Smartfony wygoniły nagie modelki? Niekoniecznie!
Internet i nowe technologie znowu są kozłem ofiarnym. A Playboy zamiast narzekać, może mógłby je ciekawie wykorzystać?
Playboy rezygnuje z sesji zdjęciowych z nagimi modelkami
Od marca 2016 roku zdjęcia przedstawiać będą wyłącznie ubrane kobiety, choć niewykluczone, że w dwuznacznych pozach. Skąd taka decyzja? Playboy sprzedaje się coraz gorzej. A sprzedaje się gorzej, bo gołe panie są w Internecie i to za darmo.
Decyzję o zmianie polityki pisma dotyczącej nagich zdjęć zaakceptował 89-letni Hugh Hefner, założyciel i długoletni szef „Playboya”. Redakcja tłumaczy, że w obecnych czasach, gdy erotyczne fotografie są dzięki internetowi dostępne dla każdego na wyciągnięcie ręki, „Playboy” musi przyciągnąć czytelników innymi treściami.
Zajrzałem w komentarze i wielu się zgodziło:
Sieć zabiła Playboya, po co dziś komu gazeta???
No cóż, kiedyś jak chciało się popatrzeć na gołe dziewczyny to trzeba było kupić Playboy. Dzisiaj wszystko jest za darmo w sieci, więc zmieniający się świat wymaga zmian nawet w takich gazetach jak Playboy.
Gdyby jednak szef Playboya i komentujący mieli rację, to… w kioskach nie byłoby dużo ostrzejszych pisemek dla dorosłych. Z dołączanymi płytami CD i DVD. Ba, a te nie dość, że są, to wciąż sprzedają się bardzo dobrze. - Fakt dostępności do Internetu ma w tym przypadku znaczenie niewielkie - mówił w rozmowie z nasz.kolporter.com.pl Krzysztof Garwatowski, dyrektor programowy Pink Press - W dzisiejszych czasach tylko zakup czasopisma daje prawo anonimowości. Do Polaków coraz częściej docierają wiadomości o tym, że w Internecie są inwigilowani na każdym kroku, dlatego tam nie mogą już liczyć na poufność. Ich czujność w sieci pod tym względem z każdym miesiącem wzrasta - dodawał.
Często podkreśla się znaczenie branży porno w świecie technologii. Postęp szedł w parze i to filmy dla dorosłych pomagały wypromować aparaty Polaroid, kasety VHS czy sam Internet. - Pornografia to obecnie około 30 proc. ruchu w Internecie - pisał Łukasz, wymieniając “zasługi” branży pornograficznej. A to przecież wcale nie historia. Kto wie, czy filmy erotyczne nie sprawią, że wirtualna rzeczywistość stanie się niezwykle gorącym towarem…
Filmy erotyczne na DVD
Porno promuje nowe, ale jak widać na polskim przykładzie - wcale nie zapomina o starszych technologiach. Stąd popularność pisemek z filmami na płytach, które wciąż obecne są w kioskach i salonikach prasowych. Sporo “dzieł” znajdziemy też w sprzedaży wysyłkowej. Wprawdzie Empik czy Merlin w dziale “erotyka” mają tylko “Nimfomankę” Larsa Von Triera, ale na Ceneo znajdziemy ponad sto filmów na DVD. Jeszcze lepiej jest na Allegro - tam oferty są aż na 70 stronach! I to nie jest tak, że tych tytułów nikt nie kupuje. A to przecież wierzchołek góry lodowej, bo są jeszcze “specjalistyczne” sklepy z filmami dla dorosłych.
Tymczasem według logiki szefa Playboya takie filmy powinny być niszą - w końcu wszystko jest w Sieci!
Oczywiście nie twierdzę, że “tradycyjna” dystrybucja ma się świetnie i porno w Sieci nie jest zagrożeniem. Faktycznie treści dla dorosłych cieszą się olbrzymią popularnością - powstają nawet specjalne statystyki! - co nie zmienia faktu, że miejsce dla prasy wciąż jest.
Tym bardziej że Playboy to raczej nie typowa, hardkorowa pornografia, a “artystyczna” erotyka, przynajmniej w teorii. To nie jest tak, że w piśmie rządzą wyłącznie gołe panie. Już od dawna do Playboya przyciągają wywiady czy felietony. Jeśli więc ktoś z Playboya mówi, że rezygnuje z modelek, bo w Sieci jest ich pełno, to cóż… obraża swoich czytelników. W piśmie mieliśmy do czynienia z innym rodzajem erotyki niż na większości serwisów dla dorosłych. Podejrzewam, że mało kto przestał kupować Playboya, bo w “Sieci jest to samo, ale za darmo”. To zupełnie inne podejście.
Zły Internet
Ale łatwo uderzyć w Internet, smartfony, nowe technologie, które zabijają “starą, dobrą prasę”. Bo przecież nikt nie przyzna się, że obecne teksty w piśmie są nudne, nieciekawe, nijakie, a sesje zdjęciowe nie przyciągają. Dlaczego? Powodów może być wiele: chociażby to, że “playboyową nagość” z okładek znajdziemy na pierwszych stronach pism dla pań czy panów.
Często się mówi, że to Sieć atakuje erotyką, wyuzdaniem, hardkorowym podejściem. Takie osoby chyba dawno nie wchodziły do saloników prasowych. Nie mówię już o typowych pornograficznych pismach, które wcale nie są tak dobrze ukryte, ale kobiecych gazetach, z półnagimi modelkami. Nie dziwię się więc, że Playboy przestał się wyróżniać. Tyle że kultowe pismo przegrało walkę z samym sobą, a nie Siecią. Nie ma pomysłu na siebie.
I szkoda, że Playboy nie chce wykorzystać Sieci. Porządnie wydane e-pismo na tablety czy smartfony mogłoby przyciągnąć tych bardziej nieśmiałych, którzy nie chcą “chwalić” się gazetą jadąc pociągiem czy autobusem. Tablety zapewniają prywatność, mogą wyświetlać zdjęcia w dobrej jakości, nic by się nie straciło.
Ale po co, skoro można potraktować nowe technologie jako kozła ofiarnego. Wszyscy byliby piękni i bogaci, na okładkach królowałyby zjawiskowe kobiety, ale przez zły Internet nic z tego - wolą oglądać prostackie porno. Szkoda, że taka opinia się przebija i jest akceptowana przez media.