Słuchawki wyciszające to najnowszy trend. Te kupisz w bardzo okazyjnej cenie
Dobre słuchawki to podstawa. Niezależnie czy głównie przebywamy w zamkniętej przestrzeni, spacerujemy czy podróżujemy. Muszą być wygodne i oferować świetnej jakości dźwięk. Miło, jeśli są też ładne. Ale obecnie liczy się także inna funkcja.
08.01.2018 | aktual.: 06.06.2018 09:41
Miałem w życiu mnóstwo słuchawek. Chyba jak każdy, kto od kilkunastu lat nie rozstaje się z muzyką. Używałem ich w domu, brałem je odruchowo, gdy wychodziłem na dwór, pakowałem je do plecaka na podróż. Ale niektóre przestawały spełniać moje potrzeby, a część nie była wykonana z najlepszych materiałów i w którymś momencie pękała. Dlatego też nigdy nie przywiązywałem się do jednej marki czy jednego konkretnego modelu.
Pod koniec 2017 roku moją uwagę zwrócił nowy trend. Do mojej redakcji trafiły słuchawki z nieznaną mi wcześniej funkcją wyciszania otoczenia. Pożyczyłem od kolegi - efekt przerósł moje oczekiwania. To nie były żadne ciasne nauszniki, które dociskały się do głowy i tłumiły otoczenie. Nie było to też tani trick z mizernym efektem. Po włączeniu jednego guzika miałem poczucie, jakby moje uszy zostały "odessane" od rzeczywistości. I jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, nagle wszystkie głosy naokoło zostały ścięte.
To samo się dotyczyło wszystkich innych detali. Przestałem słyszeć szum komputera i dźwięki jeżdżących za oknem samochodów. Jednocześnie obecny był lekki pogłos mojego otoczenia, nie zostałem całkowicie odcięty od rzeczywistości. Efekt zdecydowanie mi się spodobał.
Podobne słuchawki widziałem u znajomego i w końcu sam miałem okazję je dłużej ponosić. Najbardziej zaimponowały mi, gdy miałem okazję włączyć tryb "noise canceling," będąc na dworze. W Warszawie mniejszy lub większy hałas towarzyszy mi na co dzień. Moment stania na przystanku i oczekiwania na autobus zawsze umilam sobie muzyką. Ale możliwość "wyłączenia dźwięku w tle" okazała się fantastyczna. Nadal słuchałem muzyki, ale uliczny hałas zamienił się w dźwięk pojedynczego auta, przejeżdżającego daleko o mnie.
Popularność takiego rozwiązania nie dziwi - z hałasem zmagają się mieszkańcy miast na całym świecie. Nawet praca w pełnym ludzi biurze może stać się męcząca dla uszu. Dzięki słuchawkom Cowin E7 będzie można pozwolić sobie na to, aby za niewielkie pieniądze dołączyć do grona osób wyciszających otoczenie.
Sprzęt przyciąga oko już od pierwszej chwili - to elegancja ciemnych, stylizowanych na skórę słuchawek i błyszczących, srebrnych elementów. Waga 386 gramów i wymiary 16,6 x 9,2 x 18,1 centymetrów, czyli standardowe parametry, sprawią, że nie zabiorą wiele miejsca na biurku i łatwo je transportować.
Cowin E7 mogą działać zarówno jako słuchawki bezprzewodowe, łącząc się z urządzeniami przez bluetooth, jak i przewodowe, dzięki kablowi z końcówką jack - co wcale nie jest normą. Jedno ładowanie zapewni nam możliwość słuchania bezprzewodowego do 30 godzin. Twórcy podkreślają, że parują się nie tylko z urządzeniami Apple'a oraz z systemem Android, ale także z konsolą PlayStation 4.
Wiadomo jednak, że zawsze się może zdarzyć tak, że zapomnimy naładować. Albo podczas podczas wyjazdu nie znajdziemy gniazdka. Dlatego zawsze dobrze jest mieć przy sobie powerbank, który sprawnie naładuje nasz sprzęt. Bank energii od firmy Coolreal zapewni nam 20 tys. miliamperogodzin pojemności. Starczy, aby naładować także komórkę - dzięki 3 gniazdom USB można obie czynności wykonać równolegle.
Aby słuchawki nie uległy żadnemu obiciu, dobrze jest zaopatrzyć się także w stosowne etui. Producent Cowin E7 co prawda dodaje skórzany woreczek w zestawie, który będzie chronił sprzęt głównie przed rysami. Tymczasem pokrowiec od firmy Elegiant, z hartowaną powłoką z tkaniny nylonowej, pozwoli nam nie troszczyć się o to, że słuchawki połamią się, gdy na przykład wsadzimy je do plecaka.