Thule Paramount Backpack 27L – recenzja. Ergonomia i wykonanie z wysokiej półki
30.04.2020 11:59, aktual.: 01.05.2020 16:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Plecak Thule Paramount Backpack 27L to świetny przykład, jak przemyślane wzornictwo potrafi ułatwić nam życie. Został zaprojektowany jako sprzęt, z którym każdego dnia przemieszczamy się na uczelnię, do szkoły czy do pracy, więc jego twórcy musieli pogodzić kilka przeciwstawnych wymagań. Wyszło bardzo dobrze, choć nie uniknięto drobnej wpadki.
Tradycyjnie już, dla niecierpliwych, zabieganych i niezainteresowanych szczegółami, wnioski umieszczę na początku. Thule Paramount Backpack 27L jest rewelacyjnym plecakiem, któremu trudno wytknąć wady związane z projektem, wykonaniem czy użytecznością.
Jest solidny, zwarty, dobrze chroni zawartość, a zarazem zapewnia do niej wygodny dostęp. Ocenę wyglądu – siłą rzeczy subiektywną – każdy może wyrobić samodzielnie na podstawie zdjęć. Obiektywną wadą jest natomiast wysoka cena. Skromna jest również oferowana liczba wersji kolorystycznych (żółta, czarna, oliwkowa).
Plecak dla dojeżdżających
Testy przypadły na czas, gdy świat zatrzymał się w miejscu z powodu koronawirusa. Z tego powodu plecak, określany przez producenta jako "plecak na laptopa dla dojeżdżających do pracy", siłą rzeczy został częściowo oderwany od swojego naturalnego środowiska.
Zamiast towarzyszyć w drodze do biura, przeciskać się ze mną w komunikacji miejskiej czy zalegać na siedzeniach taksówek (tak, taksówek – bo płacą w Polsce podatki), częściej trafiał na plecy podczas spacerów po odludziu, albo na siedzenie samochodu.
W niczym nie przeszkodziło to w sprawdzeniu, czy proponowane przez Thule rozwiązania są tak praktyczne, jak wynikałoby z zapowiedzi producenta. Te pojawiły się już w styczniu tego roku i dotyczyły kilku nowych produktów – plecaków i toreb, zaprojektowanych do bezpiecznego transportowania laptopów.
Thule Paramount Backpack 27L – pierwsze wrażenie
Przez długie lata ideałem "komputerowego" plecaka był dla mnie wiekowy już Kinetik Logitecha. Nieco toporny, ale budzący zaufanie pancerną (a właściwie plastikową) skorupą, dzięki której użytkownik mógł wczuć się w rolę żółwia.
Thule prezentuje odmienne podejście do tematu. Z zewnątrz wszystko jest jednakowo miękkie, a za bezpieczeństwo transportowanego sprzętu odpowiadają wewnętrzne, bardzo grube, miękkie przegrody.
Bardzo dobre wrażenie robi przemyślane i spójne wzornictwo. Plecak jest z zewnątrz gładki i po zamknięciu stanowi jedną, obłą bryłę. W porównaniu z ogromną większością innych, miejskich plecaków, wypada – gdy sięgniemy po motoryzacyjne porównania - jak Bugatti Chiron przy Gelendzie.
Albo – tym razem sięgając do świata strzeleckiego – jak Glock przy Beretcie. To i to jest dopracowane, przemyślane, skuteczne i mające swoich zwolenników. Ale o ile w drugim przypadku ujrzymy liczne, wystające elementy, którymi można o coś zaczepić, to w pierwszym, bez szkody dla funkcjonalności, wszystko wkomponowano w jeden opływowy kształt.
Nie przeszkodziło to w sprytnym ukryciu taśmy z przeszyciami, przypominającej nieco system MOLLE. Możemy do niej zaczepić różne drobiazgi czy akcesoria.
Przejdziesz z tym plecakiem przez leśne zarośla – najwyżej złapiesz kilka kleszczy, ale na pewno o nic nie zaczepisz. Przypuszczam, że podobnie (no, może bez kleszczy) wyglądałoby przeciskanie się w tłumie – żaden element o nic nie zahaczy, pasek nie zaczepi, nic się nie oderwie.
Nie ma takiej możliwości, bo projektanci postanowili nie dawać szansy złemu losowi i wszelkie elementy plecaka zgrabnie wkomponowali w główną bryłę. Ta pewnie znajdzie zarówno entuzjastów, jak i przeciwników, ale funkcjonalności odmówić jej nie sposób.
Porządek i łatwy dostęp
Konstrukcja plecaka ułatwia zachowanie porządku wśród przenoszonych przedmiotów. Jest więc osobna komora na komputer (z 15-calowym ekranem wchodzi bez problemu), miejsce na tablet, przegrody na dokumenty, a przede wszystkim kieszenie i schowki na różne, drobniejsze przedmioty.
Choć plecak nie wygląda na duży, 27 litrów pojemności to naprawdę sporo. Wewnątrz zmieścimy nie tylko laptop czy tablet, ale całą górę gadżetów, lekką kurtkę czy niejedną butelkę.
Co istotne, dostęp do głównej komory jest możliwy na dwa sposoby. Pierwsza droga wiedzie przez górną klapę, zamykaną na podwójny suwak i chronioną dodatkową, magnetyczną osłoną. Drugim sposobem jest rozpięcie oddzielnego suwaka wzdłuż bocznej krawędzi – mamy wówczas dostęp do całego, pionowego przekroju głównej komory plecaka.
