Wiemy o tobie wszystko
„Po raz pierwszy w historii nasz cyfrowy cień jest większy niż ilość danych, które sami o sobie tworzymy” – proroctwo ponurej przyszłości? Nie. To cytat z 2009 roku.
07.08.2012 | aktual.: 14.01.2022 09:27
„Po raz pierwszy w historii nasz cyfrowy cień jest większy niż ilość danych, które sami o sobie tworzymy” – proroctwo ponurej przyszłości? Nie. To cytat z 2009 roku.
International Data Corporation to jedna z wielu firm robiących badania rynkowe i marketingowe w segmencie nowych technologii. Jedno z ich badań dotyczyło cyfrowego cienia – czyli danych osobowych, które nieświadomie zostawiamy w cyfrowym świecie. I nie chodzi tu wyłącznie o Internet, bo informacje zbierają o nas również operatorzy komórkowi, stacje telewizyjne, banki czy nawet komunikacja miejska.
Cyfrowy Cień
Na jednym z serwisów agregujących śmieszne obrazki z Internetu pojawiła się przeróbka piramidy Maslowa. Co to jest każdy powinien wiedzieć – to sekwencja potrzeb od najbardziej podstawowych (wynikających z funkcji życiowych), do potrzeb wyższego poziomu, które aktywizują się dopiero po zaspokojeniu niższych. Ktoś na samym dole dorysował kolejny, bazowy poziom – Internet. I nie sposób nie przyznać mu racji. Mimo iż jest to stosunkowo nowy wynalazek, a powszechny dostęp do niego to już w ogóle kwestia kilku do kilkunastu ostatnich lat, to ciężko sobie teraz wyobrazić życie bez sieci – ciągłego kontaktu z ludźmi, dostępu do informacji i rozrywki.
[solr id="gadzetomania-pl-303462" excerpt="0" image="1" _url="http://gadzetomania.pl/5151,zabiles-w-grze-nie-musisz-isc-do-spowiedzi" _mphoto="blending-303462-270x151-e20e1978.jpg"]Zabiłeś w grze? Nie musisz iść do spowiedzi[/solr][block src="solr" position="inside"]4280[/block]
Zaczęliśmy żyć w Internecie. Przeglądamy strony, rozmawiamy z ludźmi, robimy zakupy, oglądamy filmy i słuchamy muzyki. A każda nasza działalność zostawia po sobie ślad, który niedawno nazwano wirtualnym cieniem. Po raz pierwszy pojęcie to pojawiło się w 1996 roku w książce Being Digital, gdzie pojawiła się wzmianka o śladzie ślimaka (slug trail), potem pojawiły się pojęcie wyczerpania danych (data exhaust), jednak wtedy mówiono tylko o aktywności w sieci. Wraz z rosnącą cyfryzacją coraz więcej usług zaczęło magazynować dane o swoich klientach i tu pojawiło się wspomniane wcześniej pojęcia cyfrowy cienia, bądź też ślad (digital shadow/footprint).
Na jego podstawie rozmaite firmy mogą zbudować nasz profil, tak by lepiej dopasować do nas serwowane nam treści i produkty. Rozmaite algorytmy badają nasze zwyczaje, w jakich godzinach przebywamy w sieci, śledzą nasze aktywności i zainteresowania, po czym na ich podstawie generują dla nas treści i polecają nam produkty. Co więcej, badane już jest nie tylko co nam się może spodobać, ale też i w jaki sposób nas przekonać do zakupu. Czy bardziej działa na nas kończący się zaraz czas promocji, czy może polecenia znajomych z serwisów społecznościowych?
To nie jest świat przyszłości. To się dzieje teraz. W 2009 roku John Granz – szef wspomnianej już wcześniej agencji IDC pisał:
Do tej pory koncern dysponował tylko wyjątkami o naszej aktywności w Sieci. Wiedział tylko, czego szukasz, nie wiedział, o czym korespondujesz ze znajomymi. Wiedział, co oglądasz na [YouTube](http://technologie.gazeta.pl/internet/0,104750.html?tag=youtube), nie wiedział, w jakiej pracujesz branży. Wiedział, jak wygląda twój kalendarz, nie wiedział, jakimi trasami poruszasz się po mieście. Wraz z połączeniem polityk prywatności większości (bo 60 z 70) usług Google, powstanie prawdopodobnie największy i najbardziej dokładny profil behawioralny użytkowników Sieci - [czytamy na łamach Gazeta.pl ](http://technologie.gazeta.pl/internet/1,104665,11260846,1_marca___dzien__w_ktorym_powstal_Twoj_najdokladniejszy.html)
To nie jedyna firma zainteresowana zbieraniem informacji. Są przecież serwisy społecznościowe, opisywane wcześniej sklepy internetowe i inne miejsca, które odwiedzamy w sieci.
