Szpinak jako bateria słoneczna? Popeye wiedział, co daje energię!
Pamiętacie Popeye’a? Porcja szpinaku dawała mu solidną dawkę energii. Z doświadczeń porywczego marynarza postanowili skorzystać naukowcy, pracujący nad wykorzystaniem energii słonecznej. Za sprawą szpinaku popularne hasło o zielonej rewolucji w energetyce można zacząć traktować całkiem dosłownie. Czas na szpinakową energię!
17.09.2012 | aktual.: 10.03.2022 12:59
Pamiętacie Popeye’a? Porcja szpinaku dawała mu solidną dawkę energii. Z doświadczeń porywczego marynarza postanowili skorzystać naukowcy, pracujący nad wykorzystaniem energii słonecznej. Za sprawą szpinaku popularne hasło o zielonej rewolucji w energetyce można zacząć traktować całkiem dosłownie. Czas na szpinakową energię!
Możliwości Popeye’a pozostają na razie poza naszym zasięgiem, ale moc szpinaku udało się okiełznać w inny sposób. Badacze z Vanderbilt University w Tennessee opublikowali wyniki badań nad wykorzystaniem szpinaku przy przekształcaniu energii słonecznej w prąd.
Kluczowym składnikiem są w tym przypadku proteiny PS1, odpowiedzialne za fotosyntezę. Samo białko nie jest niczym nowym i zostało odkryte już kilkadziesiąt lat temu, jednak do niedawna nie było w ten sposób wykorzystywane. Choć wyniki pierwszych, obiecujących doświadczeń z ogniwami biohybrydowymi opublikował jeszcze w 2010 roku zespół badawczy z MIT, jednak to naukowcy z Vanderbilt University są najbliżej praktycznego wykorzystania fotosyntezy do produkcji prądu.
Udało się im umieścić warstwę PS1 w panelu słonecznym, jednak to nowatorskie rozwiązanie wciąż jeszcze nie jest doskonałe, a jego efektywność jest niższa od tradycyjnych paneli słonecznych. Mimo tego udało się osiągnąć znaczny postęp – w stosunku do prowadzonych wcześniej badań, szpinakowe panele produkują już 2,5 razy więcej prądu.
Choć technologia biohybrydowych paneli słonecznych wymaga jeszcze dopracowania, już teraz budzi bardzo duże nadzieje. PS1 można pozyskać niemal z każdej rośliny, a to oznacza, że surowce potrzebne do produkcji paneli słonecznych mogą być tanie i powszechnie dostępne.
Badacze z Vanderbilt University przewidują, że dopracowanie wynalazku na tyle, by można było uznać go za efektywne źródło energii, zajmie jeszcze co najmniej trzy lata. Jeszcze dalszy jest termin opracowania urządzeń, które mogłyby trafić na rynek.