Wbrew pozorom to nie jest bateria...
Ten obiekt to nie bateria na złączu USB (jakkolwiek by to nie brzmiało), ani nawet przenośna ładowarka - choć na pierwszy rzut oka łatwo się pomylić. Czy domyślacie się co to takiego?
23.08.2011 18:00
Ten obiekt to nie bateria na złączu USB (jakkolwiek by to nie brzmiało), ani nawet przenośna ładowarka - choć na pierwszy rzut oka łatwo się pomylić. Czy domyślacie się co to takiego?
Konstrukcja nazwana została Kandenchi i dołącza ona do długiej listy wynalazków z kategorii "dlaczego to coś w ogóle powstało?!". Widoczne na zdjęciu urządzenie jest bowiem... bezprzewodową myszą komputerową. Nie można powiedzieć, aby design porażał ergonomią, więc tym bardziej zastanawiam się co skłoniło autora do realizacji pomysłu. Może usłyszał kiedyś od członków rodziny coś w stylu "połączenie myszy z baterią? to bez sensu!" i postanowił poświęcić całe życie by udowodnić im, że się mylą?
Niezależnie od motywacji, urządzenie powstało - co więcej dostępne ma być w sprzedaży na Geek Stuff 4 U za 65 dolarów już od października. Wg informacji producenta, japońskiej firmy Elecom, mysz działać ma w paśmie 2,4 GHz dzięki odbiornikowi widocznemu na zdjęciu. Mysz-bateria zasilana jest, no cóż, nie wiadomo jeszcze czym, choć najpewniej bateriami.
Nie wiem jak Wy, ale ja jakoś nie padam na kolana z zachwytu.
Źródło: TechCrunch