Silver Surfer był jedynym fajnym elementem w Fantastycznej czwórce 2. Sam film był słabiutki, ale dawał początek nowej historii. Jednak scenarzysta J. Michael Straczynski ostudził zapał fanów. "Nie mam pojęcia, czy kiedykolwiek powstanie, ponieważ producenci byli rozczarowani wynikiem finansowym Fantastic Four 2." Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze.
Silver Surfer był jedynym fajnym elementem w Fantastycznej czwórce 2. Sam film był słabiutki, ale dawał początek nowej historii. Jednak scenarzysta J. Michael Straczynski ostudził zapał fanów. "Nie mam pojęcia, czy kiedykolwiek powstanie, ponieważ producenci byli rozczarowani wynikiem finansowym Fantastic Four 2." Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze.
Spin-off Silver Surfera miał rozpocząć się dokładnie w momencie zakończenie drugiej części Fantastycznej czwórki. W filmie zobaczylibyśmy próbę dotarcia do rodzimej planety, która przez zdradzenie Galactusa znalazła się w niebezpieczeństwie. Zobaczylibyśmy również samego Galactusa, ale już nie pod postacią chmury. Taka wizja w Fantastycznej czwórce 2 nie przypadła wielu fanom do gustu. Straczynski zapewnia, że jego realna postać nie "wyglądałaby głupio". "W scenariuszu wymyśliłem kilka sposobów na jego wizualizację zgodną z oryginałem, ale z pójściem jeden krok do przodu dzięki użyciu technologii CGI."
Wychodzi na to, że na razie możemy odłożyć na półkę myśli o ekranizacji Silver Surfera. Z tego wszystkiego jedna wiadomość jest dobra - jeszcze mniej prawdopodobne jest, by powstała Fantastyczna czwórka 3. To i tak niezły wyczyn, że kiepski film doczekał się kontynuacji.
Źródło: Cinematical
Foto: Imperial - Cinepix