W Warszawie będzie jak w Bolonii. Nowa mapa ujawnia szczegóły
Za blisko 60 lat klimat Warszawy może ulec znaczącej zmianie. Jak wynika z nowej interaktywnej mapy stworzonej przez naukowców z Uniwersytetu Maryland, klimat stolicy może upodobnić się do tego, który dziś panuje we włoskiej Bolonii.
Matt Fitzpatrick i Teofil Nakov z Centrum Nauk o Środowisku Uniwersytetu Maryland stworzyli mapę, która pozwala przewidzieć, jak za 60 lat zmienią się warunki klimatyczne w ponad 40 tysiącach lokalizacji na całym świecie. Narzędzie nie tylko pokazuje prognozowane temperatury i opady, ale także wskazuje współczesne miejsca o podobnym klimacie.
Mapa (dostępna tutaj) powstała przy wykorzystaniu różnych modeli prognoz klimatycznych, a także danych Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC). Uwzględnia różne scenariusze emisji opartych na wspólnych ścieżkach społeczno-ekonomicznych (SSP), czyli możliwych przyszłych ścieżek rozwoju dla społeczeństw i związanych z nimi emisji gazów cieplarnianych.
W Warszawie będzie jak w Bolonii
W najczarniejszym scenariuszu wysokich emisji Warszawa doświadczy latem wzrostu temperatury o 6,3°C i spadku opadów o 14,3 proc. Zmiany oznaczają, że lata będą upalne i bardziej suche. Z kolei zimy mogą stać się o 6°C cieplejsze i o 10,3 proc. bardziej wilgotne. W efekcie klimat stolicy zacznie przypominać warunki panujące dziś we włoskiej Baricelli, co odbije się na środowisku, gospodarce i codziennym życiu mieszkańców.
Jeśli uda się ograniczyć emisję temperatura nadal wzrośnie, ale konsekwencje będą mniej druzgocące. W tym potencjalnym scenariuszu w Warszawie może być o 2,3°C cieplej i o 1,6 proc. bardziej sucho. Zimy będą natomiast o 3 proc. bardziej wilgotne. Wówczas klimat stolicy będzie podobny do tego w czeskiej miejscowości Prušánky.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co Sławosz Uznański-Wiśniewski będzie robił na ISS?
Dr Mikołaj Troczyński z WWF Polska podkreśla, że zmiany klimatyczne są wynikiem globalnego ocieplenia. Średnia temperatura w regionie wzrosła już o 1,5°C w porównaniu do okresu przedindustrialnego.
- W naszym regionie średnia temperatura jest wyższa już niemal o 1,5 stopnia Celsjusza w porównaniu do okresu przedindustrialnego, a ten poziom ocieplenia miał być w miarę bezpieczną granicą, której nigdy nie przekroczymy. Wszystko wskazuje jednak na to, że nie uda się tego zatrzymać. Statystycznie jest to 1,5 stopnia Celsjusza, ale w praktyce na tę średnią składa się suma różnych ekstremów. Ja często posługuję się porównaniem do wahadła. Miejsce zawieszenia wahadła mogło podnieść się o 1,5 stopnia, ale to wahadło wychyla się znacznie bardziej zarówno w jedną, jak i w drugą stronę. To powoduje, że mamy fale upałów, ale zdarzają się też nagłe silne mrozy - podkreślił ekspert.
Duże miasta są szczególnie narażone
Warszawa, podobnie jak wiele dużych miast, jest szczególnie podatna na wzrost temperatur z powodu zjawiska miejskich wysp ciepła. Beton, asfalt i inne sztuczne powierzchnie pochłaniają i magazynują ciepło, a następnie powoli je oddają, co prowadzi do podwyższenia lokalnych temperatur, zwłaszcza nocą. Efekt ten potęguje gęsta zabudowa i ograniczona ilość zieleni, co sprawia, że upały w miastach są bardziej dotkliwe niż na obszarach wiejskich.
Ekspert zaznacza, że mimo wzrostu temperatur, Polska nie stanie się krajem śródziemnomorskim. Zmiany klimatyczne będą miały wpływ na lokalną przyrodę, a to może prowadzić do zaniku niektórych gatunków drzew.