Sprzęt, który mógłby powrócić: szalone kontrolery do gier
Dziwne, zwariowane i... pożądane? Zmienił się mój pogląd na temat absurdalnych kontrolerów do gier.
06.09.2015 | aktual.: 20.09.2015 10:35
Dziwny kontroler do gier
Szalone kontrolery to wdzięczny temat do żartów. Baba z brodą świata gier. Wyglądają dziwacznie, na dodatek przeważnie sprzedawały się słabo, więc dzisiaj łatwo wytykać je palcem, mówiąc: “kto jest za to odpowiedzialny?!”.
Choć często jest w tym sporo racji, to ostatnio złapałem się na tym, że brakuje mi tego typu zwariowanych gadżetów. Może jeszcze nie tęsknie za nimi tak, by przeczesywać Allegro w poszukiwaniu perełek, ale brakuje mi ich… oryginalności.
Mamy te same kontrolery. Są jakieś kosmetyczne różnice, ale większość producentów woli się nie wychylać i niemal każdy ich sprzęt naśladuje pada od PlayStation albo Xboksa. PlayStation Move umiera w zapomnieniu, a gitara i perkusja choć powraca, to raczej nie będzie mogła cieszyć się takim zainteresowaniem jak dawniej. A nawet jeśli, to przecież i tak jest to mało szalony kontroler.
Jak tu nie doceniać dawnej fantazji twórców?
Deskorolka przed telewizorem
Przyznaję, nieraz śmiałem się z kuli do kręgli na Wii:
Pontonu do Kinecta:
Topornie wyglądającego RailDriver Desktop Train Cab Controller dla fanów symulatorów pociągu:
Albo specjalnej katany:
Może to wszystko jest dziwaczne, ale ile w tym pasji. Chęci stworzenia czegoś niezwykłego. Dziś wiemy, że deskorolka do Tony Hawk: Ride to niewypał, jak i sama gra, ale musimy przyznać, że pomysł na to był tak zwariowany, że aż… świetny. Przynajmniej w teorii.
Chciałbym zobaczyć ludzi, którzy wymyślili sobie, że w salonie będziemy śmigać na desce. Tak jak postać z gry. Albo ciachać przeciwników piłą mechaniczną. Że rozstawimy sobie ten panel i pedały i poczujemy się jakbyśmy naprawdę siedzieli w wielkim robocie. Nie zawsze się to udawało, ale ile w tych pomysłach jest radości!
Dziwne kontrolery to jednak nie tylko pasja i zabawa. To także sygnał: traktujemy to poważnie. Podśmiewałem się z symulatorów lotniczych i urządzeń do nich, przez które 45 minut zajmuje samo przygotowanie do startu. Imponowała mi jednak fachowość. Widoczne gołym okiem zawodostwo. Coś więcej niż tylko gra. O, kolego, bo to nie tylko gra, tu nie każdy może usiąść i ot tak się zabawić. Najpierw trzeba przeczytać instrukcję mającą 950 stron, a dopiero potem możesz spróbować usiąść na stołku. Ale i tak nie będziesz wiedział co zrobić - zdawał się mówić taki zestaw.
Nie mam zamiaru narzekać na współczesne gry, ale która oferuje tego rodzaju przeżycia?
Wyjątkowy gracz, wyjątkowy pad
Przeglądam galerie przygotowane przez Eurogamera czy Polygamię i widzę na przykład takie kontrolery:
Wu-Tang: Shaolin Style Limited Edition Controller (PlayStation)
Szalone? Nie mam żadnych wątpliwości. Ale samym padem twórcy pokazywali nam, że jesteśmy wyjątkowi. Specjalni, bo należymy do grona najwierniejszych fanów. A skoro tak, to należy nam się coś, czego "zwyczajni" nie mają. Pad inny niż wszystkie.
Dzisiaj też tworzy się limitowane wydania. Tyle że pad zawsze jest ten sam, zmienia się co najwyżej kolorystyka. To za mało, żeby czuć się wyróżnionym.
Wyśmiewane, niezrozumiane, niesprzedane, niepotrzebne, a jednak - wyjątkowe. Inne. Oryginalne. Piękne. Może i nie chciałbym, żeby zalała nas fala dziwolągów, ale dobrze by było, gdyby jakieś studio zaryzykowało i do bardzo dobrej gry dołożyło kontroler, który nie tylko wygląda efektownie, ale jeszcze w ciekawy sposób działa. Taki sprzęt mógłby powrócić.