Uspołecznij swoje zakupy z Blippy

Jeśli tylko nie uciekniemy od komputera na dłużej niż jeden dzień, może być nam cieżko uniknąć newsa o kolejnych problemach z prywatnością w sieci. Kolejne nowości wprowadzane przez Facebooka sprawiają, iż jego użytkownicy zaczynają się buntować, tymczasem nie tylko Facebook zapomina o prywatności. Niedawno do grona problematycznych serwisów dołączył Threadsy.com, a już kolejna ekipa próbuje swoich sił w sieci - serwis Blippy pozwoli Ci uspołecznić Twoje zakupy.

Jak to działa? Otóż po klasycznej rejestracji (przy użyciu Twittera, Facebook Connect czy rejestrując się w klasyczny sposób nowymi danymi) i dodaniu swoich znajomych w serwisie, dodajesz również informacje o swoich kontach w sklepach internetowych takich jak iTunes, eBay czy Amazon.

Co możesz robić - nawiązywać znajomości z podobnymi do Ciebie zakupoholikami, komentować i oceniać zakupy innych. Przede wszystkim możesz pochwalić się swoimi zakupami, jakich dokonujesz w sieci w obsługiwanych sklepach internetowych, ale nie tylko - możesz również chwalić się zakupami dokonywami przy użyciu kart kredytowych - po uprzednim dodaniu odpowiednich numerów tychże kart. Oczywiście możesz zadecydować, czy automatycznie publikować informacje o zakupach, czy też ręcznie akceptować informacje publikowanie w swoich streamie.

Gdzie zaś tkwią wspomniane przeze mnie problemy związane z prywatnością? Po pierwsze serwis wymaga podawania adresów email i haseł, zarówno do innych serwisów społecznościowych (w celu wyszukania znajomych) jak i do sklepów, z których będziemy pobierać dane o zakupach. Spory problem pojawił się również w momencie, gdy kilka transacji kartami kredytowymi dokonanych przez Blippy znalazło się w wynikach wyszukiwania Google - problem został naprawiony, lecz niesmak pozostał. I choć twórcy Blippy zapewniają, że dane użytkowników są dobrze chronione, to skąd pewność, czy jakieś transakcje znowu nie trafią do wujka Google?

Giganci na rynku tacy jak Times czy Wall Street Journal zachwycają się serwisem, mnie zaś zastanawia jedynie, po co miałbym informować kogoś, iż właśnie zapłaciłem moją kartą debetową za kawę w Starbucksie i dlaczego moi znajomi muszą wiedzieć, jakie książki kupuję na Amazonie. Oczywiście, nikt mnie nie zmusza do korzystania z serwisu, lecz jak zwykle znajdą się ludzie, dla których Blippy okaże się wyjątkowo interesujące i zechcą chwalić się przed znajomymi swoim dobrobytem - ciekawe, co by się działo gdyby Amerykanie mieli taką mentalność co obywatele kraju nad Wisłą - ach, pochwalić się nowym MacBookiem...

Co więcej, może mam żyłkę do przestępczości, ale czy nie jest to świetna okazja dla przestępców, by wybadać, co i ile warte mogę znaleźć u sąsiada z naprzeciwka?