Smutny programista: ewolucja. Introwertyczny klepacz czy elitarny koder?
Obraz reprezentantów branży informatycznej uległ ostatnimi czasy dużej metamorfozie. Choć stereotyp brodatego, wycofanego geniusza w okularach, flanelowej koszuli, który gdzieś na uboczu produkuje horrendalne ilości linijek wypełnione bliżej nieokreślonymi symbolami, niekiedy nadal funkcjonuje, to ulega on przeobrażeniu.
Omnia novi – w drodze ku zmianom
Świadomość społeczna z zakresu historii informatyki wśród ludzi niebędących fascynatami zero jedynkowego ekosystemu może wydawać się niezbyt imponująca, a programy takie jak Matura To Bzdura – jakkolwiek zmanipulowane i wyreżyserowane – wydają się to potwierdzać.
INFORMATYKA PODSTAWY odc. #15
Jednak pomimo tego, że nie każdy wie kim była na przykład Ada Lovelace, "czarodziejka cyfr", a dowcipy zamieszczane na roflcopterze to dla wielu wciąż czarna magia i nieśmieszne hasła, to wiedza na bardziej współczesne tematy związane z informatyką jest już całkiem sensowna.
Wszak, choć nie powołuję się teraz na żadne statystyki, raczej dużo osób kojarzy z czego słynie Microsoft bądź jaka firma odpowiedzialna jest za iPhone'y, a już na pewno wiedzą, że programiści dużo zarabiają i że są rozchwytywani.
INFORMATYKA PODSTAWY (CZĘŚĆ 2) - odc. #70 MaturaToBzdura.TV
Według mnie, to między innymi właśnie ta świadomość społeczna przyczyniła się do przełamania stereotypu mało rozpoznawalnego, wyalienowanego, nierozumianego przez nikogo programisty z zespołem Aspergera, a informatyka sama w sobie stała się niezwykle modna, zarówno od strony użytkowej, jak i stricte marketingowo-medialnej.
O postępach w tej dziedzinie stale się mówi. Może niekoniecznie o najnowszych poprawkach w dokumentacji Ruby, ale jedno jest pewne - programowanie jest trendy!
Kim chcesz zostać jak dorośniesz? Billem Gatesem!
Dawniej odpowiedzi, jakie można było usłyszeć od szkrabów po zadaniu im pytania odnośnie ich wymarzonej przyszłości, raczej nie wykraczały poza klasyczne zawody takie jak strażak, policjant, piłkarz, lekarz czy dziennikarz, które w mniemaniu małych obywateli o prostym schemacie postrzegania świata wydawały się niezwykle ważne, odpowiedzialne, reprezentatywne i napawające dumą.
Nieco inną odpowiedź można byłoby ewentualnie usłyszeć od bardziej rezolutnych „małych Jasiów”, mogących żartobliwie napomknąć na przykład coś o Owocu Jogobelli. Tak czy inaczej, dzisiaj dzieci dorastają w świecie, w którym science fiction jest codziennością, a rodzice operują korporacyjnym żargonem, dlatego też nie zdziwiłoby mnie, gdyby sześciolatek opowiadał mi, iż marzy mu się kariera jako Chief Executive Officer czy Young Customer Service Specialist.
Pewne jest jedno, osoby wychowujące się w nowoczesnej rzeczywistości, która nas otacza, zdecydowanie zdają sobie sprawę z tego, jak dużym zaszczytem w dzisiejszym materialistyczno-industrialnym świecie jest zarządzanie wielką korporacją, bycie rekinem finansjery czy…bycie programistą.
Latorośle poświęcają wiele czasu na zatapianie się w ekranach futurystycznych sprzętów i w wirtualnych uniwersach swoich ulubionych gier. Nie zaskakuje więc fakt, że oczarowane taką formą rozrywki, a także kierowane swoją bezgraniczną ciekawością, zaczynają dociekać jak działa i na czym polega elektroniczny przemysł, by już po chwili znaleźć sobie takich idoli jak Bill Gates czy śp. Steve Jobs.
Brace yourselves… change is comming!
Trend ten nie przeszedł niezauważony, dlatego też projekt Mistrzowie Kodowania stale się rozrasta, a nasze rodzime Ministerstwo Edukacji Narodowej przedstawiło pomysł na zrewolucjonizowanie podstawy programowej dotyczącej nauczania informatyki. Preambuła ta przewiduje m.in. zaznajamianie uczniów z programowaniem wizualnym już od pierwszych klas szkoły podstawowej.
