W Australii polują na ekologów?
Klimatyczna debata w Australii dotycząca wprowadzenia podatku od dwutlenku węgla wymknęła się spod kontroli. Naukowcy, którzy wspierają ideę, mają obecnie powody, aby obawiać się o swoje życie, ze względu na liczne pogróżki pod swoim adresem.
08.06.2011 15:30
Klimatyczna debata w Australii dotycząca wprowadzenia podatku od dwutlenku węgla wymknęła się spod kontroli. Naukowcy, którzy wspierają ideę, mają obecnie powody, aby obawiać się o swoje życie, ze względu na liczne pogróżki pod swoim adresem.
Jak donosi Canberra Times, lawina gróźb pod adresem badaczy wzmogła się po publikacji raportu przygotowanego dla Australia’s Climate Commission, którego autorzy nawołują do natychmiastowego podjęcia działań na rzecz zapobieżenia podniesieniu się poziomu wód o jeden metr w ciągu najbliższego stulecia. Po jego publikacji naukowcom grożono śmiercią, przemocą i gwałtami, w listach pojawiały się także zapowiedzi skrzywdzenia ich dzieci.
Czołowi badacze specjalizujący się w zmianach klimatycznych są obecnie przenoszeni do bezpieczniejszych budynków. Objęci programem ochronnym naukowcy pracują na Australian National University w Canberze oraz w placówkach w Queensland i New South Wales. Na wszystkich uniwersytetach tych wzmocniono ochronę, a na drzwiach nowych pokojów nie ma plakietek z nazwiskami. Część naukowców usuwa nawet profile na portalach społecznościowych i zastrzega numery telefonów.
Paradoksalnie, w całej tej sytuacji osoby stosujące groźby robią sprawie klimatycznych sceptyków niedźwiedzią przysługę, przypinając osobom negującym ludzki wpływ na klimat łatkę oszołomów i agresywnych tłuków oraz negatywnie nastawiając opinię publiczną. Pozostaje mieć nadzieję, że wszyscy autorzy gróźb zostaną wyłapani, dla dobra obu stron debaty.
Źródło: Guardian