[solr id="gadzetomania-pl-302693" excerpt="0" image="0" _url="http://gadzetomania.pl/5218,dbasz-o-bezpieczenstwo-w-sieci-sprawdz-ktore-serwisy-nie-potrafia-zadbac-o-twoje-haslo" _mphoto="pass-302693-135x84-ba27e7873a814.jpg"]Dbasz o bezpieczeństwo w Sieci? Sprawdź, które serwisy nie chronią Twoich haseł[/solr][block src="solr" position="inside"]4281[/block]
Dochodzi do tego, że to algorytmy decydują, co będzie dla nas ciekawe i czego powinniśmy się dowiedzieć. Internet jest na dobrej drodze do wyeliminowania poznawania przez nas nowych rzeczy. Wszystko będzie podobne do tego co lubimy my lub nasi znajomi. Nawet jeżeli nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Naukowcy z UK opracowali specjalny algorytm, który na podstawie naszych zwyczajów i schematów poruszania się, jest w stanie przewidzieć, gdzie się znajdziemy za 24 godziny. Wszelakie anomalie i zmiany w zachowaniu są korygowane za pomocą analogicznych wzorów poruszania się u naszych znajomych, których mamy w książkach adresowych.
Wyniki? Niesamowite. W doświadczeniu wzięło udział 200 osób, przez 18 miesięcy śledzono ich telefony. W trakcie eksperymentu system był w stanie przewidzieć ze średnią dokładnością do mniej niż 20 metrów gdzie dana osoba będzie za 24 godziny. Co ciekawe wynik ten był możliwy dzięki wzięciu pod uwagę danych znajomych. Bez nich średnia wartość wynosiła około 1000 metrów. Spora różnica.
[solr id="gadzetomania-pl-75948" excerpt="0" image="0" _url="http://gadzetomania.pl/5273,poczatek-konca-anonimowosci-youtube-chce-zebysmy-uzywali-nazwisk" _mphoto="616yt-759481-135x84-a823141da364.jpg"]Początek końca anonimowości? YouTube chce, żebyśmy używali nazwisk[/solr][block src="solr" position="inside"]4282[/block]
Póki co badania przeprowadzono na wybranej grupie mieszkańców, mieszkających w okręgu 30 mil od miasteczka Lozanna w Szwajcarii. Byli to ludzie o dość przewidywalnych zwyczajach – głównie studenci i naukowcy. Twórcy z instytutu z Birningham mają jednak zamiar swój algorytm rozbudować i zamienić go w platformę.
Co będzie można za jej pomocą robić? Cóż – operatorzy komórkowi większość potrzebnych danych już mają. Wiedzą do kogo dzwonimy i gdzie znajduje się aktualnie nasz telefon. Ich wiedzę trochę zaburza przesyłanie danych przez sieć, ale zakładam, że dodanie do algorytmu informacji z sieci społecznościowych nie jest niewykonalne. A zapewne dzięki temu przewidywanie naszych zachowań stanie się jeszcze dokładniejsze.
To marketingowy raj. I nie tylko. Reklamodawcy będą mogli na przykład wybierać billboardy na które w określonym czasie będą emitować reklamy przeznaczone dla danych grup społecznych, restauracje płynnie zmieniać swoje menu w zależności od przewidywanego napływu gości, a sklepy w określonych godzinach i dniach kusić nas specjalnymi promocjami. O ingwilacji nie trzeba chyba za dużo pisać.
Wiemy, co zrobisz
Mordercy 19 latka z Fort Luderdale przed dokonaniem zbrodni wyszukiwali informacji, jak dusić ludzi. Inna para zabójców googlowała frazy: „środki chemiczne do odurzenia człowieka”, sprawdzała na ask.com: „jak sprawić by ktoś zemdlał”, a potem znowu w wyszukiwarce: „jak zabić ludzi podczas snu”. Czy można było przewidzieć te przestępstwa?
W Santa Cruz, jak donosi serwis popsci.com wdrożono specjalne algorytmy badające przestępczość i starające się przewidzieć co stanie się w przyszłości. Projekt „przewidująca policja” nie korzystał jednak z zewnętrznych źródeł danych. Co jednak, gdyby zasilić go informacjami od takich firm jak Google, Facebook czy Foursquare? Czy nagle wizje z Raportu Mniejszości nie stałyby się naszą rzeczywistością?
A to dopiero początek. Nie trudno będzie sobie wyobrazić, co się wydarzy, gdy na rynku będą dostępne okulary Google’a. To przecież kolejna kopalnia danych o każdym ich użytkowniku. Już teraz wyszukiwarki internetowe i smartfony stały się praktycznie nieodłączną częścią współczesnego człowieka. Co będzie, gdy zaczniemy jeszcze bardziej integrować się z naszymi gadżetami?
Bez paniki, wystarczy rozsądek
Prywatność w cyfrowej erze to kwestia rozsądku i uwagi. Da się częściowo zniknąć z radarów i nie być produktem, ale wymaga to niestety czytania umów licencyjnych, wyłączania czasami użytecznych funkcji i generalnie mniejszego korzystania z dobrodziejstw techniki.
W innym przypadku należy pogodzić się z permanentną ingwilacją. Może nie dotykającą każdego aspektu naszego życia, ale zbierającą o nas tyle informacji, ile to tylko możliwe. I to nawet jeżeli sobie tego nie życzymy. Wszystko w zamian za wygodę.