Wicedyrektor wezwał saperów do projektu szkolnego wykonanego przez 11letniego ucznia

Amerykańskie dzieciaki nie mają lekko. Wprawdzie zajęcia są ciekawsze niż u nas, ale okazuje się, że polityka zero tolerancji obejmuje również szkolne projekty naukowe i to w sposób angażujący roboty saperskie ze skanerami rentgenowskimi.

Wicedyrektor wezwał saperów do projektu szkolnego wykonanego przez 11letniego ucznia
Marek Maruszczak

Amerykańskie dzieciaki nie mają lekko. Wprawdzie zajęcia są ciekawsze niż u nas, ale okazuje się, że polityka zero tolerancji obejmuje również szkolne projekty naukowe i to w sposób angażujący roboty saperskie ze skanerami rentgenowskimi.

Jedenastoletni uczeń Millennial Tech Magnet Middle School w San Diego przeżył ciężkie chwile z powodu swojej szkolnej pracy. Wicedyrektor widząc wykrywacz ruchu wykonany z pustej butelki po Gatorade i kilku elektronicznych części wpadł w panikę i wezwał ekipę saperów, aby zajęli się domniemaną bombą i jej konstruktorem.

Szkołę zamknięto, a robot saperski prześwietlił pracę ucznia. Następnie przeszukano dom rodziców podejrzanego. Kiedy okazało się, że butelka Gatorade nie stanowi jednak zagrożenia dla życia setek uczniów, a w garażu nie znaleziono niczego niebezpiecznego, zdecydowano się nie karać małego inżyniera.

11latek nie odpowie prawnie, ani finansowo za „pogwałcenie szkolnych zasad”. Dyrektor zasugerował jednak, aby rodzice udali się z dzieckiem do odpowiedniej poradni.

Ochrona przed terroryzmem jest ważna, ale wicedyrektor szkoły o profilu technicznym powinien odróżniać detektor ruchu od bomby domowej roboty. A już na pewno nie może posyłać dziecka, które okazało się niewinne do poradni. Chociaż z drugiej strony nie zdziwiłbym się gdyby po tak stresującej sytuacji dziecko naprawdę potrzebowałoby porady specjalisty.

Źródło: BB Gadgets

Źródło artykułu:WP Gadżetomania

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)