Tako rzecze kornik...
Pojęcie "sztuki" jest baaardzo elastyczne. Mieliśmy już fekalia jako materiał twórczy, różne świństwa przybijane do krzyża, przedziwne występy performance, Mandarynę i inne tam takie, jednak teraz pojawia się nowy rodzaj sztuki - dźwięki korników. To jest dopiero coś!
Pojęcie "sztuki" jest baaardzo elastyczne. Mieliśmy już fekalia jako materiał twórczy, różne świństwa przybijane do krzyża, przedziwne występy performance, Mandarynę i inne tam takie, jednak teraz pojawia się nowy rodzaj sztuki - dźwięki korników. To jest dopiero coś!
Sztukę tę robi się w prosty sposób - bierzemy kawał drewna, w którym grasuje banda małych szkodników, kładziemy go w cichym pomieszczeniu, nad drewnem zawieszamy maksymalnie czuły mikrofon i gotowe. Tak właśnie zrobił szwajcarski designer Zimoun. Przeliczył nawet, że w drewnie znajduje się dwadzieścia pięć korników. No, panie i panowie - głośniki na full i słuchamy!
Uff, to było coś, prawda? Justin Bieber się chowa! Wystawę, na której korniki dają głos, można oglądać aktualnie w stolicy Irlandii - Dublinie. Jeśli jednak ktoś nie ma ochoty na długą podróż, proponuję wybrać się po prostu do pobliskiego lasu lub starszej części miasta. Nagrajcie szum skrzydeł muchy, tupanie pluskwy czy śmiech komara, a galerie świata staną przed Wami otworem!
Źródło: gizmodo.com