Tajemnica epidemii na Manhatanie. Recenzja filmu DVD Jestem legendą
Jestem legendą to już czwarta adaptacja powieści Richarda Mathesona, dodajmy - udana. Francis Lawrence uniknął wielu błędów, które zwykle kładą na łopatki podobne produkcje. Wielu, ale niestety nie wszystkich.
30.04.2008 17:00
Jestem legendą to już czwarta adaptacja powieści Richarda Mathesona, dodajmy - udana. Francis Lawrence uniknął wielu błędów, które zwykle kładą na łopatki podobne produkcje. Wielu, ale niestety nie wszystkich.
[swf]http://patrz.pl/player.partner.24.swf?id=331072&r=5&o=331072&w=24&color1=000000&color2=ffffff&color3=990000,425,349,8,ffffff[/swf]
Film twórcy Constantine przełamuje nie najlepszą ostatnio serię filmów katastroficznych. Jądro ziemi, Pojutrze czy Wojnę światów trudno zaliczyć do udanych produkcji - lekko upraszczając, przez nadmierną wiarę w efekty specjalne. Lawrence natomiast operuje nimi oszczędnie (jak na takie kino) i w sposób bardzo przemyślany. Największe wrażenie robią one w pierwszych scenach, w których oglądamy pędzącego sportowym samochodem wyludnionymi ulicami bohatera. Jest nim Robert Neville (Will Smith). Mimo że ocalał z zagadkowej epidemii (nie powiodły się eksperymenty z lekiem na raka), nie ma lekko - za dnia jest walczącym o przeżycie myśliwym, nocą zmienia się w ofiarę i to na niego polują. Kto? Zmutowani ludzie - kierujący się najniższymi instynktami i szalenie niebezpieczni. W dzień rozgrywa się więc coś na kształt Cast Away w Nowym Jorku, po zachodzie słońca - Noc żywych trupów.
Znakomitym i trafnym pomysłem było wrzucenie widza w wir akcji, a dopiero później (poprzez wspomnienia Roberta) stopniowe rozjaśnianie fabularnych niejasności. Retrospekcje umieszczone są dokładnie w tych momentach, w których znaleźć się powinny i w równie dobrych się urywają. Efektem takiego zabiegu jest, stosunkowo długie, utrzymywanie napięcia i niepewności. Na uznanie zasługują również sugestywnie sfilmowane plenery zniszczonego miasta - dziwne uczucie wywołuje już sam widok ulic bez ustawionych w korkach żółtych taksówek. W tej kameralno-wystawnej konwencji zaskakująco dobrze odnajduje się Will Smith. Znakomicie wypada zarówno w scenach rozpaczy bohatera, jak i w akcentach komediowych. Przekonująco oddaje także doskwierającą samotność Neville'a, którą albo w sobie tłumi, albo rozładowuje wybuchami gniewu.
Mimo tych wszystkich plusów przesłanie Jestem legendą, jak i samą końcówkę (rozważane były alternatywne zakończenia), zaakceptować trudno. Zdecydowanie niepotrzebnie wpleciono wątek religii - owszem, byłby potrzebny, gdyby podtrzymywała ona osamotnionego Roberta przy życiu. Gdyby film skończył się jakieś pięć minut wcześniej, byłby imponującym widowiskiem, być może wyznaczającym nowe standardy. A tak pozostaje jedną z wielu wartych uwagi majowych premier DVD...
foto: Galapagos