Prognozy wskazują, że w najbliższych latach na całym świecie będzie rósł niedobór pracowników z przygotowaniem informatycznym. Potrzeby rynku pracy podnoszą rangę zawodów informatycznych, na co szybko zareagowały rządy największych państw. W większości rozwiniętych i rozwijających się krajów podjęto prace mające na celu włączenie nauczania informatyki (computer science), w tym nauki programowania, do kanonu kształcenia wszystkich uczniów od najmłodszych lat, by możliwie wcześnie zaczęli przygotowywać się do wyboru dalszej drogi kształcenia oraz przyszłej kariery zawodowej w kierunkach związanych z informatyką.
Podobne pomysły zaczęły się pojawiać w Wielkiej Brytanii w roku 2013, kiedy to minister edukacji Michael Gove przedstawił pomysł reformy nauczania informatyki obejmujący m.in. takie zagadnienia, jak umożliwienie dzieciom w wieku 7-11 lat zdobywania wiedzy mającej dalej służyć pisaniu programów realizujących konkretne cele; a także wprowadzenie zajęć z techniki mające obejmować drukowanie 3D oraz robotykę.
Choć wdrożenie tej idei w życie mogłoby przeobrazić uczniowskie realia w dosyć rygorystyczne i trudne, to pomysł ten wyjątkowo przypadł do gustu premierowi Cameronowi.
Pomocna dłoń dla e-młodzieży
Belfrowie zaczynają zdawać sobie sprawę, iż należy iść z duchem czasu. Duże firmy idą więc za ciosem i próbują wykorzystać moment budzenia się edukacyjnego smoka ze snu, o czym świadczą choćby takie ruchy, jak założenie przez firmę Microsoft platformy education.minecraft.net.
Jako że gra Minecraft cieszy się ogromną popularność wśród młodych graczy - a w dodatku posiada ogromny ładunek potencjału do rozwijania naszych twórczych i kreatywnych zapędów poprzez propagowanie tworzenia, budowania, decydowania i efektownego rozwiązywania problemów w grupie – została po pewnym czasie spostrzeżona jako idealny nośnik wiedzy.
Minecraft in education
Wybór idealny, zwłaszcza że analizy Instytutu Badań Edukacyjnych wykazują, iż gracze tego tytułu mają nieco wyższy poziom inteligencji niż fani innych popularnych gier.
Tak więc "Minecraft in education" to patent na przeobrażenie "wirtualnych klocków LEGO" w miejsce gromadzące przeróżne pomysły i sposoby na wykorzystanie dzieła Markusa Perssona do nauczania różnych przedmiotów: od matematyki i fizyki po informatykę oraz historię, a nawet języki obce.
Cóż, gigant zrobił swoje. Kolejny krok decydujący o tym, czy pomysł się przyjmie i będzie się sprawdzał należy do belfrów. W każdym razie,gotowość nauczycieli na prowadzenie polityki nauczania wpasowujące się w standardy nowej generacji, daje deweloperom zielone światło do dystrybucji programów i urządzeń, mających sprzyjać nauce programowania zarówno w domu jak i szkole.
ChłopieC++ oraz #Java-girl
Sektor ten jednak nie tylko się rozwija, ale stara się być również elastyczny, trafiając w możliwie wszystkie grupy młodych odbiorców. Tym oto sposobem, powstało wiele ciekawych projektów i inicjatyw.
Po pierwsze, firma Jewelbots uruchomiła na Kickstarterze kampanię w celu zebrania funduszy na swoje inteligentne bransoletki, mające zachęcić dziewczynki do programowania. Biżuteria ta ma cechować się nowoczesnym designem i funkcjonalnością dopasowanymi do potrzeb młodych dam oraz oferować tworzenie sieci, dzięki czemu możliwa będzie komunikacja z inną bransoletką bez użycia smartfona.
Bransoletki wyposażone mają być w cztery ośmiokolorowe diody LED, łączność Bluetooth i silniczek wibracyjny, a ich funkcjonalność ma polegać na determinowaniu użytkowniczek do programowania swoich bransoletek tak, by świeciły w takich okolicznościach, w jakich życzy to sobie właścicielka bransoletki, a także do rozszerzania jej właściwości poprzez zakodowanie np. wywoływania świetlnych powiadomień, wibrowania, a nawet informowania o zmianach pogody czy przypominania o wydarzeniach.
