Szef Nextbike o hulajnogach: "bańka pęknie"

Szef Nextbike o hulajnogach: "bańka pęknie"
Adam Bednarek

13.10.2020 07:54, aktual.: 08.03.2022 14:36

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Nextbike, firma specjalizująca się w dostarczaniu i prowadzeniu samoobsługowych wypożyczalni rowerów miejskich, nie obawia się konkurencji ze strony elektrycznych hulajnóg. Zdaniem prezesa ich popularność wkrótce może się skończyć.

  • Czeka je podobny los, jak popularne kilka lat temu publiczne rowery chińskie, które przeszły jak huragan przez Europę, na szczęście nie docierając do Polski: bańka pęknie - stwierdził Tomasz Wojtkiewicz, prezes Nextbike Polska w rozmowie z serwisem transport-publiczny.pl.

Co stoi na przeszkodzie? Przede wszystkim, zdaniem prezesa Nextbike, firmy wypożyczające elektryczne hulajnogi ciągle nie są rentowne. Duży koszt wypożyczenia sprawia, że pojazdy są "elementem okazjonalnej zabawy", a nie prawdziwą alternatywą dla transportu publicznego.

Jest jednak jeszcze jeden duży problem - ekologia.

Przy obecnym modelu operacyjnym hulajnogi elektryczne wprowadzają chaos, zaśmiecają chodniki, niejednokrotnie tworząc zagrożenie. Dziwi mnie mówienie przez te firmy, że minimalizują zanieczyszczenie powietrza, tworząc jednocześnie…. zanieczyszczenia przestrzeni publicznej. To nie jest zrównoważone podejście, o którym tak chętnie mówi

Zdaniem prezesa Nextbike "hulajnogi w obecnej postaci nie pasują do charakteru uporządkowanych miast europejskich" i jeśli nadal mają być widoczne na ulicach, "muszą ulec usystematyzowaniu".

Coś w tym jest. Niedawno Kopenhaga wygoniła elektryczne hulajnogi poza ścisłe centrum miasta, podając ten sam argument - zanieczyszczanie przestrzeni.

Niektóre miasta same chcą wymusić porządek. Jeśli nie można na operatorach, to na użytkownikach. W Sosnowcu albo odstawi się hulajnogę na miejsce, albo płaci się mandat w wysokości 50 zł.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania