Trzeciego nikt nie dopił...
Pamiętacie jedno z najlepszych haseł marketingowych w historii polskiej branży spirytusowej (pardon, winiarskiej) obok „łódki Bols”? Kto by pomyślał, że bardzo udany pomysł na promocję tzw. Warki winnej podchwycą w Panamie, wiele tysięcy kilometrów od Polski!
Pamiętacie jedno z najlepszych haseł marketingowych w historii polskiej branży spirytusowej (pardon, winiarskiej) obok „łódki Bols”? Kto by pomyślał, że bardzo udany pomysł na promocję tzw. Warki winnej podchwycą w Panamie, wiele tysięcy kilometrów od Polski!
Tak jest, w Panamie sprzedaje się Scotch Whisky w puszce, do której jak ulał pasuje zarówno słynne polskie hasło, jak i szczytna idea (choć w nieco zmodyfikowanej wersji) kryjąca się za powstaniem tzw. Warki winnej, czyli sprzedawać nalewkę w butelce po piwie oraz... naj...ć się tak szybko, jak to możliwe.
Jakkolwiek oceniać ideę powstania Whisky w puszce, efekty mogą być podobne do Warki winnej. Daję głowę, że nikt oprócz doświadczonych amatorów wspomnianego trunku nie wstanie po czteropaku.
Trzeba oddać jednak sprawiedliwość producentowi, który ostrzega: w puszcze mieści się standardowa ilość płynu, czyli nieco ponad 0,3 litra, więc (w przeciwieństwie do producenta Warki winnej) sugeruje się rozlewanie jednej puszki na trzech.
Ekspert w tym temacie, Jim Murray, autor „Biblii Whisky”, przyznał, że był zaintrygowany, kiedy dowiedział się o innowacji z Panamy:
Z pewnością to nie jest tradycyjny sposób sprzedawania whisky, ale widziałem już whisky sprzedawaną z beczki w USA oraz w plastikowych torbach w Ugandzie.
Źródło: dailymail