Bransoletka zintegrowana z telefonem może również informować o przychodzących sms-ach, a dla najbardziej wytrwałych koderek istnieje nawet możliwość czytania e-booków w alfabecie Morse’a.
Po drugie, kompania DFRobot pracuje nad programowalnym robotem o wdzięcznej nazwie Vortex, przeznaczonym do zabawy dla dzieci powyżej szóstego roku życia. Vortex łączy się z naszym smartfonem czy też tabletem z Androidem bądź iOS i pozwala dzieciom kontrolować swoje ruchy poprzez wystukiwanie komend na naszym sparowanym urządzeniu. Zawiera on również cztery darmowe, preprogramowane gry takie jak „piłka nożna” czy „wirtualny golf”.
Vortex Robotic Toy Re invented by DFRobot
Gdy dzieci są gotowe, by programować robota, rodzice mogą pobrać aplikację „WhenDo”, która oferuje szereg samouczków, umożliwiających dzieciom praktykowanie podstaw programowania podczas personalizacji swoich gier, a całość oparta jest na łatwym, przyjaznym i intuicyjnym interfejsie „przeciągnij i upuść”.
WhenDo for Vortex Demo - Graphic Programming via Bluetooth
Co więcej, staroszkolny żółw logo przechodzi już do lamusa, za sprawą takich oprogramowań jak Scratch czy Tynker, a gry takie jak CodeSpells, Hopscotch czy Cargo-Bot cieszą się coraz większą popularnością.
Scratch Intro Facilitorial
Introducing CodeSpells
Tynker | Immersive Game Worlds for Kids to Learn Programming
To nie wszystko. Na fali są w tej chwili również programistyczne obozy wakacyjne dla dzieci, a jeden z nich, który odbył się tego roku w Arlington, był sponsorowany przez NSA!
Cóż, dorośli koderzy mają swoje hakatony, więc dzieciakom też się coś od życia należy.
Hipster z undergroundowym rynkiem tylko dla siebie?
Jak widać, zaszczepianie wśród młodych zamiłowania do elektroniki w innej formie, niż tej godnej biernego odbiorcy, jest obecnie na topie. Nie oznacza to jednak, że starzy wyjadacze zostali zapomniani. Wszystko wskazuje na to, że są oni traktowani z coraz większym, należytym szacunkiem.
Nie dość, że praca programisty jest jedną z najlepiej płatnych, sektor programistyczny jest obecnie promowany i nastała na niego swoista moda, to jeszcze koderzy otrzymują teraz liczne narzędzia mające usprawnić ich pracę bądź dostarczyć rozrywki, która może zostać ciepło przyjęta jedynie przez ich hermetyczne środowisko.
Za moich czasów, jedynymi grami większego kalibru – o których jestem w stanie sobie teraz przypomnieć - w jakikolwiek sposób nawiązującymi do programowania były Colobot i późniejszy Ceebot, czyli edukacyjne gry strategiczne czasu rzeczywistego opowiadające historię astronauty, który musi zmagać się z różnymi wyzwaniami podczas badania rozmaitych planet.
Całe szczęście, z pomocą przychodzi mu umiejętność programowania robotów w języku CBOT – autorskiej wariacji twórców gry, stanowiącej swoistą mieszankę składni takich języków jak C++ czy Java.
Warto nadmienić, iż Colobot otrzymał rekomendację Ministerstwa Edukacji i Nauki jako środek dydaktyczny na poziomie gimnazjum i szkół ponadgimnazjalnych w zakresie nauki tworzenia algorytmów oraz opanowania reguł programowania i składni typowych dla języków C++ i Java.
Obecnie wybór w tego typu grach jest znacznie szerszy. Choć większość wydawanych produktów stanowią dość casualowe projekty takie jak Uplink, Codelink V2 czy Hacker Evolution – reklamowane jako dość rzeczywiste, acz uproszczone na potrzeby niedzielnych graczy – symulatory hakowania, tak możemy znaleźć również perełki pokroju TIS-100.
TIS-100 to symulator programowania w assemblerze, który zdecydowanie wykracza poza sektor rozrywek dla przeciętnych gamerów i raczej nie jest zalecane sięganie po niego ludziom niewtajemniczonym w programistyczny półświatek.
Stereotypowy programista w swoim CV jako umiejętności wyróżnia takie sprawy jak C++, Java, Javascript, Perl, Python, PHP, Basic, a w rubryce dotyczącej zainteresowań/hobby wpisuje dokładnie to samo.
