielu, ale i tak zaprezentowali urządzenia przemyślane i będące czymś wykraczającym ponad zwykłe "seks-zabawki".
Rok 2021 miał być dla tej gałęzi technologii przełomowy, a CES miejscem, z którego wieści pójdą w świat. Ale pandemia miała swoje plany, a targi musiały przenieść się do sieci.
Nie mogło na nich zabraknąć przedstawicieli firmy Lora DiCarlo. Tej samej, która chwali się danymi pochodzącymi z przeszło 30 tysięcy udokumentowanych orgazmów. Na 2021 r. przygotowali trzy modele swoich ergonomicznych urządzeń. Nowością są "zaawansowane termoprzewodzące tworzywa sztuczne". A to oznacza podgrzewanie gadżetów, które mają w ten sposób symulować temperaturę ciała.
"W dużej mierze polegamy na danych i jesteśmy bardzo zadowoleni z reakcji klientów na naszą obecną linię produktów, w tym na nowo opracowany Osé 2" – mówi Lora Haddock DiCarlo, szefowa firmy. Ceny urządzeń wahają się od 95 do 150 dolarów.
W innym kierunku poszli twórcy urządzeń firmy Satisfyer. Skupili się nie na urządzeniach, a na aplikacji do ich obsługi. Największą nowością jest możliwość personalizowania trybów i wibracji i pulsu powietrza. Użytkownicy mogą samodzielnie ustalać czas trwania, częstotliwość i intensywność stymulacji. Aplikacja Satisfyer Connect działa w ponad 20 językach, w tym w języku klingońskim.
Kolejny gadżet jest jeszcze na etapie testów i skierowany głównie do panów, ale już teraz wzbudza spore zainteresowanie. To plaster (nie ma jeszcze oficjalnej nazwy) przygotowany przez firmę Morari Medical. Urządzenie zawiera elementy, które po aktywacji zakłócają sygnały nerwowe z prącia do mózgu, opóźniając tym samym wytrysk.
Jak to działa? To samo pytanie zadał twórcom dziennikarz Gizmodo. "Czujesz lekkie mrowienie” - mówi Don (pseudonim), jeden z beta testerów urządzenia.
Ostatni rok firma spędziła na na testowaniu i udoskonalaniu swojej "łatki do noszenia", aby poprawić skuteczność i użyteczność. Jego technologia Bluetooth aktywuje i kontroluje urządzenie ze smartfona z systemem Android lub iOS. Firma z powodzeniem zidentyfikowała kleje do plastra, które zapewniają przyczepność, ale zapobiegają dyskomfortowi podczas jego usuwania.
Finalny produkt ma trafić na rynek jeszcze w tym roku. Jego cena nie jest jeszcze znana.