Sylwetka: Jeff Bridges
W piątek 2 maja na ekranach zagości Iron Man Jona Favreau. To jedna z głośniejszych, bardziej wyczekiwanych premier roku. Recenzję filmu z pewnością znajdziecie niedługo na blogu NiezłeKino.pl, tym czasem, w przedpremierowej gorączce proponuję bliżej przyjrzeć się karierze Jeffa Bridgesa - odtwórcy roli czarnego charakteru. Obadiah Stane nie jest typowym wcieleniem Bridgesa, antygwiazdora, który dotąd unikał kina jawnie komercyjnego, wysokobudżetowego i komiksowego.
30.04.2008 19:00
W piątek 2 maja na ekranach zagości Iron Man Jona Favreau. To jedna z głośniejszych, bardziej wyczekiwanych premier roku. Recenzję filmu z pewnością znajdziecie niedługo na blogu NiezłeKino.pl, tym czasem, w przedpremierowej gorączce proponuję bliżej przyjrzeć się karierze Jeffa Bridgesa - odtwórcy roli czarnego charakteru. Obadiah Stane nie jest typowym wcieleniem Bridgesa, antygwiazdora, który dotąd unikał kina jawnie komercyjnego, wysokobudżetowego i komiksowego.
Pierwszym znaczącym sukcesem Bridgesa był drugoplanowy, nominowany do Oscara występ w arcydziele Petera Bogdanovicha Ostatni seans filmowy. Aktor odnalazł się w czarno-białej, nostalgicznej konwencji filmu i stworzył głęboki portret wkraczającego w dorosłość, zagubionego chłopaka. Ponadto zaistniał w świadomości widzów i filmowych twórców, dzięki czemu mógł przebierać w scenariuszach. A że zainteresowany był głównie ambitnymi i odważnymi - na kolejne sukcesy nie kazał długo czekać. Piorun i lekka stopa Eastwooda oraz Gwiezdny przybysz Carpentera przyniosły kolejne nominacje do Oscara. Statuetka, mimo świetnych, odważnych ról nie trafiła w ręce Bridgesa. Taka sytuacja utrzymała się do dziś. Choć trudno ten stan rzeczy wpisać na długą listę wpadek Akademii - faktem jest, że Jeffowi zabrakło szczęścia. Ostatnią jak dotąd nominację, aktor zdobył w roku 2000. W średniej jakości filmie Ukryta prawda wcielił się w rolę prezydenta Stanów Zjednoczonych, wcale nie gorszego w politycznych ciosach poniżej pasa od rywali z rządu, ale równocześnie w jakimś wymiarze szlachetnego.
Najbardziej lubianym wcieleniem Bridgesa jest bez wątpienia Big Lebowski z filmu braci Coenó (którzy kręcą nowy film) . Jako głupkowaty i niespotykanie leniwy detektyw z przypadku był mistrzowski. Zbliżony poziom ekscentryzmu i komizmu osiągnął chyba dopiero Johnny Depp, wcielając się w postać kapitana Sparrowa. Koleś (tak każe na siebie mówić bohater) jest nierobem, którego pasjonuje jedynie gra w kręgle, do tego stopnia, że nawet na walkmana słucha dźwięku strącanych kręgli. Trudno opisać fenomen aktorstwa Bridgesa pod okiem braci Coen - trzeba go zobaczyć na własne oczy.
Mimo erupcji komediowego talentu w filmie Big Lebowski, Bridges specjalizuje się raczej w złożonych, wiarygodnych psychologicznie i intelektualnie wartościowych rolach dramatycznych. Jedną z nich jest kreacja zarozumiałego i pewnego siebie DJ-ja, który mimochodem przyczynia się do tragedii. Aby w jakimś stopniu odpokutować swą winę - decyduje się na pomoc w poszukiwaniu w Nowym Jorku Świętego Grala pewnemu dziwakowi (Robin Williams). Fischer King Terry'ego Gillama był z jednej strony popisem niezwykłej i niecodziennej wyobraźni reżysera, z drugiej - koncertem gry aktorskiej. W Iron Manie może być podobnie, bowiem u boku Bridgesa wystąpili Robert Downey Jr. oraz Gwyneth Paltrow.