Nie powinien dziwić więc fakt, że twórcy TIS-100 pomyśleli, iż jedyną rzeczą o jakiej myśli koder po ciężkim dniu w pracy, jest to, żeby zasiąść sobie przy relaksującej partyjce w grę symulującej jego... pracę.
TIS-100 — Podgląd #069
Oprócz tego, zawsze można poszukać webpage'owych łamigłówek w stylu Notprona, które mniej lub bardziej przetestują naszą kreatywność i obeznanie z komputerowymi programami użytkowymi – czy te serwowane przez grupy pokroju Cicada 3301, poszukujące ponadprzeciętnych umysłów.
Kij i marchewka? Nie! Kod i panienka
Tak czy inaczej, rozrywki rozumiane przez nielicznych, to nie jedyne przywileje, z jakimi w dzisiejszych czasach mogą spotkać się programiści. Azjatyckie firmy dostrzegły, że monotonia życia osób dłubiących całymi dniami przy swoich linijkach kodu, może doprowadzić do spadku ich wydajności. Nietypowym, acz nader skutecznym rozwiązaniem tego problemu okazało się zatrudnianie czirliderek.
Jak się okazuje, obecność ładnych, schludnie ubranych, skorych do rozmów oraz popisywania się niebagatelnym poczuciem humoru dziewcząt, wcale nie
peszy i nie dekoncentruje męskiej części kadry IT, lecz pozytywnie wpływa na poprawę ich samopoczucia oraz jakość ich pracy.
Transplantator kodu
Poza zwiększaniem wydajności pracy programistów poprzez systematyczne dostarczanie im stymulantów estetycznych, wiele uwagi poświęca się również na narzędzia, z jakimi przychodzi im pracować.
Jednym z bardzo ciekawie zapowiadających się systemów mających nieco odciążyć programistów od ich – bądź co bądź – trudnej, żmudnej i męczącej pracy jest CodePhage od MIT CSAIL (Computer Science and Artificial Intelligence Laboratory). System ten ma sam naprawiać niebezpieczne błędy w oprogramowaniu, poprzez import funkcjonalności z innych, bardziej bezpiecznych aplikacji. I to wszystko w zaledwie kilka minut!
Program identyfikuje błąd i przeczesuje Internet w poszukiwaniu poprawki w innych programach i otwartych repozytoriach, a gdy znajdzie pasujący kawałek kodu – nawet napisany w innym języku programowania niż ten, przy którym obecnie pracujemy – testuje go i sprawdza, czy jest możliwa implementacja danej części programu w naszym projekcie.
CodePhage ma być systemem znajdującym i naprawiającym błędy bazując na inteligencji zbiorowej wielu autorów i źródeł, co ma przyczynić się do budowania lepszych i bezpieczniejszych aplikacji w przyszłości. A wszystko to w myśl zasady, że najlepszy programista to nie ten potrafiący napisać własny kod, lecz ten, który umie użyć cudzego kodu do własnych rozwiązań.
Ocieplanie wizerunku
Próby zmiany zakorzenionego w ludzkich głowach, klasycznego obrazu programisty, niekiedy nawet idą za daleko, a przynajmniej tak twierdzą ofiary planowanych zmian.
Firma HP postanowiła wprowadzić obowiązkowy dress-code dla programistów, mający zastąpić wygodne bluzy i T-Shirty, a także takie elementy garderoby jak czapeczka z daszkiem, krótkie szorty, podarte lub przetarte dżinsy, odzież sportowa czy sandały, eleganckimi koszulami, garniturami, krawatami i pantoflami.
Swoją decyzję tłumaczą tym, iż obawia się, że pracownicy przedkładający niezobowiązującą wygodę nad reprezentacyjny wygląd mogą odstraszać potencjalnych klientów.
Szereg zmian dotyczy również programistek, które muszą zrezygnować z kusych spódnic, sukienek z dekoltem, butów na wysokim obcasie oraz biżuterii. Zbuntowani pracownicy swoje niezadowolenie wobec nowej polityki firmy zaczęli wyrażać na Twitterze.
Quo vadis, IT?
Nawet jeśli obraz programistów i pozycja tej branży ulegnie jeszcze zmianie – czy to na dobre czy złe – istnieje jedna rzecz, która nigdy się nie zmieni. Otóż piosenka Piotra Lechowicza o smutnym programiście zawsze będzie nas bawić, a w naszych sercach pozostanie aktualna.