Dziś o tym, jak pozory mogą mylić, a nie każdy, kto grzebie w śmietnikach, okazuje się kloszardem czy pospolitym pijaczkiem, poszukującym sposobu na zarobienie paru groszy, które i tak przeznaczy na kolejnego drinka.
Dziś o tym, jak pozory mogą mylić, a nie każdy, kto grzebie w śmietnikach, okazuje się kloszardem czy pospolitym pijaczkiem, poszukującym sposobu na zarobienie paru groszy, które i tak przeznaczy na kolejnego drinka.
Rękodzieło ze zdjęcia powstało jako forma recyklingu puszek po piwie i starych, grających płyt winylowych. Nie byłoby w tym może niczego dziwnego, gdyby nie fakt, że puszki nie pochodziły z domowej imprezy zakrapianej suto chmielowym napojem, ale wygrzebano je z nowojorskich śmietników. Żmudnej pracy poszukiwacza aluminiowych skarbów podjął się Paweł Villinski, by powstało dzieło - uczciwie przyznajmy - mogące być bez żadnych ceregieli zaliczone do przedmiotów naprawdę ładnych. Płyty winylowe pochodzą pewnie ze zbiorów własnych twórcy lub osób, które tak jak autor aluminiowo - winylowej kolekcji, uważają, że większości przedmiotów można darować drugie życie.
Aluminiowe czy winylowe motyle mogą zdobić ściany (wewnątrz i na zewnątrz budynków) , przysiadać na roślinach w ogrodzie lub stanowić wyjątkową dekorację pustych powierzchni. Ich mocowanie jest genialnie proste: zawiesza się je na kawałku zwykłego drutu, który rownież może pochodzić z odzysku.
Puszki niekoniecznie muszą być po piwie. Najbardziej kolorowe motyle prawdopodobnie powstałyby z opakowań po napojach gazowanych, a fruwająca elegancja - z całą pewnością po tzw. dopalaczach.
Źródło: Gearfuse