Szef Nextbike o hulajnogach: "bańka pęknie"
Nextbike, firma specjalizująca się w dostarczaniu i prowadzeniu samoobsługowych wypożyczalni rowerów miejskich, nie obawia się konkurencji ze strony elektrycznych hulajnóg. Zdaniem prezesa ich popularność wkrótce może się skończyć.
- Czeka je podobny los, jak popularne kilka lat temu publiczne rowery chińskie, które przeszły jak huragan przez Europę, na szczęście nie docierając do Polski: bańka pęknie - stwierdził Tomasz Wojtkiewicz, prezes Nextbike Polska w rozmowie z serwisem transport-publiczny.pl.
Co stoi na przeszkodzie? Przede wszystkim, zdaniem prezesa Nextbike, firmy wypożyczające elektryczne hulajnogi ciągle nie są rentowne. Duży koszt wypożyczenia sprawia, że pojazdy są "elementem okazjonalnej zabawy", a nie prawdziwą alternatywą dla transportu publicznego.
Jest jednak jeszcze jeden duży problem - ekologia.
Zdaniem prezesa Nextbike "hulajnogi w obecnej postaci nie pasują do charakteru uporządkowanych miast europejskich" i jeśli nadal mają być widoczne na ulicach, "muszą ulec usystematyzowaniu".
Coś w tym jest. Niedawno Kopenhaga wygoniła elektryczne hulajnogi poza ścisłe centrum miasta, podając ten sam argument - zanieczyszczanie przestrzeni.
Niektóre miasta same chcą wymusić porządek. Jeśli nie można na operatorach, to na użytkownikach. W Sosnowcu albo odstawi się hulajnogę na miejsce, albo płaci się mandat w wysokości 50 zł.