Unijni biurokraci, ręce precz od Internetu! Podział Google to absurdalny pomysł

Dziś w Parlamencie Europejskim ma się odbyć głosowanie nad rezolucją, która może doprowadzić do podziału Google. Wszystko dlatego, że zdaniem europejskich polityków trzeba nas chronić przed amerykańską korporacją.

Zdjęcie unijnych gwiazdek pochodzi z serwisu Shutterstock
Zdjęcie unijnych gwiazdek pochodzi z serwisu Shutterstock
Marta Wawrzyn

27.11.2014 12:07

Na moim Twitterze od rana panuje panika: Parlament Europejski dziś będzie głosować, czy podzielić Google na kilka mniejszych firm. I choć to nie do końca prawda – parlament może co najwyżej wyrazić opinię, niczego nie podzieli – to, co planują biurokraci, rzeczywiście jest pomysłem niebezpiecznym.

Czemu Google trzeba podzielić?

Organ Unii Europejskiej postanowił się wmieszać, ponieważ Google jest monopolistą. Wyszukiwarki używa ogromna większość Europejczyków i w efekcie amerykańska korporacja wie o nas wszystko. Ma wystarczająco dużo danych na nasz temat, aby podsuwać nam odpowiednio spersonalizowane reklamy. A my nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że to w ogóle są reklamy. Myślicie, że nie klikacie reklam? To zalogujcie się tutaj i sprawdźcie historię. Ja w tym roku kliknęłam reklamy już pięć razy – nie wiedząc, co klikam.

To jest problem, oczywiście. Google robi nam wodę z mózgu i na tym zarabia, bo taki zwyczaj mają korporację. Ale to, co planują unijni biurokraci, jest znacznie bardziej niebezpieczne. Jedną z inicjatorek rezolucji Parlamentu Europejskiego, która postuluje oddzielenie wyszukiwania od usług komercyjnych, jest Róża Thun. Polska europosłanka tłumaczy na łamach "Gazety Wyborczej", że użytkownicy wyszukiwarki nie wiedzą, czemu w pierwszej kolejności proponowane im są takie, a nie inne linki. "Polscy przedsiębiorcy skarżą się, że w wynikach wyszukiwania ich firmy są nieobecne lub mało widoczne, co przekłada się na realne straty. Dlatego chcielibyśmy, aby Komisja Europejska zastanowiła się, czy nie należy oddzielić wyszukiwania informacji od świadczenia usług" – mówi Thun.

Zdjęcie kawy, Google i Facebooka pochodzi z serwisu Shutterstock
Zdjęcie kawy, Google i Facebooka pochodzi z serwisu Shutterstock

Absurdalne pomysły unijnych biurokratów

To wszystko ma sens, przynajmniej w teorii. W praktyce Google to prywatna firma, a oferowane przez nią wyszukiwanie to komercyjna usługa. Nie chcemy korzystać? Jest jeszcze Bing. Chcemy, żeby nasza firma była wyżej w wynikach? Cóż, każdy może się reklamować w Google. Zasady są naprawdę proste – to biznes, ten, kto ma pieniądze, wygrywa.

Mimo to parlament swoje – Róża Thun liczy, że jeśli rezolucja zostanie przegłosowana dużą większością głosów (jest na to szansa, bo popierają ją dwie największe frakcje), Google sam siądzie do rozmów i wspólnie z Komisją wypracuje jakieś rozwiązanie. Bo sama rezolucja to nic, czym korporacja musiałaby się przejmować. Ale jeśli do akcji wkroczy Komisja Europejska, może już zrobić się gorąco. Google rzeczywiście może spotkać kara za monopol, w końcu Microsoft już spotkała. Amerykańskie korporacje nie są w stanie uniknąć starć z europejskimi urzędnikami, jeśli chcą działać w Unii.

Przedsmak tego mieliśmy wiosną, kiedy wprowadzono kompletnie idiotyczne "prawo do bycia zapomnianym". Mimo że jest to kompletny absurd – na dodatek kosztowny – Google zastosował się i umożliwił swoim użytkownikom usunięcie swoich grzeszków z wyników wyszukiwania. Jeśli Komisja Europejska wymyśli, że Google trzeba podzielić i usunąć reklamy z wyników wyszukiwania, gigant z Mountain View też będzie musiał się zastosować. Nieważne, że dyktowanie prywatnej firmie, w jaki sposób może zarabiać na swoje utrzymanie, wydaje się kuriozalne.

Jeżeli unijni urzędnicy chcą wymyślić Internet od nowa – oczywiście po to, by żyło się lepiej, wszystkim – na terenie zjednoczonej Europy jak najbardziej mogą to zrobić. Strach się bać, co będzie następne.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)
© Gadżetomania
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.