Po drugiej stronie, zamykana na identyczny suwak, kryje się dodatkowa, mniejsza komora z przegródkami na mniejsze przedmioty. Jedyne, czego mi tu brakowało, to jakaś wewnętrzna pętla do zaczepiania kluczy czy różnych drobiazgów.
Projektanci plecaka zadbali również o dyskrecję. Thule Paramount Backpack 27L oferuje dwie skrytki. Pierwszą jest ukryta kieszeń, przy założonym plecaku chroniona przez nasze plecy. Druga skrytka znajduje się w jednym z pasków. Producent opisuje ją jako miejsce na bilety, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by schować tam banknoty, cenne drobiazgi albo długopis czy małą latarkę, która lubimy mieć zawsze pod ręką.
Miłym dodatkiem jest także zewnętrzna kieszeń na butelkę czy inne przedmioty, do których chcemy mieć szybki dostęp. Jest pojemna, a jednocześnie tak dopasowana, że gdy nic w niej nie nosimy, nie odstaje od głównej bryły plecaka.
System nośny i wentylacja
Thule Paramount Backpack 27L został zaprojektowany jako plecak dla dojeżdżających do pracy czy szkoły. System nośny jest więc maksymalnie prosty, zoptymalizowany do szybkiego i częstego zakładania i ściągania plecaka. Pomogą w tym uchwyty. Poza standardowym, górnym, znajdziemy jeszcze jeden – boczny – służący do przenoszenia plecaka w pozycji poziomej.
Ze względu na przeznaczenie plecaka, próżno szukać pasa biodrowego czy piersiowego. Zamiast nich mamy dwa pasy naramienne. Są rozsądnie wyprofilowane, z wygodną regulacją i szerokością, pozwalającą rozłożyć nawet spory ciężar tak, aby nie czuć dyskomfortu. Nawet z laptopem i paroma drobiazgami w środku w zasadzie nie czujemy obciążenia pleców.
Co istotne, dobrze wyprofilowane pasy skutecznie przenoszą ciężar na barki, umożliwiając cyrkulację powietrza między ciałem i plecakiem.
Trochę żałuję, że recenzja ta powstaje w czasie, gdy na zewnątrz jest jeszcze dość chłodno, bo dopiero upalne dni pozwoliłyby w pełni zweryfikować działanie systemu wentylacji i sprawdzić, czy siatkowe wykończenie faktycznie spełnia swoją rolę. Próba zasymulowania takich warunków, w postaci sesji na domowym rowerze treningowym z plecakiem na plecach, wypadła bardzo przyzwoicie
Nylon 420D i YKK
Producent nie podkreśla wodoodporności plecaka, wspominając jedynie o "wodoodpornym wykończeniu". Trochę niesłusznie, bo Thule Paramount Backpack 27L jest wykonany z nylonu 420D.
Choć nie znajdziemy w nim droższych materiałów, jak cordura czy nylon o wyższym splocie, nazywany balistycznym, nylon 420D zapewnia przyzwoite właściwości. Jest odporny na przetarcia i rozdarcia, a do tego zapewnia niezłą wodoodporność.
Testowany w deszczu plecak po 30 minutach był wewnątrz całkowicie suchy. Odporność na wilgoć czy zabrudzenia poprawia gumowany spód. A gdyby z jakiegoś powodu do wnętrza dostała się woda, albo np. pękła przenoszona w głównej komorze butelka, ciecz wydostanie się na zewnątrz przez specjalne otwory, umieszczone w tym celu na spodzie plecaka.
Zaufanie budzą także markowe suwaki – YKK to gwarancja jakości i solidności. Dyskusyjną kwestią jest za to bardzo skromne wyposażenie w odblaskowe elementy. Z jednej strony rozumiem, że nie każdy chce wyglądać w nocy jak świecąca choinka. Z drugiej – taki właśnie wygląd gwarantuje, że jesteśmy dobrze widoczni, zwłaszcza dla kierowców. Mając wybór, zamiast na stonowany wygląd postawiłbym jednak na bezpieczeństwo.
Do mankamentów zaliczyłbym także fakt, że plecak Thule Paramount Backpack 27L nie jest wyważony tak, aby się nie przewracał – po zdjęciu z pleców trzeba go o coś oprzeć.
Thule Paramount Backpack 27L - czy warto kupić?
Thule Paramount Backpack 27L to fantastyczny plecak. Tę ocenę trzeba jednak koniecznie umieścić w kontekście ceny.
Niemal 700 zł za plecak do codziennego noszenia to bardzo dużo – pod względem ceny zdecydowanie opuszczamy tu kategorię "daily" i wędrujemy w stronę wyspecjalizowanego sprzętu dla fotografów, "taktycznego" czy wyprawowego.
Nie zmienia to faktu, że plecak Thule warto pochwalić go za świetny projekt. O ile ocena wyglądu jest kwestią indywidualną, to w przypadku tego modelu projektanci naprawdę przyłożyli się do ergonomii. Dostęp do zawartości jest wygodny, kieszenie pojemne i dobrze wyprofilowane, suwaki umieszczone tak, aby otwieranie nie stanowiło problemu. Słowem, a właściwie dwoma: bez zarzutu.
Thule Paramount Backpack 27L - specyfikacja
(dane producenta)
- Wymiary: 33 × 27 × 50 cm
- Wymiary komory na laptopa: 38,5 × 3,1 × 26,5 cm
- Masa: 1,18 kg
- Pojemność: 27 l
- Materiał: nylon 420D